Polska

Miał uczyć "śląskiej gadki", pytał: "Czym się różni Wołyń od Śląska? Na Wołyniu Polacy mają to już za sobą". Uniwersytet Warszawski zmienił plany i niedoszłego lektora

opublikowano:
uniwersytet warszawski 45 096.webp
(fot. Fratria)
- Uniwersytet Warszawski zaskakuje! Już od października na Wydziale Artes Liberales ruszają zajęcia z języka śląskiego. Choć śląska godka wciąż nie jest uznawana w Polsce za język, uczelnia otwiera kurs dla początkujących. Wiemy, kto może wziąć w nim udział i kto go poprowadzi - poinformowało dziś rano (20 sierpnia br.) radio Eska. Co się okazało? Zanim zajęcia się rozpoczęły, nowego lektora "prześwietlili" internauci, a UW wycofał się ze współpracy.

- W nawiązaniu do ujawnionych informacji o wypowiedziach dr. Bartłomieja Wanota i jego wpisach w mediach społecznościowych Uniwersytet Warszawski informuje, że dr Bartłomiej Wanot nie był i nie jest zatrudniony na UW. Uchwalanie programów studiów jest autonomiczną częścią funkcjonowania wydziałów. Rozmowy na temat współpracy z dr. Bartłomiejem Wanotem w zakresie prowadzenia zajęć Ślōnsko godka prowadził Wydział „Artes Liberales”, który zdecydował o jej niepodejmowaniu. (...) - poinformował dział prasowy Uniwersytetu Warszawskiego.

To reakcja na liczne pytania, także naszej redakcji, na informacje o nowym lektorze, który miał prowadzić zajęcia z "języka śląskiego".

Lektorat będzie, choć lektor do zmiany

Jeszcze kilka godzin wcześniej, z utrzymanego w entuzjastycznym tonie, tekstu na portalu Radia Eska można było się dowiedzieć także i tego, że "lektorat z języka śląskiego poprowadzi Bartłůmjej Wanot, absolwent filologii wschodniosłowiańskiej Uniwersytetu Śląskiego, a także korektor, tłumacz, miłośnik języków słowiańskich i założyciel kolektywu Ôtwarty Ślōnsk". Jak dziś wiemy, nie poprowadzi, choć w tekście "Eski" zachęcał do udziału w lektoracie:

- Kolejna instytucja zauważa, że język śląski jest czymś wartym zaopiekowania się i przekazywania dalej - mówił w rozmowie z radiem niedoszły lektor i odpowiadał, czym miały być jego zajęcia. Do tej postaci wrócimy w innej wersji tekstu.

Zerknijmy jeszcze do tekstu na portalu radia Eska:

- (...) jedna z najważniejszych uczelni w kraju postanowiła wyjść naprzeciw oczekiwaniom i zaoferować lektorat, który przybliży studentom mowę, kulturę i tożsamość Ślązaków. Kurs języka śląskiego na Uniwersytecie Warszawskim. Dla kogo są zajęcia? Zajęcia skierowane są do wszystkich chętnych, niezależnie od studiowanego kierunku. Jedynym formalnym wymaganiem jest znajomość języka polskiego, który będzie językiem wykładowym. Jak podkreśla uczelnia, naukę może ułatwić znajomość dowolnego innego języka słowiańskiego, a w mniejszym stopniu także niemieckiego - pisał autor.

uniw

Czy można uczyć języka, którego nie ma?

Dlaczego Uniwersytet Warszawski zamierza w ogóle nadawać charakter swoim zajęciom charakter lektoratu, skoro formalnie będzie uczył jedynie dialektu?

Oczywiste jest, iż od dawna trwają próby budowania autonomicznej, niezależnej od Polski "śląskiej tożsamości", której jednym z elementów miałby być odrębny od polskiego język. Są w Polsce środowiska, które budują taką narrację od dawna i trudno nie odczytywać tej inicjatywy jako aktu wpisanego w cały szereg podobnych prób i zachowań, z których wiele ma polityczny i jawnie antypolski charakter.

Szerzej zainteresowanym tematem polecamy m. in. znakomity tekst opublikowany na łamach tygodnika „Sieci”, w którym Maciej Walaszczyk rozprawia się z pupilkiem liberalnych salonów, pisarzem Szczepanem Twardochem, który po raz kolejny prowokował ostatnio polską opinię publiczną, opowiadając o swoich bliskich służących w armii Hitlera.

