Publicystyka

O co naprawdę chodzi w kłótni Sikorskiego i Muska na portalu X? Ujawniamy kulisy planów i rozmów, o których mieliście się nie dowiedzieć

opublikowano:
mid-25307413.webp
(fot. PAP/Radek Pietruszka)
Czy dyplomatyczna “zadyma”, którą swoimi wpisami na Twitterze wywołał Radosław Sikorski ma drugie dno, znacznie poważniejsze niż bylibyśmy w stanie początkowo sądzić? Być może w kłótni szefa polskiej dyplomacji z Elonem Muskiem i amerykańskim sekretarzem stanu, chodzi o coś znacznie poważniejszego, niż urażone męskie ego? Wiele na to wskazuje.

Jeśli nie wiadomo o co chodzi...

W ramach “łączenia kropek” przypomnijmy to, co wydarzyło się w niedzielę na portalu X. Do wpisów Elona Muska, jednego z najważniejszych i najpotężniejszych sojuszników aktualnego prezydenta Stanów Zjednoczonych, postanowił odnieść się - w mało dyplomatyczny sposób - szef polskiego resortu spraw zagranicznych. Przypomnijmy, jeśli ktoś przez ostatnich kilka lat spał pod kamieniem, amerykański miliarder, jest - między innymi - właścicielem firmy SpaceX, która obsługuje telekomunikacyjny system Starlink, zapewniającej komunikację w 105 państwach na całym świecie.

System działa za pośrednictwem konstelacji satelitów na niskiej orbicie okołoziemskiej, umożliwiając np. dostęp do internetu w odległych obszarach lub regionach, w których tradycyjna infrastruktura komunikacyjna jest niedostępna. Produkowane i utrzymywane przez firmę Muska terminale są też niezbędnym elementem krytycznej infrastruktury łączności, które wykorzystują ukraińskie wojska broniące się przed Rosjanami. W niedzielę Musk - po raz kolejny - przypomniał, że gdyby zdecydował o odłączeniu Ukrainy od Starlinków, front by się załamał, a Ukraina przegrałaby wojnę. 

Podobne sugestie wracają ostatnio w jego wypowiedziach regularnie i trudno traktować je inaczej, niż jako specyficzną poetykę miliardera, który nie ukrywa, że nie jest zwolennikiem kontynuowania konfliktu na Ukrainie. Tym razem do wpisów Muska odniósł się Sikorski, który napisał, że Starlinki dla Ukraińców są opłacane przez Polskę w ramach dwustronnej umowy handlowej. Jeśli zaś Musk będzie sugerował, że może je wyłączyć, to będziemy szukać innych dostawców:

- Starlinki dla Ukrainy są opłacane przez polskie Ministerstwo Cyfryzacji kosztem około 50 milionów dolarów rocznie. Abstrahując od etyczności grożenia ofierze agresji, jeśli SpaceX okaże się niewiarygodnym dostawcą, będziemy zmuszeni szukać innych dostawców - napisał szef polskiego resortu dyplomacji.

Do tych słów odniósł się z kolei sekretarz stanu Stanów Zjednoczonych, który wprost napisał, że Sikorski mija się z prawdą, a poza tym, “nikt nie groził odcięciem Ukrainy od Starlinka”. Dodał też, że szef resortu spraw zagranicznych powinien być wdzięczny Stanom Zjednoczonym, bo “bez Starlinka Ukraina dawno by przegrała tę wojnę, a Rosjanie byliby teraz u granic z Polską".

Po wpisach Sikorskiego, Muska i Rubio na portalu X zawrzało, wymiana zdań zamieniła się w tracydycyjną, internetową wojenkę. Dalsze szczegóły tej wymiany zdań są mniej istotne, znacznie ciekawsze jest to, co ją wywołało. Oczywiście można byłoby uznać, że polski szef resortu spraw zagranicznych zauważył, że jeśli to my, Polacy, ponosimy część kosztów związanych z utrzymywaniem Starlinków, to mamy prawo dyscyplinować naszych kontrahentów. Zanim zestawimy fakty, które mogą jednak delikatnie psuć ten obraz to zastanówmy się nad tym, czym w ogóle jest dla nas ten system i o jakich kosztach w ogóle mówimy?

Ile kosztują nas Starlinki i za co naprawdę płacimy?

Choć informacja o tym, że to Polska ponosi część kosztów utrzymania systemu Starlink na Ukrainie nie jest nowa, to część komentatorów na portalu X wydawała się być tym faktem odrobinę zaskoczona. Tymczasem, już w październiku 2022 roku, ówczesny pełnomocnik rządu ds. cyberbezpieczeństwa Janusz Cieszyński przekazał Bloombergowi, że Polska kupiła 11,7 tys. terminali Starlink dla Ukrainy, w tym 5 tys. nabył państwowy koncern PKN Orlen SA.:

 - SpaceX obiecał pokryć koszty obsługi terminali zakupionych przez Orlen, a polski rząd pokrywa pełny koszt usługi dla każdego zakupionego terminala wynoszący około 50 dol. miesięcznie za urządzenie - powiedział Cieszyński.

