Takiej afery w skokach narciarskich nie było nigdy w historii. Na czym polegało oszustwo Norwegów?

Serwis sport.pl opublikował nagranie, które trafiło także do niektórych reprezentacji w skokach narciarskich. Pochodzi ono z kadry norweskich skoczków i ma dowodzić manipulacji w przerabianiu kombinezonów. Przed trwającym właśnie sezonem FIS wprowadziła system czipowania kombinezonów. Zgodnie z jego założeniami kontroler sprzętu z ramienia Międzynarodowej Federacji Narciarskiej Christian Kathol dokonuje umieszczenia w kombinezonach siedmiu czipów RFID. Głównym celem wdrożenia takiego systemu było wyrównanie szans pomiędzy reprezentacjami i dbanie o uczciwość.
Kolejne dowody
Polacy wraz z Austriakami i Słoweńcami złożyli protest do FIS, ale został on odrzucony. Organizatorzy MŚ w Trondheim przeprowadzili nawet kontrolę kombinezonów Norwegów, ale niczego nie wykazała. Uznano, że nagranie, które ujrzało światło dzienne, nie dowodzi duplikowania czipów. Jednak później dziennikarz sport.pl Jakub Balcerski opublikował zdjęcie jednego z przeszywanych kombinezonów, na którym widać czip. Ma on oznaczenie nadawane przez Christiana Kathola oraz czarny napis: „WM2”, który potwierdza, że jest to drugi z zatwierdzonych na mistrzostwa w Trondeim kombinezonów.
Następnie w tej samej sprawie zaprotestowali również Niemcy, a FIS zdecydowała się na rozprucie wspomnianych kombinezonów. Takie działanie ujawniło, że w „kroku” znajdował się sznurek, który pozwalał na odpowiednie ściąganie materiału kombinezonu w dół, rozszerzając nogawki. Szkoleniowiec polskich skoczków Tomas Thurnbichler przyznaje, że takie rozwiązanie działa jak skrzydło, a odpowiedzialny za sprzęt Polaków Mathias Hafele uważa, że nie różni się to wiele od zwykłego dopingu.
Dyskwalifikacje i dochodzenie
Protesty niektórych nacji doprowadziły do dyskwalifikacji dwóch Norwegów: Mariusa Lindvicka, który stracił zdobyty podczas MŚ srebrny medal oraz Johanna Andre Forfanga. Teraz FIS wydała oficjalny komunikat, w którym poinformowała o wszczęciu dochodzenia w sprawie potencjalnych rozległych manipulacji sprzętowych. Okazuje się, że do oszustwa mogło dojść także podczas zawodów w kombinacji norweskiej, a FIS przyjrzy się także sytuacji Joergena Graabaka.
- Lindvik i Forfang zostali zdyskwalifikowani po sprawdzeniu ich kombinezonów, które nie były zgodne z przepisami dotyczącymi sprzętu. Niezależne Biuro ds. Etyki i Zgodności FIS prowadzi obecnie dochodzenie w sprawie podejrzenia nielegalnej manipulacji sprzętem przez norweską drużynę – przekazano w komunikacie.
Takiego skandalu jeszcze nie było
Skandal, do którego doszło podczas mistrzostw świata w Trondheim, skomentował prezes Polskiego Związku Narciarskiego, Adam Małysz. Przyznaje on, że świat skoków narciarskich nie miał do czynienia z czymś takim już dawno.
- To jest bardzo niesportowe zachowanie. Wszyscy kombinują i próbują czegoś nowego, ale w ramach przepisów. To, co się wydarzyło, nie przejdzie jednak bez echa, bo pojawia się też temat duplikatów chipów. To na pewno będzie badane. FIS tłumaczy, że gdyby to były inne chipy, to by to rozpoznali. Myślę, że wcale nie musiałoby tak być – powiedział Adam Małysz.
Co zrobi FIS?
Pojawiają się także sygnały, że Norwegowie mogli stosować podobne praktyki także podczas poprzednich konkursów Pucharu Świata. To również może zostać zbadane przez FIS.
- Liczę przede wszystkim na reakcję FIS. Taką, która ukróci wszelkie manipulacje. Tego, co się stało, nie można traktować jako incydent, bo to była praktyka. To trwało od dawna. Materiał wideo, jaki FIS otrzymała, powinien zostać przeanalizowany jeszcze w dniu konkursu. Nie w czasie kolejnych zawodów, czy po sezonie. Trzeba działać od razu i wyciągać wnioski tu i teraz – podkreśla były znakomity polski skoczek.
źr. wPolsce24 za sport.pl/ skijump.pl/ Interia