Zaskakujący wpis Donalda Tuska. Celowo prowokuje Amerykanów?

- Nikt z nas nie powinien wywierać presji na Zełenskiego w kwestii ustępstw terytorialnych. Wszyscy powinniśmy naciskać na Rosję, aby zaprzestała agresji. Ustępstwa nigdy nie były drogą do sprawiedliwego i trwałego pokoju - napisał szef rządu na portalu X.
Tusk zaznaczył, że ustępstwa nigdy nie były drogą do trwałego i sprawiedliwego pokoju, odwołując się do rozmów pokojowych prowadzonych przez Trumpa i Putina.
Komentował słowa amerykańskiego prezydenta, który w ostatnim wywiadzie sugerował, że Rosja zatrzyma „jakieś posiadłości” zdobyte w Ukrainie. Trump podkreślił jednak, że Putin wydaje się otwarty na zakończenie wojny, co stanowi złożony kontekst do dalszych negocjacji.
Wypowiedzi Trumpa krytykowano w Niemczech, a kanclerz Friedrich Merz powiedział nawet, że spotkanie Trumpa i Zełeńskiego „nie przebiegło tak, jak sobie tego życzył ukraiński przywódca”.
Oczywiście Merz dodał przy okazji, że Europa musi jeszcze mocniej zaangażować się we wsparcie Ukrainy.
W tym kontekście należy czytać wypowiedź Tuska. O ile dla każdego trzeźwo myślącego Polska jest oczywiste to, iż dla w najlepszym interesie Polski jest to, by Ukraina jak najdłużej powstrzymywała rosyjską agresję, to trudno zrozumieć, dlaczego premier próbuje w tak mało elegancki sposób zaostrzać relacje z naszym najbliższym sojusznikiem?
Dziś o polskie bezpieczeństwo dba człowiek, który jeszcze dekadę temu deklarował, że „Polska nie będzie uczestniczyć w antyrosyjskiej krucjacie” i proponował „reset relacji z Rosją”. Oczywiście zupełnie przypadkowo dokładnie taki sam był wówczas główny wektor niemieckiej polityki międzynarodowej.
Przypominanie tych słów to nie tylko przejaw publicystycznej złośliwości. To przede wszystkim apel o to, by spór Niemiec ze Stanami Zjednoczonymi nie był prowadzony kosztem polskiego bezpieczeństwa i zaogniania relacji z podstawowym gwarantem naszego bezpieczeństwa, jakim są dziś stosunki polsko-amerykańskie.
źr. wPolsce24