Publicystyka

Skandaliczna publikacja: "To polscy urzędnicy mordowali Żydów"

opublikowano:
Niemcy już promują antypolską książkę. Poświęcą jej nawet wieczorek autorski
Niemcy już promują antypolską książkę (fot. deutschpolnischeshaus.de/screen)
Nowa publikacja Grzegorza Rossolińskiego-Liebe, Polscy burmistrzowie i Holokaust, wydana pierwotnie w Niemczech jako praca habilitacyjna, wywołała poważną debatę wokół rzetelności opisu polskiej administracji podczas niemieckiej okupacji. Z najnowszej recenzji przygotowanej przez dra Damiana Sitkiewicza z Instytutu Pamięci Narodowej wyłania się obraz książki jako dzieła obarczonego licznymi celowymi zabiegami przesuwającymi odpowiedzialność za zbrodnie z czasów II wojny światowej.

Nie trzeba być zawodowym historykiem, jak doktor Damian Sitkiewicz, który w bardzo profesjonalnym stylu rozprawił się z tezami Rossolińskiego-Liebe,  żeby zauważyć pewną powracającą jak bumerang prawidłowość: na rynku, co kilka lat pojawia się nowa publikacja, nowe „odkrycie”, nowa praca naukowa, która – choć zwykle w białych rękawiczkach – usiłuje rozmyć odpowiedzialność niemiecką za Holokaust i przerzucić część ciężaru na Polaków. Raz bardziej subtelnie, raz bardziej nieporadnie, czasem otwarcie. Tym razem padło na książkę Grzegorza Rossolińskiego-Liebe o polskich burmistrzach w czasie okupacji.

Historyk IPN w swojej recenzji nie owija w bawełnę: manipulacje, nadinterpretacje, własne definicje historii, a nawet wynajdywanie pojęć, które nigdy nie istniały. Po co? By stworzyć wrażenie, że polska administracja była współautorem tragicznych wydarzeń, a nie podległym, sterroryzowanym narzędziem w rękach niemieckiego okupanta.

„Rząd krakowski” – czyli jak stworzyć historię od nowa

Najbardziej symboliczne w tej sprawie, na co zwraca uwagę recenzent, jest pojęcie „rządu krakowskiego”. Nie znajdzie się go w żadnej pracy naukowej, w żadnym dokumencie epoki, w żadnych archiwach. Ale w książce Rossolińskiego-Liebe pojawia się aż kilkadziesiąt razy. Po co taki zabieg? A no po to, by sugerować, że Niemcy rządzili Generalnym Gubernatorstwem jakby „wspólnie” z Polakami. Niby drobiazg semantyczny, a otwiera furtkę do zmiany całej narracji.

Jeśli administracja GG staje się „polsko-niemiecką”, to i odpowiedzialność zaczyna wyglądać inaczej. Bardziej „współdzielona”. Bardziej „rozłożona”. A to już prosta droga do słynnego: „Sprawa jest bardziej skomplikowana, Polacy też mają coś na sumieniu”.

Zacieranie różnic między katem a poddanym

Najbardziej rażące w opisanej przez IPN metodzie Rossolińskiego-Liebe jest niemal całkowite zatarcie różnicy między sprawcą a ofiarą systemu. Niemiecka administracja – twórca i wykonawca Zagłady – znika w formach bezosobowych: „zadecydowano”, „postanowiono”, „nakazano”. Natomiast polscy burmistrzowie stają się bohaterami sprawczymi, którzy „podejmowali decyzje”, „organizowali”, „decydowali o losach Żydów”.

To nie jest niewinna stylistyka. To świadoma zmiana optyki.

W tej optyce nie ma terroru, gróźb, egzekucji, przymusu, ani faktu, że burmistrz nieposłuszny Niemcom żył średnio kilka dni. Jest za to fałszywa sugestia, że Polacy mieli wybór. A jeśli mieli wybór – to mogli „postąpić inaczej”. A jeśli mogli inaczej, to może jednak są współwinni?

Tak właśnie powstaje nowa „narracja”.

