Tusk jak Stalin. On to naprawdę powiedział!
Donald Tusk jest absolwentem historii na Uniwersytecie Gdańskim i trudno pomyśleć, że jako historyk nie zna autora jednego z najgłośniejszych cytatów z czasów II wojny światowej i okoliczności jego powstania.
"Ani kroku wstecz", czyli po rosyjsku "Ni szagu nazad" - to powiedzenie, które przeszło do historii w lipcu 1942 roku, kiedy Stalin ogłosił tzw. rozkaz 227, zakazujący żołnierzom Armii Czerwonej poddawać się Niemcom i wycofywać. W praktyce oznaczało to, że żołnierze sowieccy mieli do wyboru przeć do przodu, nie bacząc na armię III Rzeszy i ginąć na froncie, lub uciekać i być zdanym na łaskę kroczących za nimi szwadronów najpierw NKWD, a po 1943 roku Smiersz. Poddawanie się Niemcom też nie wchodziło w grę, o czym najdotkliwiej przekonał się syn Stalina Jakow Dżugaszwili, który kiedy trafił do niemieckiego oflagu, został przez ojca wyklęty, a w konsekwencji popełnił samobójstwo.
Dziś Donald Tusk wchodzi w buty Stalina i straszy "swoich żołnierzy", że wobec tych, którzy zwątpią również wyciągane będą konsekwencje.
- Komukolwiek, kto zna historię, te słowa kojarzą się z rokiem 42. Józefem Stalinem. On wtedy wypowiedział te słynne ani kroku wstecz. On grozi, on pewnie będzie teraz straszył wewnątrz obozu, on będzie mówił, że jak przyjdą, to was pozamykają, będą wielkie rozliczenia. Wiecie przecież, że w sposób kryminalny przejęliśmy media publiczne z prokuraturą. Doskonale wiecie, że to też nie powinno być tak - bez zgody, bez prorogatywy pana prezydenta. Nie wolno było przekazać funkcji prokuratora krajowego, który de facto tym prokuratorem krajowym nie jest. Donald Tusk jest świadomy sytuacji i przypomina o tym swoim koalicjantom - mówił na antenie telewizji wPolsce24 poseł PiS Mariusz Gocek.
źr. wPolsce24