Niemcy kolejny raz łamią unijne prawo. Przedłużają kontrole na granicach i chwalą się 40 tysiącami osób, których nie wpuścili
Specjaliści ds. prawa unijnego nie ukrywają, iż formalnie ta decyzja oznacza kolejne złamanie prawa przez Niemców.
- Komisja Europejska ma uprawnienia, by reagować na przywracanie przez kraje kontroli na granicach, ale z nich nie korzysta - tłumaczył Davide Colombi z CEPS (brukselskiego think tanku zajmującego się sprawami integracji).
Ekspert przypomniał, że zgodnie z zasadami funkcjonowania strefy Schengen, kontrole na granicach mogą zostać przywrócone jedynie w wyjątkowych i uzasadnionych sytuacjach. Kraj chcący przywrócić kontrole na granicy, musi najpierw zawiadomić o tym KE i może to zrobić maksymalnie na okres sześciu miesięcy.
Bezterminowe pół roku
Przypomnijmy, że kontrole na granicy z Polską Niemcy przeprowadzają od połowy października 2023 r. W tym samym czasie zarządzono kontrole na granicach ze Szwajcarią i Czechami. Oryginalnie procedurę wprowadzano na kilka miesięcy, ale we wrześniu ubiegłego roku przedłużono kontrolę między Polską a Niemcami.
Jednocześnie poinformowano, że na sześć miesięcy zostanie wprowadzona kontrola na wszystkich lądowych niemieckich granicach.
Minister Nancy Faeser zapowiada teraz, że wszystkie lądowe granice Niemiec dalej będą kontrolowane. Co zadecydowało o tym, że kolejny raz podeptano unijne prawo?
Formalnie oczywiście to, że Niemcy są w ramach funkcjonowania struktur unijnych bezkarni, a kontrole granic okazały się ważnym elementem niemieckiej polityki.
- Potrzebujemy tych kontroli, dopóki ochrona zewnętrznych granic UE nie zostanie znacząco zwiększona - mówiła Nancy Faeser w rozmowie z "Deutsche Welle".
40 tysięcy osób zawróconych
Na łamach wspomnianego portalu niemiecka polityk przyznała także, że "dzięki kontrolom granicznym, które obecnie przeprowadzamy na wszystkich niemieckich granicach lądowych, aresztowano już około 1800 przemytników, a około 40 tys. osób zostało zawróconych na granicach".
Cytowana przez DW minister przyznaje także wprost, że liczba deportacji w ciągu ostatnich dwóch lat wzrosła o ponad 50 proc.
Tym samym to kolejny sygnał wysyłany przez niemieckiego polityka, który pokazuje, że polityka zakładająca przyjmowanie uchodźców, jest już tylko wstydliwym, odległym wspomnieniem. Podobnie strefa Schengen, która jej członkom miała dawać swobodny przepływ towarów i osób.
źr. wPolsce24 za Augsburger Allgemeine/Deutsche Welle