Tak Trzaskowski bronił „wolności mediów” w czasie sejmowego puczu. Czy dziś piśnie choć słówkiem, kiedy jest ona naprawdę zagrożona?

W grudniu 2016 roku politycy Platformy Obywatelskiej urządzili w Sejmie słynny „ciamajdan”. Histeryzowali, że w Polsce nie ma wolności słowa i wolności mediów. Organizowali happeningi, które na żywo transmitowały potężne, stojące po ich stronie media (nikt nikomu wtedy koncesji nie odbierał).
Jedną z twarzy tamtego wydarzenia był Rafał Trzaskowski, który opublikował w swoich mediach społecznościowych tzw. „Dekalog wolności”. Wolność mediów, wolność słowa, wolność zgromadzeń, wolność sumienia – tego wszystkiego miało niby wtedy w Polsce brakować.
Dzisiaj, kiedy władza wsadza przeciwników politycznych do więzień, wyrzuca z pracy za poglądy i próbuje odebrać koncesje krytycznym wobec niej telewizjom, twórcy „Dekalogu Wolności”, z Trzaskowskim na czele, milczą jak zaklęci.
źr. wPolsce24