Polska

Miał uczyć "śląskiej gadki", pytał: "Czym się różni Wołyń od Śląska? Na Wołyniu Polacy mają to już za sobą". Uniwersytet Warszawski zmienił plany i niedoszłego lektora

opublikowano:
Uniwersytet Warszawski rezygnuje ze współpracy z kontrowersyjnym lektorem języka śląskiego – decyzja uczelni wywołała szeroką debatę publiczną
(fot. Fratria)
- Uniwersytet Warszawski zaskakuje! Już od października na Wydziale Artes Liberales ruszają zajęcia z języka śląskiego. Choć śląska godka wciąż nie jest uznawana w Polsce za język, uczelnia otwiera kurs dla początkujących. Wiemy, kto może wziąć w nim udział i kto go poprowadzi - poinformowało dziś rano (20 sierpnia br.) radio Eska. Co się okazało? Zanim zajęcia się rozpoczęły, nowego lektora "prześwietlili" internauci, a UW wycofał się ze współpracy.

- W nawiązaniu do ujawnionych informacji o wypowiedziach dr. Bartłomieja Wanota i jego wpisach w mediach społecznościowych Uniwersytet Warszawski informuje, że dr Bartłomiej Wanot nie był i nie jest zatrudniony na UW. Uchwalanie programów studiów jest autonomiczną częścią funkcjonowania wydziałów. Rozmowy na temat współpracy z dr. Bartłomiejem Wanotem w zakresie prowadzenia zajęć Ślōnsko godka prowadził Wydział „Artes Liberales”, który zdecydował o jej niepodejmowaniu. (...) - poinformował dział prasowy Uniwersytetu Warszawskiego.

To reakcja na liczne pytania, także naszej redakcji, na informacje o nowym lektorze, który miał prowadzić zajęcia z "języka śląskiego".

Lektorat będzie, choć lektor do zmiany

Jeszcze kilka godzin wcześniej, z utrzymanego w entuzjastycznym tonie, tekstu na portalu Radia Eska można było się dowiedzieć także i tego, że "lektorat z języka śląskiego poprowadzi Bartłůmjej Wanot, absolwent filologii wschodniosłowiańskiej Uniwersytetu Śląskiego, a także korektor, tłumacz, miłośnik języków słowiańskich i założyciel kolektywu Ôtwarty Ślōnsk". Jak dziś wiemy, nie poprowadzi, choć w tekście "Eski" zachęcał do udziału w lektoracie:

- Kolejna instytucja zauważa, że język śląski jest czymś wartym zaopiekowania się i przekazywania dalej - mówił w rozmowie z radiem niedoszły lektor i odpowiadał, czym miały być jego zajęcia. Do tej postaci wrócimy w innej wersji tekstu.

Zerknijmy jeszcze do tekstu na portalu radia Eska:

- (...) jedna z najważniejszych uczelni w kraju postanowiła wyjść naprzeciw oczekiwaniom i zaoferować lektorat, który przybliży studentom mowę, kulturę i tożsamość Ślązaków. Kurs języka śląskiego na Uniwersytecie Warszawskim. Dla kogo są zajęcia? Zajęcia skierowane są do wszystkich chętnych, niezależnie od studiowanego kierunku. Jedynym formalnym wymaganiem jest znajomość języka polskiego, który będzie językiem wykładowym. Jak podkreśla uczelnia, naukę może ułatwić znajomość dowolnego innego języka słowiańskiego, a w mniejszym stopniu także niemieckiego - pisał autor.

uniw

Czy można uczyć języka, którego nie ma?

Dlaczego Uniwersytet Warszawski zamierza w ogóle nadawać charakter swoim zajęciom charakter lektoratu, skoro formalnie będzie uczył jedynie dialektu?

Oczywiste jest, iż od dawna trwają próby budowania autonomicznej, niezależnej od Polski "śląskiej tożsamości", której jednym z elementów miałby być odrębny od polskiego język. Są w Polsce środowiska, które budują taką narrację od dawna i trudno nie odczytywać tej inicjatywy jako aktu wpisanego w cały szereg podobnych prób i zachowań, z których wiele ma polityczny i jawnie antypolski charakter.

Szerzej zainteresowanym tematem polecamy m. in. znakomity tekst opublikowany na łamach tygodnika „Sieci”, w którym Maciej Walaszczyk rozprawia się z pupilkiem liberalnych salonów, pisarzem Szczepanem Twardochem, który po raz kolejny prowokował ostatnio polską opinię publiczną, opowiadając o swoich bliskich służących w armii Hitlera.

Dodajmy, iż politycy suflujący narrację o kulturowej odrębności Śląska od Polski, stanowią dziś część aktualnej koalicji rządowej. Ta, jako całość, przegłosowała w kwietniu 2024 roku w sejmie ustawę uznającą język śląski za język regionalny. Za głosowało 236 posłów, przeciwko było 186, a 5 wstrzymało się od głosu.

