11 ciosów młotkiem i makabryczna mistyfikacja na torach. Sąd: sprawca nie zasługuje na dożywocie

- Brutalna zbrodnia na Kaszubach: Tomasz K. zabił żonę młotkiem, a jej ciało wsadził do samochodu i upozorował śmierć w wypadku kolejowym.
- Sąd: działał z premedytacją – sprawca zaplanował morderstwo, przygotował narzędzie zbrodni i próbował skierować śledztwo na fałszywe tropy.
- Prokuratura chciała dożywocia, ale sąd orzekł 26 lat więzienia uznając, że mężczyzna „nie jest aż tak zdemoralizowany”, by eliminować go dożywotnio ze społeczeństwa.
- Motywem był rozpad małżeństwa – sprawca nie mógł pogodzić się z nowym związkiem żony.
- Rodzina ofiary otrzyma wysokie zadośćuczynienia, a wyrok nie jest prawomocny.
Do tragedii doszło 10 stycznia 2024 r. w salonie kosmetycznym prowadzonym przez ofiarę. Gdy między małżonkami wywiązała się kłótnia, Jolanta K. próbowała zadzwonić na numer alarmowy. Tomasz K. zaatakował ją młotkiem, zadając 11 ciosów. Ciało żony przewiózł w bagażniku na przejazd kolejowy w Mezowie, posadził na miejscu kierowcy i pozostawił samochód na torach, licząc, że pociąg zatrze ślady zbrodni. Około godz. 20:30 w pojazd uderzył skład relacji Kartuzy–Gdańsk Wrzeszcz.
Materiał dowodowy, w tym nagrania z monitoringu, ślady biologiczne oraz ujawnione działania pozorujące – takie jak spreparowane rzekome pogróżki – jednoznacznie wskazały sprawcę.
Motyw: nie mógł pogodzić się z rozpadem małżeństwa
Z ustaleń śledczych i zeznań świadków wynika, że Tomasz K. nie akceptował rozstania. Małżonka radziła sobie bez niego coraz lepiej i nawiązała nową relację, co – jak wskazywali świadkowie – wywoływało u oskarżonego agresję i obsesyjne zachowania.
Choć prokuratura domagała się dożywotniego pozbawienia wolności, sąd uznał, że jest to kara zarezerwowana dla „najbardziej zdemoralizowanych sprawców”, w tym recydywistów lub osób, które chełpią się zbrodniami. Sędzia wskazała, że Tomasz K. próbował manipulować i symulować chorobę psychiczną, jednak nie wykazał postawy skrajnej pogardy wobec prawa, jaka uzasadniałaby eliminacyjny charakter dożywocia.
Jednocześnie podkreślono, że kara 26 lat to i tak sankcja wyjątkowo surowa, adekwatna do brutalności czynu, wcześniejszego planowania i prób wprowadzenia śledczych w błąd.
Zadośćuczynienie dla rodziny
Sąd nakazał mężczyźnie wypłatę odszkodowań bliskim ofiary: 150 tys. zł dla Danuty i Jerzego B. oraz po 100 tys. zł dla Beaty, Kacpra, Jacka oraz Marka B.
Wyrok nie jest prawomocny.
źr. wPolsce24