Według udostępnianych wówczas w mediach informacji, około około 85 proc. z 20 tys. terminali zostało w całości lub częściowo sfinansowanych ze źródeł zewnętrznych, w tym przez rządy USA, Wielkiej Brytanii i Polski, co potwierdził SpaceX w korespondencji z Pentagonem. 

Musk jednocześnie podkreślał, że koszty terminali wahają się od 1,5 tysiąca dolarów do 2,5 tysięcy, ale znacznie droższe jest być utrzymywanie całego systemu i zapewnianie nieustannej łączności. Prezes SpaceX szacował wówczas ten koszt na niemal 380 milionów dolarów rocznie i przyznawał, że Amerykanie pokrywają około 70 procent usług świadczonych na Ukrainie. 

W maju 2024 roku w kwestii Starlinków wypowiedział się - podczas wizyty w Kijowie - przedstawiciel aktualnego rządu, Krzysztof Gawkowski. Aktualny szef resortu cyfryzacji chwalił się wówczas decyzjami podjętymi przez poprzedni rząd i przypominał, że Polska sfinansowała 20 tysięcy urządzeń działających na terenie Ukrainy.

Dodawał także, że system wspiera nie tylko wspiera armię, ale również zapewnia niezbędną łączność szpitalom.

Wbrew temu, co zdają się sugerować niektórzy komentarzy, podjęta wcześniej przez rząd PiS-u decyzja nie była wynikiem romantycznego uniesienia, którego jedynym celem była próba ratowania zaatakowanego przez Rosjan narodu Ukrainy. Deal z Muskiem i Amerykanami był oczywistą próbą wzmocnienia bilateralnych relacji ze Stanami Zjednoczonymi w ramach Paktu Północnoatlantyckiego. 

Przypomnijmy, jak wynika z danych opublikowanych przez Departament Stanu USA, w roku fiskalnym 2022/23 Polska była krajem, który złożył największe zamówienia na dostawy amerykańskiego sprzętu wojskowego. Nasze zamówienia opiewały na kwotę ponad 31 miliardów dolarów. Starlink był - dość oczywistym - elementem całości układanki, która miała pokazać Amerykanom, że Polska jest ich najpoważniejszym partnerem w ramach NATO, który zrobi absolutnie wszystko, żeby odstraszać Rosję. 

Truizmem jest zauważenie, że ten cel udało się osiągnąć. Do niedawna w każdej publicznej wypowiedzi przedstawicieli amerykańskiej dyplomacji słyszeliśmy, że Polacy są modelowym przykładem państwa, które rozumie współczesne zagrożenie i robi wszystko, żeby skutecznie na nie odpowiedzieć. Donald Trump, mówiąc o wydatkowaniu pieniędzy w ramach NATO, uczynił z Polski przykład państwa, które wręcz przeciwstawiał innym w swoich wypowiedzi

Trudno nie odnieść wrażenia, że wypowiedzi Radosława Sikorskiego mogą tę optykę dekonstruować, co w kontekście dość trudnych relacji dwustronnych z obecną administracją jest - mówiąc oględnie - zachowaniem dość nieodpowiedzialnym. Można oczywiście uznać, że Sikorskim kieruje jego wybujałe ego, które w przeszłości wielokrotnie ściągało na niego różnorodne kłopoty. Także po wpisach w mediach społecznościowych, o czym przecież większość z czytających te słowa doskonale pamięta. 

Dlaczego to jednak nie jest jedyne możliwe tłumaczenie tej twitterowej awantury i co sprawia, że w zaskakującym zachowaniu szefa polskiego MSZ-u trzeba szukać odrobinę innej, zewnętrznej motywacji? 

Usuwanie Ameryki z Europy, czyli pieniądze, pieniądze i jeszcze raz pieniądze

Odkąd europejskie rządy i firmy otrząsnęły się z szoku, jaki wywołała na Starym Kontynencie pełnoskalowa rosyjska agresja na Ukrainę, starają się zrobić wszystko, aby - przy minimalnym możliwym zaangażowaniu finansowym - jednocześnie jak najwięcej na wojnie zarobić. Przecież dla nikogo nie jest tajemnicą, iż do prowadzenia wojny potrzebne są trzy rzeczy.

Wiadomo jakie.

