Znany deweloper twierdzi, że nie chce pieniędzy od państwa. A co robi naprawdę? Setki milionów dla Arche Władysława Grochowskiego

Grupa Arche to jedna z najbardziej znanych polskich firm deweloperskich i hotelarskich. W ostatnich tygodniach jest o niej głośno w związku z protestami mieszkańców podwarszawskiego Konstancina-Jeziorny, którzy nie chcą u siebie planowanego przez dewelopera osiedla na… 10 tysięcy mieszkańców.
Zdaniem mieszkańców miasta, jeśli dojdzie do realizacji tego projektu, będziemy mieli do czynienia z „patodeweloperką”. Część z nich wyraża zdziwienie działaniami Arche, bo firma ta w przestrzeni publicznej stara się dystansować od agresywnych praktyk deweloperów a jej szef Władysław Grochowski odżegnuje się w ogóle od środowiska deweloperskiego, malując wizerunek nie troszczącego się zbytnio o zyski filantropa.
Przeciwnik „rozdawnictwa”
Grochowski wielokrotnie krytykował także dotacje i innego rodzaju wsparcie publiczne dla przedsiębiorców. Podkreślał, że do wszystkiego trzeba dojść samemu a on jest przeciwnikiem „rozdawnictwa” i wolałby pożyczyć, nić coś od kogoś dostać.
- Może Grochowski „woli pożyczyć”, ale jego opowieści o tym, jak to nigdy od nikogo nie dostał ani złotówki są mocno przesadzone. Jak każdy korzysta z pomocy publicznej. Według urzędowych danych w latach 2000–2025 Arche S.A. udzielono jej na kwotę 182 mln zł. To wartość nominalna, a więc zawierająca także np. gwarancje kredytowe Banku Gospodarstwa Krajowego. Wartość brutto wynosi 143 mln zł – czytamy w tygodniku „Sieci”.
„Ja tego nie śledzę”
- Kiedy podajemy te kwoty Grochowskiemu, ten reaguje… zdziwieniem – czytamy w tygodniku. – Naprawdę? Ja tego nie śledzę – cytują biznesmena dziennikarze.
Niedługo potem szef Arche oddzwonił i doprecyzował swoje stanowisko w sprawie pomocy publicznej.
– Policzyliśmy to. To były drobne pieniądze, 9 mln zł. Chodziło m.in. o dotacje do zatrudnianych przez nas więźniów. Bo z gwarancji żadnych nigdy nie korzystaliśmy – stwierdził biznesmen.
Arche korzysta z zapisów ustawy z 28 sierpnia 1997 r. o zatrudnianiu osób pozbawionych wolności. Otrzymywała też środki od samorządów (w postaci chociażby zwolnień z podatków) i zapłatę za goszczenie uciekających przed wojną Ukraińców. Grochowski mówi o 8 tys. noclegów do końca czerwca 2022 roku – każdy za 40 zł. Podkreśla, że w tym czasie dwa razy więcej sfinansował samodzielnie.
130 milionów na elektrownię
- Dlaczego deweloper opowiada o ok. 9 mln zł, skoro wartość brutto pomocy udzielonej jego firmie w ciągu pięciu ostatnich lat to według oficjalnych danych ponad 140 mln zł? Brakującym „drobiazgiem” jest unijna dotacja do kolejnego wielkiego projektu Grochowskiego – rewitalizacji Elektrociepłowni Szombierki w Bytomiu – podaje tygodnik „Sieci”.
Dziennikarze przypominają wpis na X wiceministra funduszy i rozwoju regionalnego Jana Szyszki, który w odpowiedzi na wynurzenia Grochowskiego o „niepotrzebnym rozdawnictwie” publicznych pieniędzy przypomniał, że „Grupa Arche jest beneficjentem 130 mln zł dotacji z funduszy europejskich dla województwa śląskiego”
Pieniądze mają pójść na kolejną wielką inwestycję Władysława Grochowskiego – rewitalizację opuszczonej Elektrowni Szombierki Bytom. Ma tam powstać m.in. hotel.
- Grupa Arche otrzymała też pomoc publiczną o wartości 103 mln zł od szeregu samorządów w całej Polsce. Pomoc ta obierała formę m.in. refundacji, dotacji i rekompensat – dodawał urzędnik.
Twardy zawodnik i daniele
– To przede wszystkim twardy zawodnik, sprawny przedsiębiorca. I jak prawie każda gruba ryba mówi jedno, ale robi, co trzeba. Ja bym się nie zdziwił, gdyby on nawet te swoje kochane daniele sprzedawał gdzieś na mięso. Albo umiesz liczyć pieniądze, albo ich nie masz – śmieje się w rozmowie z tygodnikiem „Sieci” jeden z polityków prawicy z województwa lubelskiego.
Hodowla danieli to jedna z pasji Grochowskiego. Opowiada o nich w mediach, zachwycając się możliwością oglądania dostojnych zwierząt.
Tygodnik „Sieci” zapytał, skąd pomysł na hodowlę i co dzieje się z danielami, gdy te już dorosną.
– Oczywiście kiedyś myślałem, że one będą do naszych restauracji – przyznaje Władysław Grochowski. – Ale zaprzyjaźniłem się z nimi i się z tego wycofałem. Na szczęście znalazłem innego hodowcę, który przerzuca tę nadwyżkę na Litwę, one później trafiają też na Białoruś. Ja je sprzedaję za symboliczne pieniądze. A wcześniej mam czas, żeby je podglądać – mówi szef Arche, którego obszerną sylwetkę kreślą w najnowszym wydaniu dziennikarze tygodnika „Sieci”.
źr. "Sieci"