Godność języka polskiego uratował później prezydent Andrzej Duda, który zawetował wspomnianą ustawę. 

Nie jest dla nikogo tajemnicą, którą stronę tego sporu reprezentują aktualne władze UW, dlatego warto w tym miejscu przywołać wypowiedź profesora Jana Miodka, którego zdanie w tej materii jest niezwykle precyzyjne:

- Nie ma ani jednej cechy dialektu śląskiego, która by go różniła od innych dialektów, w aspekcie historyczno-językowym. Wszystko to, co jest na Śląsku, jest gdzie indziej. Mazurzenie? Cała Opolszczyzna, znaczna część Górnego Śląska mazurzy do dziś. Tarnowskie Góry nie mazurzą, a Radzionków mazurzy, choć leży w odległości 8 km. Mazurzy Mazowsze, prawie cała Małopolska itd. Proszę nie przesadzać z jakąś niewyobrażalną odrębnością śląszczyzny. W gruncie rzeczy nie ma ani jednej cechy gramatycznej tylko śląskiej. Ani jednej. One są wspólne dla wszystkich dialektów - pisał wybitny językoznawca, odnosząc się do opisywanego tu tematu.

- Pierwszy druk polski z modlitwami „Ojcze nasz…”, „Zdrowaś Mario…”, „Wierzę w Boga…” powstał na Śląsku pod koniec XV wieku. A teraz po śląsku będziemy mówić „Łojcze nas…”? Śląscy biskupi, wielu księży mówią mi, że nie wyobrażają sobie kazania po śląsku ani mszy po śląsku, bo ona nigdy po śląsku odprawiana nie była - dodawał prof. Miodek.

Kontrowersyjny wykładowca

Dodatkowym aspektem całej tej sprawy jest, choć w zasadzie trzeba byłoby napisać - była - postać lektora, który miał prowadzić zajęcia na UW.

Jego aktywność w sieci zmuszała wręcz do postawienia pytania nie tylko o to, czy taka postać powinna prowadzić zajęcia dla studentów? Niektóre jego wpisy, o ile nie stanowią trudnej do zweryfikowania próby prowokacji, stanowiły jawne zaproszenie ABW do głębszego zainteresowania postacią.

O czym piszemy? Choćby o kwestiach, które podsumował w wątku na portalu X popularny na tym portalu internauta używający pseudonimu John Bingham:

Widać tam swoisty miks wszystkich lęków generowanych przez separatystów: związki z Kremlem, zdjęcia z Naddniestrza, do tego plakaty z Campusu Polska i pytania w stylu: "Czym się różni Wołyń od Śląska? Na Wołyniu Polacy mają to już za sobą".

Tylko idiotyczna prowokacja? 

Faktem jest, iż niedoszły wykładowca UW angażował się otwarcie w politykę, wspierał inicjatywy Platformy Obywatelskiej czy Lewicy. Chwalił się też popieraniem Razem i głosowaniem na Zandberga, a także... nosił koszulki z logotypem Nowej Prawicy.

Dużą część jego sieciowej aktywności przeanalizował portal Kresy.pl, gdzie czytamy:

- Brał udział w wydarzeniach organizowanych przez Jerzego Gorzelika, którego często opisywaliśmy na portalu za głoszenie poglądów separatystycznych. W zeszłym roku brał udział w marszu ślązakowców, na którym porównano prezydenta do Władimira Putina (...) Jest kulturowym separatystą twierdzącym, że Ślązacy nie są częścią narodu polskiego. Wielokrotnie powtarzał, że nie czuje się związany z polskimi barwami czy hymnem.

Autorzy tekst cytują też wypowiedzi nowego lektora UW, w których deklarował:

- Jestem Ślązakiem, nie Polakiem. Moją ojczyzną jest Górny Śląsk. Niczego Polsce nie przyrzekałem ani jej nie obiecałem, a to znaczy, że jej nie zdradziłem. Państwo zwane Rzecząpospolitą Polską, którego jestem obywatelem, odmówiło mi i moim przyjaciołom prawa do samostanowienia i dlatego nie czuję się zobowiązany do lojalności wobec tego kraju (...).

- W 2014 r. mówił nawet o separacji politycznej, do której według niego dojdzie, jeśli województwo śląskie nie otrzyma autonomii - przypomina portal Kresy.pl.

Jakkolwiek by podobnych deklaracji nie traktować, odpowiedź na pytanie o to, czy tego typu człowiek powinien prowadzić zajęcia na jednym z najstarszy polskich uniwersytetów, powinna być dla każdego oczywista. Podobnie oczywista powinna być w tej sprawie rola ABW, choć zdajemy sobie sprawę z tego, iż mowa tu o ludziach związanych z obozem aktualnie sprawującym w Polsce władzę.