Paradoksalnie, administracja Joe Bidena nie ułatwiała tego typu zabiegów, bo ludzie poprzedniego prezydenta mieli znacznie lepsze relacje z większością przedstawicieli państw europejskich. Prowadzili też nieporównywalnie mniej agresywną politykę międzynarodową niż Trump, do tego realizowali swoje zadania i cele w odmienny sposób. Sytuację na Starym Kontynencie diametralnie zmieniło przejęcie władzy w Białym Domu przez Republikanów, którzy o rosyjskim konflikcie mówią znacznie bardziej transakcyjnym językiem. 

47. prezydent Stanów Zjednoczonych nigdy nie ukrywał swojego biznesowego podejścia do rzeczywistości. Dlatego, gdy tylko zaczął wymagać od swoich europejskich partnerów znacznie większego zaangażowania, to stało się oczywiste, że mówi to po to, żeby w Niemczech, Francji, Wielkiej Brytanii i innych państwach Starego Kontynentu zaczęto wreszcie traktować sprawę zbrojeń poważnie. 

Europejscy przywódcy to oczywiście rozumieją, choć ich plan jest zupełnie inny niż Trumpa. Czują się - jak zawsze w historii - znacznie mniej zagrożeni ze strony Rosji, ale agresywną retorykę amerykańskiej dyplomacji wykorzystają do tego, aby na toczącym się na Ukrainie konflikcie przekuć w finansowy sukces. Zrobią wszystko, aby zamiast Stanów Zjednoczonych najwięcej zarobili tam Niemcy i Francuzi. Oczywiście, wbrew faktom i realnym możliwościom mobilizacyjnym, będą teraz tworzyć miraże paneuropejskiego systemu obrony, który może stanowić przeciwwagę dla Stanów Zjednoczonych. Cel tego jest jeden i z pewnością nie jest nim europejskie bezpieczeństwo.

Dla nikogo bowiem nie jest tajemnicą to, że jedynie Stany Zjednoczone są dziś realnie w stanie przeciwstawić się rosyjskiej agresji.

Podobnie nie stanowi sekretu i to, że rząd Donalda Tuska jest w Polsce głównie dlatego, że europejskie elity lewicowo-liberalne zainwestowały mnóstwo czasu i pieniędzy w to, aby to Platforma Obywatelska mogła utworzyć rząd po ostatnich wyborach. Czy wypowiedzi Sikorskiego w jego rozmowie z Muskiem trzeba odczytywać jako - jeden z wielu - element spłaty tego rachunku? Czy polski szef resortu spraw zagranicznych - mówiąc o szukaniu alternatywy dla Starlinków - mógł lobbować na rzecz realnej konkurencji biznesowej, która od jakiegoś czasu robi wszystko, żeby zastąpić firmę Muska na Ukrainie?

Jeśli oburza kogoś taka sugestia, to musimy tu poinformować o kilku faktach. Otóż 6 marca br., czyli trzy dni przed zaskakującą akcją przeprowadzoną przez szefa polskiego MSZ-u, Bloomberg informował, iż francuski operator satelitarny Eutelsat Communications prowadzi zaawansowane rozmowy z Unią Europejską w sprawie ewentualnego zastąpienia na Ukrainie sieci Starlink.

W tekście Bloomberga wypowiadała się CEO Eutelsatu Eva Berneke, która nie ukrywała, że jej firma jest zainteresowana zastąpieniem terminalni Starlink na Ukrainie.

Przypomnijmy raz jeszcze, dziś Ukraińcy dysponują 42 tysiącami takich maszyn, które świadczą usługi na rzecz armii, ale także szpitali i wielu innych organizacji niosących pomoc ludności cywilnej. Za blisko połowę tego systemu - trudną do oszacowania kwotę - płacą Amerykanom Polacy. 

Ile z maszyn Muska mógłby zastąpić Eutelsat? Rzecz właśnie w tym, iż gra toczy się o wszystko. W rozmowach z europejskimi decydentami Berneke przyznała, że jej firma potrzebowałaby “kilku miesięcy”, aby dostarczyć Ukraińcom 40 tysięcy terminali Eutelsatu. Propozycja jej firmy miała zakładać połączenie satelitów OneWeb, znajdujących się na niskiej orbicie okołoziemskiej, z satelitami geostacjonarnymi znajdującymi się na wysokości ok. 35 000 kilometrów.

To o tyle ciekawe, że OneWeb już świadczy ograniczone usługi na Ukrainie, za pomocą… niemieckiego operatora.

Rozszerzenie działalności konsorcjum niemiecko-francuskiego oznaczałoby konieczność zmiany planów zamówień publicznych i zgody wyrażonej przez rządy państw europejskich. Zgoda Kijowa jest tu absolutnie drugorzędna, bo oficjalnie - wszystko to działoby się oczywiście tylko i wyłącznie po to, żeby znaleźć alternatywę dla Starlinka - jeśli Amerykanie zdecydują się wyłączyć system.

