Będzie globalną gwiazdą jak ojciec, czy nie uniesie presji? Cristianinho zadebiutował w barwach Portugalii U-15

Debiut nie był błyskotliwy — raczej stonowany, co przy tego typu wydarzeniach może być wręcz plusem. Ważniejszy był sam fakt: Cristianinho założył koszulkę z herbem Portugalii, a na trybunach zasiadła jego babcia, Dolores Aveiro. Symboliczna chwila, pełna dumy i oczekiwań.
Ojciec nie krył emocji. Cristiano, który sam ma już 40 lat, zamieścił prosty, ale mocny wpis na X: "Gratulacje z okazji debiutu w kadrze Portugalii, synu! Jesteśmy z Ciebie bardzo dumni!"
Trudno się dziwić. Ale też trudno nie zadać pytania, które od teraz będzie towarzyszyć każdemu występowi Cristianinho: czy uniesie presję nazwiska? Jego ojciec to nie tylko legenda portugalskiego futbolu, ale ikona popkultury, pięciokrotny zdobywca Złotej Piłki i symbol ery współczesnego sportu.
Cristianinho od dziecka był pod obstrzałem kamer i nagłówków. Wiadomo, że trenował w akademiach Juventusu, Manchesteru United i Al-Nassr. Wiadomo, że odziedziczył nie tylko nazwisko, ale też miłość do futbolu i być może — geny mistrza. Ale talent to tylko część równania. Druga część to presja, oczekiwania, porównania. A te będą bezlitosne.
Cristianinho ma przed sobą długą drogę. I chociaż wtorkowy występ nie był olśniewający, był czymś ważniejszym: pierwszym krokiem. Tak jak kiedyś jego ojciec zaczynał w lizbońskim Sportingu, zanim stał się CR7, tak dziś młody Cristian robi swoje pierwsze podanie do historii.
Czy pójdzie w ślady ojca? Czy zapisze własną historię — bez porównań, bez ciężaru legendy? Tego nie wie nikt. Ale jedno jest pewne — cały świat patrzy.
źr. wPolsce24 za abola.pt