Dodajmy, iż politycy suflujący narrację o kulturowej odrębności Śląska od Polski, stanowią dziś część aktualnej koalicji rządowej. Ta, jako całość, przegłosowała w kwietniu 2024 roku w sejmie ustawę uznającą język śląski za język regionalny. Za głosowało 236 posłów, przeciwko było 186, a 5 wstrzymało się od głosu.

Godność języka polskiego uratował później prezydent Andrzej Duda, który zawetował wspomnianą ustawę. 

Nie jest dla nikogo tajemnicą, którą stronę tego sporu reprezentują aktualne władze UW, dlatego warto w tym miejscu przywołać wypowiedź profesora Jana Miodka, którego zdanie w tej materii jest niezwykle precyzyjne:

- Nie ma ani jednej cechy dialektu śląskiego, która by go różniła od innych dialektów, w aspekcie historyczno-językowym. Wszystko to, co jest na Śląsku, jest gdzie indziej. Mazurzenie? Cała Opolszczyzna, znaczna część Górnego Śląska mazurzy do dziś. Tarnowskie Góry nie mazurzą, a Radzionków mazurzy, choć leży w odległości 8 km. Mazurzy Mazowsze, prawie cała Małopolska itd. Proszę nie przesadzać z jakąś niewyobrażalną odrębnością śląszczyzny. W gruncie rzeczy nie ma ani jednej cechy gramatycznej tylko śląskiej. Ani jednej. One są wspólne dla wszystkich dialektów - pisał wybitny językoznawca, odnosząc się do opisywanego tu tematu.

- Pierwszy druk polski z modlitwami „Ojcze nasz…”, „Zdrowaś Mario…”, „Wierzę w Boga…” powstał na Śląsku pod koniec XV wieku. A teraz po śląsku będziemy mówić „Łojcze nas…”? Śląscy biskupi, wielu księży mówią mi, że nie wyobrażają sobie kazania po śląsku ani mszy po śląsku, bo ona nigdy po śląsku odprawiana nie była - dodawał prof. Miodek.

Kontrowersyjny wykładowca

Dodatkowym aspektem całej tej sprawy jest, choć w zasadzie trzeba byłoby napisać - była - postać lektora, który miał prowadzić zajęcia na UW.

Jego aktywność w sieci zmuszała wręcz do postawienia pytania nie tylko o to, czy taka postać powinna prowadzić zajęcia dla studentów? Niektóre jego wpisy, o ile nie stanowią trudnej do zweryfikowania próby prowokacji, stanowiły jawne zaproszenie ABW do głębszego zainteresowania postacią.

O czym piszemy? Choćby o kwestiach, które podsumował w wątku na portalu X popularny na tym portalu internauta używający pseudonimu John Bingham:

Widać tam swoisty miks wszystkich lęków generowanych przez separatystów: związki z Kremlem, zdjęcia z Naddniestrza, do tego plakaty z Campusu Polska i pytania w stylu: "Czym się różni Wołyń od Śląska? Na Wołyniu Polacy mają to już za sobą".

Tylko idiotyczna prowokacja? 

Faktem jest, iż niedoszły wykładowca UW angażował się otwarcie w politykę, wspierał inicjatywy Platformy Obywatelskiej czy Lewicy. Chwalił się też popieraniem Razem i głosowaniem na Zandberga, a także... nosił koszulki z logotypem Nowej Prawicy.

Dużą część jego sieciowej aktywności przeanalizował portal Kresy.pl, gdzie czytamy:

- Brał udział w wydarzeniach organizowanych przez Jerzego Gorzelika, którego często opisywaliśmy na portalu za głoszenie poglądów separatystycznych. W zeszłym roku brał udział w marszu ślązakowców, na którym porównano prezydenta do Władimira Putina (...) Jest kulturowym separatystą twierdzącym, że Ślązacy nie są częścią narodu polskiego. Wielokrotnie powtarzał, że nie czuje się związany z polskimi barwami czy hymnem.

Autorzy tekst cytują też wypowiedzi nowego lektora UW, w których deklarował:

- Jestem Ślązakiem, nie Polakiem. Moją ojczyzną jest Górny Śląsk. Niczego Polsce nie przyrzekałem ani jej nie obiecałem, a to znaczy, że jej nie zdradziłem. Państwo zwane Rzecząpospolitą Polską, którego jestem obywatelem, odmówiło mi i moim przyjaciołom prawa do samostanowienia i dlatego nie czuję się zobowiązany do lojalności wobec tego kraju (...).