Oby lęk o własną przyszłość nie okazał się większy niż powinności wynikające z prawa i troski o Rzeczpospolitą.

źr. wPolsce24 za Radio Eska/Kresy.pl/UW

Polska

Ziobro z mocnym przekazem dla Tuska: „Nie dam się wykorzystać jak zwierzę w cyrku”

opublikowano:
Zbigniew Ziobro w garniturze siedzi w studiu telewizyjnym podczas programu na żywo
Zbigniew Ziobro w rozmowie z wPolsce24 podkreślił, że rząd Donalda Tuska zdecydował się realizować swoje cele, łamiąc prawo. Zaznaczył, że nie da się wykorzystać „jako zwierzę w cyrku”.
Polska

Pierwszy od 100 lat akt sabotażu na polskiej kolei. Paulina Matysiak: „Komunikacja rządu zawiodła”

opublikowano:
Paulina Matysiak w rozmowie o bezpieczeństwie infrastruktury kolejowej i chaosie informacyjnym
Posłanka Paulina Matysiak w programie Rozmowa Wikły na antenie telewizji wPolsce24 ocenia chaos informacyjny, jaki zapanował w rządzie Donalda Tuska po wydarzeniach na kolei, które oficjalnie zostały uznane za sabotaż.
Polska

Burza w Sejmie. Posłowie PiS krzyczą "precz z komuną" i opuszczają salę plenarną

opublikowano:
Posłowie PiS opuszczają salę sejmową przed głosowaniem nad wyborem Czarzastego na marszałka
Posłowie PiS opuszczają salę sejmową (fot, wPolsce24)
Tak ostro w polskim Sejmie nie było już dawno. Podczas prezentacji Włodzimierza Czarzastego jako kandydata na marszałka izby, posłowie Prawa i Sprawiedliwości opuścili salę obrad. Wcześniej z ław parlamentarnych można było usłyszeć gromkie: precz z komuną! Czarzasty tylko nerwowo się obracał, widać, że nie było mu do śmiechu. Został jednak wybrany na nowego marszałka.
Polska

Skuteczność służb Tuska i Kierwińskiego? Skazany za sabotaż Ukrainiec wjechał do Polski bez przeszkód i wysadził tory

opublikowano:
Zrzut ekranu (93) 2025-11-18_19.29.51
Podczas posiedzenia Sejmu premier Donald Tusk ujawnił, że służby ustaliły personalia sprawców sabotażu na linii kolejowej Warszawa–Dorohusk. To dwaj obywatele Ukrainy współpracujący z rosyjskimi służbami, którzy po podłożeniu ładunku wybuchowego w miejscowości Mika bez problemu opuścili Polskę przez przejście w Terespolu.
Polska

Państwo Tuska znowu bezradne. Czy możemy czuć się bezpiecznie?

opublikowano:
Premier Donald Tusk w Sejmie, 18 bm. Sejm będzie pracować nad projektem ustawy ws. likwidacji CBA, projektem dot. asystencji osobistej oraz ws. zwiększenia bezpieczeństwa na Bałtyku. Twarz wykrzywiona w grymasie nienawiści a na klapie puste serduszko
Tusk robi groźne miny, ale jego rząd zawodzi w najważniejszych dla Polaków kwestiach (fot. PAP/Tomasz Gzell)
Ucieczka podejrzanych o dywersję na Białoruś, opieszałość służb i policji oraz informacyjny szum. Chaos i niekompetencja. Trudno czuć się bezpiecznie w obliczu aktów sabotażu, które miały miejsce w ostatnich dniach w Polsce. Służby Tuska zawiodły, ale wciąż jeszcze można wyciągnąć jakieś wnioski na przyszłość.
Polska

Bratobójcza walka w Koalicji Obywatelskiej! Zatopią swoją koleżankę?

opublikowano:
Wesoło uśmiechnięty minister MSWiA Marcin Kierwiński. Wspaniały śmiech, szczególnie w czasie, kiedy atakują nas nasłani przez Rosję sabotażyści
Marcin Kierwiński jeszcze może spać spokojnie (fot. wPolsce24)
Tereny popowodziowe wciąż czekają na obiecaną pomoc. Ich brak powinien zatopić niejednego niesolidnego urzędnika. Ale w przypadku koalicji 13 grudnia rządzą inne zasady. I dlatego mamy do czynienia z bratobójczą walką wśród polityków Koalicji Obywatelskiej. Radni KO powiatu kłodzkiego żądają odejścia wspieranej do tej pory przez nich starosty Małgorzaty Jędrzejewskiej-Skrzypczyk. Powód? Brak całkowitego posłuszeństwa rządowi Tuska.