Praworządności po niemiecku: Kontrole graniczne dalej trwają, choć sąd orzeka, że są nielegalne

Republika Federalna Niemiec nie złożyła apelacji, więc wyrok się uprawomocnił. Sąd jasno stwierdził: brak było nowego poważnego zagrożenia, które mogłoby usprawiedliwiać dalsze kontrole. Czyli – zgodnie z prawem unijnym – kontrole były bezprawne. Konkretniej: przynajmniej ta jedna, którą zaskarżył pewien Austriak w 2022 roku.
Ale jeśli ktoś sądzi, że ten wyrok zmieni cokolwiek na granicach – niech lepiej zaparzy sobie melisę. Bo nie zmienia nic. Brak apelacji sugeruje także, że niemiecka administracja po prostu wiedziała, że szkoda czasu na odwołania, bo wyrok zostanie przez nią zwyczajnie zlekceważony.
Niemieckie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych milczy. Kontrole trwają nadal. Granica z Austrią, Polską, Czechami, Szwajcarią, a od niedawna także z Francją, Danią czy Holandią – wszystko działa, jak działało. Niemcy kontrole tylko zacieśniają. Decyzją nowego ministra, Alexandera Dobrindta, mają być jeszcze bardziej intensywne. Uchodźcy bez prawa wjazdu? Zawracać. Podejrzenie? Zatrzymać. Dokumenty? Sprawdzić.
Wyrok? Tak, jest. Efekt? Jakby go nie było.
Trudno nie odnieść wrażenia, że to klasyczny przykład sądowego "tak, ale nie". Owszem, prawo zostało naruszone, owszem, sąd to potwierdził — ale państwo nie musi nic z tym robić. A przyszłość? Monachijski sąd sam przyznał, że bardzo możliwe, iż skarżący znowu zostanie skontrolowany. I znowu — nielegalnie.
Brzmi jak absurd? Witamy w "praworządnej" rzeczywistości, gdzie wyroki mają wymiar... wyłącznie symboliczny.
Dlatego tym bardziej warto obserwować sprawę Jakuba Wolińskiego, polskiego obywatela, który postanowił powiedzieć „dość” i pozwał Niemcy za uporczywe kontrole na granicy. Jego sprawa wygląda bardzo podobnie do tej, którą wygrał Austriak. Również chodzi o kontrole powtarzające się mimo braku nowego zagrożenia. Również – jak się można spodziewać – sąd może orzec na jego korzyść.
Ale co z tego? Wyrok już przecież był. I tyle.
źr. wPolsce24 za dw. com