Spekulacje zamiast faktów

To jednak nie koniec wymysłów autora. W książce Rossolińskiego-Liebe pojawia się jeszcze jedna zdumiewająca sugestia, co historyk IPN doskonale punktuje. Rossoliński-Liebe potrafi rozważać, co by było, gdyby polscy burmistrzowie mieli broń, albo gdyby mieli więcej władzy. Czy braliby udział w mordach? Czy wykonywaliby rozkazy szybciej?

To już nie jest historia. To literacka fantazja. Tyle że fantazja, która w odbiorze czytelnika działa jak sugestia.

A sugestie – zwłaszcza takie – nie są przypadkowe.

Znany schemat: rozmyć winę Niemców, wprowadzić Polaków na scenę

Podobny mechanizm widzieliśmy już w innych publikacjach: pojedyncze przypadki patologii urastają do rangi zjawiska, jednostkowe zachowania – do „systemowych”, a kontekst okupacji przestaje istnieć.

I zawsze cel jest ten sam: polska obecność ma się znaleźć jak najbliżej niemieckiego sprawstwa.

Rossoliński-Liebe w wielu miejscach pomija kontekst niemieckich ustaw, rozkazów, struktury SS i gestapo, policji i administracji okupacyjnej. Bez tego cała „analiza” wygląda tak, jakby burmistrzowie mogli odmówić, zaprotestować, zgłosić sprzeciw i spokojnie wrócić do domu.

Rzeczywistość była inna. Za odmowę wykonywania rozkazów w Generalnym Gubernatorstwie groziła kara śmierci – najczęściej natychmiastowa. Ewentualnie obóz.

Ale o tym w książce mówi się niewiele.

To nie przypadek. To tendencja.

Nie chodzi o to, by polskich urzędników idealizować. W historii okupacji bywały różne postawy, także niechlubne. Ale czym innym jest rzetelne badanie zjawiska, a czym innym konstruowanie narracji, która w subtelny sposób przesuwa odpowiedzialność za Holokaust.

Wniosek nasuwa się sam:
Od lat trwa próba zbudowania obrazu, w którym Polacy – jako jedyny duży naród niekolaborujący z Niemcami – mają zostać dopisani do katalogu współwinnych.

Raz przez nieudolne skróty myślowe, raz przez medialne uproszczenia, raz – jak w tym przypadku – przez naukowe konstrukcje, które z nauką mają niewiele wspólnego.

Holokaust był niemiecką zbrodnią.
Został zaprojektowany przez niemieckich ideologów, wykonany przez niemiecką administrację, zrealizowany przez niemieckie służby.

Każda narracja, która próbuje to rozmyć – świadomie czy nie – pracuje na rzecz fałszu.
A fałsz, powtarzany dostatecznie długo, staje się wygodnym mitem. Dla tych, którym zależy, by historia wyglądała inaczej, niż naprawdę wyglądała.

Stąd za tę recenzję dra Damiana Sitkiewicza z Instytutu Pamięci Narodowej, która wszystkie te nieprawdy, półprawdy i jawne manipulacje skrupulatnie wyjaśnia należą się polskiemu historykowi ogromne podziękowania. Recenzję historyka można przeczytać tutaj

źr. wPolsce24 za IPN, tysol

Publicystyka

Viktor Orban w rozmowie z telewizją wPolsce24: „Otworzyliśmy wielką, potężną butelkę szampana”. CAŁY WYWIAD

opublikowano:
wywiad orban
Viktor Orban udzielił ekskluzywnego wywiadu telewizji wPolsce24 (Fot. screen YT/wPolsce24)
- Otworzyliśmy wielką, potężną butelkę szampana – powiedział o pierwszej reakcji na zwycięstwo Karola Nawrockiego premier Viktor Orban. Publikujemy cały, ekskluzywny wywiad Michała Karnowskiego z węgierskim przywódcą.
Publicystyka

