Ciąg dalszy skandalu w skokach narciarskich. Norwegowie już znaleźli winnych

Rywalizacja sportowa w tegorocznych mistrzostwach świata w skokach narciarskich zeszła na dalszy plan. Tematem numer jeden było oszustwo, którego dopuścili się Norwegowie. Ich nieprzepisowe praktyki zostały uwiecznione na nagraniu, na którym widać jak członkowie ekipy gospodarzy przerabiali kombinezony. Krawieckiej robocie przyglądał się szkoleniowiec Magnus Brevig.
Sznurek, który wstrząsnął całą dyscypliną
Dowód na to, że Norwegowie przekroczyli wszelkie granice pojawił się, gdy kontrolerzy z Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (FiS) rozpruli stroje gospodarzy zawodów. Okazało się, że był tam wszyty specjalny sznurek, który pozwalał na odpowiednie ściąganie materiału kombinezonu w dół, rozszerzając nogawki.
Czy Norwegowie odpowiedzą za manipulacje sprzętowe? Do tej pory FIS zdecydowała się jedynie na dyskwalifikacje trzech norweskich skoczków z konkursu na dużej skoczni. Kara dotknęła najbardziej Mariusa Lindvicka, któremu odebrano medal. Odpowiedź co do dalszych konsekwencji zapewne będzie znana dopiero za jakiś czas. Na razie FIS chce dokładnie sprawdzić, co wydarzyło się w sztabie gospodarzy MŚ.
- Niezależny Departament Etyki i Zgodności FIS prowadzi obecnie dochodzenie w sprawie podejrzenia nielegalnej manipulacji ze sprzętem norweskiej drużyny – przekazano w komunikacie.
Przyznali się do winy
Konkretne reakcje obserwujemy już ze strony głównych bohaterów najgłośniejszej afery w skokach narciarskich. Norwegowie zorganizowali konferencję prasową, na której przyznali się do oszustwa, które miało umożliwić im „obejście systemu”.
- To niedopuszczalne. Przez całą noc robiliśmy wszystko, co możliwe, by wyjaśnić, co się stało. To dla mnie ogromny szok. To stoi w sprzeczności ze wszystkim, w co wierzę - przekazał Jan-Erik Aalbu, dyrektor sportowy reprezentacji.
Szkoleniowiec Norwegów zawieszony
Przyznanie się do winy to nie wszystko, ponieważ Norwegowie zawiesili już swojego trenera Magnusa Breviga oraz jego asystenta Adriana Liveltena.
- W pełni popieram wniosek Komisji ds. Skoków, dlatego zdecydowałem o natychmiastowym zawieszeniu Breviga i Liveltena, zgodnie z przepisami kodeksu pracy. W niedzielę zapowiedziano, że sprawa będzie miała konsekwencje i tak się właśnie dzieje. Jednocześnie musimy zadbać o resztę naszych pracowników, którzy teraz znajdują się w centrum sytuacji kryzysowej. Oczekujemy, że zostanie im okazane ludzkie zrozumienie – przekazał Ola Keul, sekretarz generalny norweskiej federacji.
źr. wPolsce24 za skijumping.pl/ sport.pl/ Interia