Niemcy zlikwidują grób kontrowersyjnej legendy? Ruch Chorzów pragnie uratować pamięć o Wilimowskim

Ernest Wilimowski to piłkarz, który zapisał się na kartach futbolu nie tylko polskiego, ale również światowego. Były gracz Ruchu Chorzów w 1938 roku wspólnie z reprezentacją Polski wziął udział w Mistrzostwach Świata rozgrywanych we Francji. Dla biało-czerwonych był to historyczny pierwszy występ na mundialu. Zgodnie z ówczesną formułą mistrzostwa były rozgrywane w trybie pucharowym. Polacy już w pierwszym meczu trafili na Brazylię, z którą ostatecznie przegrali po dogrywce 5:6.
Mecz ten przeszedł do legendy z dwóch powodów. Pierwszym był fakt, iż łącznie padło w nim 11 bramek. Tylko jeden mecz w historii mundialu przebił to osiągnięcie - było to spotkanie Austria ze Szwajcarią w 1954 roku, zakończone wynikiem 7:5 dla Austriaków. Drugim powodem był historyczny wyczyn Ernesta Wilimowskiego, który w tym spotkaniu zdobył aż cztery bramki. Wyczyn ten został pobity dopiero w 1994 roku, kiedy Rosjanin Oleg Salenko popisał się pięcioma golami w meczu z Kamerunem (6:1).
Sam Wilimowski jest uznawany za najlepszego polskiego piłkarza okresu międzywojennego, notując 21 bramek w 22 oficjalnych występach dla polskiej kadry. Niestety, piłkarz w trakcie wojny podpisał Volkslistę, a nawet dołączył jako czynny piłkarz do reprezentacji III Rzeszy, dla której zdobył 13 bramek w 8 występach. Dla wielu Polaków zachowanie piłkarza było przejawem zdrady ojczyzny. Stąd też PZPN nie zdecydował się wysłać oficjalnej delegacji na pogrzeb legendarnego gracza, do którego doszło w 1997 roku.
Pamięć o znanym graczu starają się obecnie utrwalić jedynie kibice Ruchu Chorzów, którzy chcą uratować mogiłę przed jej zniszczeniem lub ekshumacją. Do tego potrzeba jednak blisko 20 tysięcy euro, które fani "Niebieskich" starają się zebrać za pośrednictwem zrzutki internetowej.
źr. wPolsce24 za Wprost