Rzecz w tym, iż Stany Zjednoczone nie mają takich planów, co deklarują wprost nawet najbardziej radykalne z amerykańskich “jastrzębi”. 

Dlaczego więc Radosław Sikorski zdaje się działać na rzecz tego alternatywnego rozwiązania, igrając przy okazji polskim bezpieczeństwem międzynarodowym i doprowadzając przy okazji do sytuacji, w której realny sojusznik ze Stanów Zjednoczonych zostanie wypchnięty na rzecz iluzorycznego, na którym zarobią głównie Niemcy i Francuzi?

Niech każdy na to pytanie odpowie sobie sam.

źr. wPolsce24

 

Polska

Nastolatek z Izraela zatrzymany przed bramą obozu Auschwitz. Trudno uwierzyć w to, co tam wyprawiał

opublikowano:
brama.webp
(Fot. Fratria/Andrzej Skwarczyński)
Tego nie da się zrozumieć. Oświęcimscy policjanci zatrzymali 17-letniego obywatela Izraela, który na tle bramy z napisem „Arbeit Macht Frei” wykonywał... gesty hitlerowskiego pozdrowienia. Nastolatek został przejęty przez funkcjonariuszy po interwencji strażników Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau.
Publicystyka

Warszawa zapłaciła ponad milion złotych za drzewa od Niemców. Czy było warto?

opublikowano:
styczen.webp
(fot. Pixabay / X / Rafał Trzaskowski)
Kandydat KO na prezydenta Rafał Trzaskowski oficjalnie rozpoczął kampanię prezydencką. Człowiek, który dał się poznać z wdrażania skrajnie lewicowej agendy, teraz próbuje uchodzić za umiarkowanego konserwatystę, który mówi dużo o "patriotyzmie gospodarczym". Niestety, jedynie mówi, bo na aktywności podległych mu instytucji zarabiają Niemcy, współorganizatorzy "Campusu Polska Przyszłości". I to naprawdę niemałe pieniądze!
Publicystyka

Zaskakujące słowa posłanki. Porównała Kościół do PGR-u

opublikowano:
1814210_4.webp
Posłanka Lewicy była gościem Poranka wPolsce24 (fot. wPolsce24)
Rafał Trzaskowski dwoi się i troi, by obywatele przed wyborami zapomnieli, że chciał usuwać krzyże z warszawskich urzędów i pozuje na gorliwego katolika, a tymczasem jego sojusznicy z Lewicy zapowiadają kolejną "walkę z Kościołem". Posłanka tej formacji Anita Kucharska-Dziedzic, straszyła w rozmowie z Oliwierem Pochwatem, m.in. wypowiedzeniem konkordatu
Publicystyka

Polacy wściekli za deptanie jedzenia. Kim trzeba być żeby tak zrobić? Wraca sprawa naleśnika

opublikowano:
nalesni1.webp
Poseł Zembaczyński zdeptał naleśnika (fot. wPolsce24)
Większość polskich mam zawsze powtarzała swoim dzieciom żeby nie marnować jedzenia. Choć dla wielu z nas jest to truizm, to poseł Zembaczyński najwyraźniej nie słuchał swojej mamy i okazał wręcz karygodny brak szacunku dla "darów nieba", depcząc go swoim buciorem. Choć od sytuacji minęło już kilka dni, w internecie wciąż słychać głosy oburzenia postawą parlamentarzysty.
Publicystyka

Co Tusk robi z rękami? Dziwne zachowanie premiera. Chodzi o jeden szczegół

opublikowano:
rekaq1.webp
Dlaczego Donald Tusk tak dziwnie macha palcami? (fot. wPolsce24)
Donald Tusk wygłosił dzisiaj wielominutowe wystąpienie w siedzibie Giełdy Papierów Wartościowych. Choć komentatorzy ocenili już poszczególne jego elementy w wielu przypadkach odnosząc słuszną konstatację, że była to "mowa-trawa" i pustosłowie, będące zarazem cyniczną grą wyborczą, mało kto zwrócił uwagę, na jeden szczegół.
Publicystyka

Czy Europa napuściła Zełeńskiego na Trumpa? Mocny komentarz ekspertki

opublikowano:
1860545_6.webp
Aleksandra Rybińska skomentowała wczorajsza kłótnie Zeleńskiego z Trumpem i Vancem (fot. wPolsce24)
Nie milkną echa wczorajszej awantury w Gabinecie Owalnym w Białym Domu. Publicystka telewizji wPolsce24 i zarazem ekspertka od spraw międzynarodowych, której polityczne analizy od lat cieszą się dużą trafnością i przenikliwością komentowała w programie Ostra Szpila, to, co wydarzyło się w Waszyngtonie.