Europoseł KO chce uczczenia pamięci o niemieckim kolaborancie

Wilimowski urodził się w 1916 roku w Katowicach. Jego ojciec jest nieznany, ale w 1929 roku matka wyszła za mąż za polskiego urzędnika Romana Wilimowskiego, który walczył po stronie polskiej w III Powstaniu Śląskim. Wilimowski go usynowił, a piłkarz przyjął później jego nazwisko.
Jako piłkarz, Wilimowski zdobył sławę grając w klubie Ruch Hajduki Wielkie, czyli dzisiejszym Ruchu Chorzów. Zdobył cztery mistrzostwa polski i czterokrotnie zostawał królem strzelców ligi polskiej. Jako pierwszemu piłkarzowi w historii udało mu się zdobyć 10 goli w jednym meczu, a łącznie w swojej karierze strzelił ich aż 1175, z czego 683 w meczach oficjalnych, co dało mu 15. miejsce na liście strzelców wszech czasów. W latach 1934-1939 grał w reprezentacji Polski.
Grał dla III Rzeszy
Po wybuchu II wojny światowej podpisał niemiecką listę narodowościową i został volksdeutschem. W 1940 roku wyprowadził się do Saksonii, gdzie został policjantem. Grał również dla wielu niemieckich klubów, a także w reprezentacji III Rzeszy. Po wojnie został w Niemczech i już nigdy nie pojawił się w naszym kraju.
W Polsce uznano go powszechnie za zdrajcę i kolaboranta i ta opinia nigdy się nie zmieniła. Gdy działacze Ruchu Chorzów zaprosili go z okazji 75. rocznicy istnienia klubu, wywołało to taki skandal, że ostatecznie nie przyjechał. Gdy zmarł w 1997 roku, w wieku 81 lat, delegację z wieńcem wysłał na jego pogrzeb Niemiecki Związek Piłki Nożnej, ale już nie PZPN.
Jak informowaliśmy wcześniej, władze miasta Karlsruhe chcą przeznaczyć część cmentarza, na którym znajduje się jego grób, na inne cele. Niektórzy kibice Ruchu Chorzów chcą teraz uratować jego mogiłę przed zniszczeniem. Prowadzą w tym celu zbiórkę w internecie.
Chce uczczenia kolaboranta
Do sprawy odniósł się na portalu X Kohut. Stwierdził, że Wilimowski został celowo zapomniany i wygumkowany, bo grał dla Niemiec. Napisał też, że życiorys kolaboranta, który po wojnie zgodził się grać dla państwa, które napadło jego ojczyznę, to... śląski los w pigułce, i nie można pozwolić, żeby nie miał godnego miejsca pochówku.
Kohut poinformował także, że odwiedził cmentarz w Karlsruhe i rozmawiał o tej sprawie z przedstawicielami ratusza. Dodał także, że będzie interweniował w PZPN i jego niemieckim odpowiedniku, aby tak polski jak i niemiecki związek stanęli na wysokości zadania i sypnęły groszem na ekshumację i godne upamiętnienie LEGENDY w Karlsruhe, gdzie zmarł w 1997 roku (pisownia oryginalna - przyp. red.).
Mianowali go "Ezi", określał się jako "Górnoślązak".
— Łukasz Kohut 🇪🇺 (@LukaszKohut) April 5, 2025
Ernst Wilimowski - najlepszy piłkarz w historii Śląska🟨🟦, najpewniej najlepszy napastnik w historii reprezentacji Polski🇵🇱, celowo zapomniany i wygumkowany, bo po 1939 roku grał dla Niemiec.
Brazylii na Mundialu w 1938… pic.twitter.com/aDWbqgE18Y
<script async="" src="https://platform.twitter.com/widgets.js" charset="utf-8"></script>
Na wpis Kohuta ostro zareagował poseł PiS Paweł Jabłoński.
Tak, drodzy państwo. Jeden z bliskich sojuszników Trzaskowskiego, europoseł Łukasz Kohut, staje w obronie człowieka, który w 1939 r. zdradził Polskę i przeszedł na stronę hitlerowskich Niemiec. Grał w koszulce ze swastyką na piersi i brał od Niemców pieniądze, gdy jego koledzy z reprezentacji Polski byli przez tych Niemców mordowani- napisał - A Kohut domaga się dziś, żeby Polski Związek Piłki Nożnej „sypnął groszem” na upamiętnienie tego zdrajcy. Nie miejmy złudzeń: ludzie tacy jak Kohut są i będą przeciwko Polsce ZAWSZE i w KAŻDEJ sprawie, gdy po drugiej stronie jest interes Niemiec.
źr. wPolsce24 za X.com