Przemysław Czarnek zakpił z ministra "blableble" Kierwińskiego. Niecodzienna scena w studio

opublikowano:
Przemysław Czarnek w studiu wPolsce24 komentuje politykę rządu Donalda Tuska i konieczność reparacji wojennych od Niemiec. Na ekranie informacja o planowanym spotkaniu prezydenta Karola Nawrockiego z Donaldem Trumpem w Białym Domu 3 września. W prawym górnym rogu rozmowa z Radia Zet.
Przemysław Czarnek nie zostawił suchej nitki na Marcinie Kierwińskim (fot. wPolsce24)
Profesor Przemysław Czarnek udowodnił, że jest nie tylko osobą, z którą przeciwnikom politycznym trudno jest się mierzyć merytorycznie, ale ma też spore pokłady poczucia humoru, które również może być śmiertelnym orężem w walce politycznej. W rozmowie z Magdaleną Ogórek w studio wPolsce24 boleśnie zakpił z szefa MSWiA.
Publicystyka

Nie cofną się przed niczym. Przemysł pogardy uderza w Karola Nawrockiego

opublikowano:
Reporter TV wPolsce24 pokazuje kontrowersyjną okładkę tygodnika „Newsweek Polska” z prezydentem Karolem Nawrockim. Przemysł pogardy
"Newsweek" w obrzydliwy sposób uderzył w Karola Nawrockiego (fot. wPolsce24)
Pokaż mi swoich wrogów, a powiem Ci, jak duże są Twoje sukcesy. Parafrazując znane powiedzenie, Karolowi Nawrockiemu za pierwszy miesiąc prezydentury należy się więc naprawdę wysoka ocena. To dlatego musi mierzyć się z brutalnymi atakami. Liberalny salon rozkręca na dobre przemysł pogardy, który w przeszłości uderzał w prezydentów Lecha Kaczyńskiego i Andrzeja Dudę.
Publicystyka

"Ekspert Tuska" ordynarnie zwyzywał dziennikarkę. Padły skandaliczne słowa

opublikowano:
Marzena Nykiel podczas urodzin wPolityce.pl. w tle wulgarny wpis dr Krzysztofa Kontka
Dr Krzysztof Kontek zaatakował dziennikarkę wPolityce.pl (fot. wPolsce24)
Dr Krzysztof Kontek, który szerokiej publiczności dał się poznać po wyborach prezydenckich, kiedy to podważał ich wynik, teraz postanowił zaatakować dziennikarkę Marzenę Nykiel. Kontek zwyzywał redaktor naczelną portalu wPolityce.pl, bo ta raczyła przypomnieć, że to m. in. on odpowiadał za system oceny kandydatów w Konkursie Chopinowskim.
Publicystyka

Ważny apel kapitan Anny Michalskiej. Znamienne słowa byłej rzecznik Straży Granicznej

opublikowano:
W ostatnich dniach media obiegła informacja o uniewinnieniu aktora Piotra Zelta, oskarżonego o zniesławienie byłej rzeczniczki Straży Granicznej, kpt. Anny Michalskiej. Sprawa wywołała gorącą dyskusję na temat roli mundurowych oraz granic krytyki wobec osób pełniących służbę publiczną.
(screen za wPolsce24)
Dla patriotów stała się symbolem niezłomności polskich funkcjonariuszy strzegących granicy Rzeczypospolitej. Na przedstawicieli środowisk lewicowo-liberalnych jej postawa zadziałała jak czerwona płachta na byka. Posypały się kalumnie, oskarżenia i hańbiące słowa, które doprowadziły niektórych celebrytów przed oblicze sądu. Wyroki, które przed tymi sądami zapadły, najlepiej byłoby pominąć milczeniem. Oddajmy jednak głos kapitan Annie Michalskiej, która odniosła się do całej sytuacji.
Publicystyka

A co by było, gdyby wygrał Trzaskowski? Całe szczęście to tylko zły sen

opublikowano:
Kampania wyborcza Rafała Trzaskowskiego pełna była licznych wpadek. Tu zachwala prince polo
Rafał Trzaskowski zachwala Prince Polo (fot. wPolsce24)
W dzisiejszym wydaniu "Wiadomości wPolsce24" redaktor Piotr Czyżewski uraczył nas zabawnym wideofelietonem o tym, co by było, gdyby prezydentem został Rafał Trzaskowski. Choć to materiał dość wesoły, gdyby jednak Polacy zagłosowali inaczej, nie byłoby nam do śmiechu.