- W 2014 r. mówił nawet o separacji politycznej, do której według niego dojdzie, jeśli województwo śląskie nie otrzyma autonomii - przypomina portal Kresy.pl.

Jakkolwiek by podobnych deklaracji nie traktować, odpowiedź na pytanie o to, czy tego typu człowiek powinien prowadzić zajęcia na jednym z najstarszy polskich uniwersytetów, powinna być dla każdego oczywista. Podobnie oczywista powinna być w tej sprawie rola ABW, choć zdajemy sobie sprawę z tego, iż mowa tu o ludziach związanych z obozem aktualnie sprawującym w Polsce władzę.

Oby lęk o własną przyszłość nie okazał się większy niż powinności wynikające z prawa i troski o Rzeczpospolitą.

źr. wPolsce24 za Radio Eska/Kresy.pl/UW

Polska

Znicze na Białorusi, pustka na Monte Cassino. Dyplomata Schnepf zlekceważył polskich bohaterów

opublikowano:
videoframe_15566.webp
Szokująca postawa Ryszarda Schnepfa, kierującego polską placówką dyplomatyczną w Rzymie. Nie znalazł on czasu, by 15 sierpnia położyć choćby symboliczną wiązankę kwiatów na cmentarzu pod Monte Cassino – miejscu, które na zawsze wpisało się w dzieje polskiego oręża.
Polska

Prezydent Karol Nawrocki: "Polska jest jedna i o tę jedną Polskę będę się upominał"

opublikowano:
mid-25815241.webp
(fot. PAP/Rafał Guz)
10 dni prezydentury były pełne mojej ciężkiej pracy, o czym świadczą m.in złożone w Sejmie projekty ustaw; takie będzie całe pięć lat - mówił prezydent Karol Nawrocki w niedzielę, podczas spotkania z mieszkańcami Godziszowa Trzeciego (woj. lubelskie). Dodał, że będzie dbał o chrześcijańskie wartości.
Polska

Wiadomości wPolsce24 - pełne wydanie z dnia 17.08.2025

opublikowano:
2019035_4.webp
Za nami pierwsze dni urzędowania prezydenta Karola Nawrockiego, a w tle jego pierwszych decyzji widać kolejną rządową aferę, która tym razem może naprawdę pogrążyć gabinet Donalda Tuska.
Polska

Robert Bąkiewicz usłyszał zarzuty. "Mordy w kubeł"

opublikowano:
2019392_2.webp
Robert Bąkiewicz i Krzysztof Wąsowski po przesłuchaniu przez prokuraturę
Prokuratura Okręgowa w Gorzowie Wielkopolskim postawiła Robertowi Bąkiewiczowi zarzut znieważenia funkcjonariusza poprzez użycie nieodpowiedniego słowa. Problem w tym, że sam Bąkiewicz uważa, że nic takiego nie powiedział. W ramach środków zapobiegawczych działacz nie może zbliżać się do granicy polsko-niemieckiej.
Polska

PILNE. Siłowe wejście do Krajowej Rady Sądownictwa? Alarm w mediach społecznościowych

opublikowano:
krs wejście.webp
O wejściu ludzi z Ministerstwa Sprawiedliwości do gmachu KRS poinformowali jej członkowie na specjalnym briefingu (Fot. screen wPolsce24)
Dwie osoby próbowały wejść nielegalnie do gabinetów członków Krajowej Rady Sądownictwa – alarmują przedstawiciele tej instytucji. Jedną z nich miał być sędzia pełniący obecnie ważną funkcję w Ministerstwie Sprawiedliwości.
Polska

Koreański napis na dronie. Prokuratura ujawnia nowe ustalenia w sprawie eksplozji w Osinach

opublikowano:
Zrzut ekranu 2025-08-20 190232.webp
Prokuratura przekazała nowe informacje w sprawie drona, który spadł na pole w Osinach. (fot.wPolsce24)
Szef Prokuratury Okręgowej w Lublinie prokurator Grzegorz Trusiewicz przekazał najnowsze ustalenia w sprawie drona, który spadł na pole w Osinach. Poinformował, że na największym elemencie silnika ujawniono napis prawdopodobnie w języku koreańskim. Dodał, że skala zniszczeń jest na tyle duża, że śledczy nie są w stanie jednoznacznie określić pochodzenia obiektu.