Szef sondażowni w sprawie wyników wyborów: „Szury od Giertycha”. „Czekam na Lisa w stroju bizona”

Od kilku dni społeczność internetowa skupiona m.in. wokół świeżo upieczonego członka Platformy Obywatelskiej i parlamentarzysty tej partii Romana Giertycha, nakręca się w poszukiwaniach dowodów zbrodni – wyborczego fałszerstwa.
Roman Giertych wodzi rej
Giertych tylko w poniedziałek do godz. 18 opublikował na X siedem postów dotyczących „skręconych wyborów”. Jego zwolennicy dopatrują się przestępstw i manipulacji dosłownie wszędzie – od składów komisji, po aplikację mającą uniemożliwić wielokrotne głosowanie „na zaświadczenie”, po statystyki zmian w wynikach pomiędzy pierwszą a drugą turą.
Jest i nowa, jeszcze bardziej brawurowa koncepcja. Otóż Silni Razem i członkowie Giertychowej Sieci na Wybory znaleźli dowód fałszerstwa w fakcie, że jedna z sondażowni, Ogólnopolska Grupa Badawcza, bardzo dokładnie przewidziała ich wynik. A skoro przewidziała, to znaczy, że znała je wcześniej!
Pawłowski czeka na Tomasza Lisa w stroju bizona szturmującego siedzibę PKW
- Najbardziej zabawną obecnie teorią szurów od Giertycha jest to, że dowodem na sfałszowanie wyborów są nasze sondaże przed I i II turą wyborów. Bo skoro takie dokładne to znaliśmy wynik wcześniej. Czekam już tylko na Tomasza Lisa w stroju bizona szturmującego siedzibę PKW – skwitował groteskowe rozważania internetowych histeryków prezes OGB Łukasz Pawłowski.
Warto przypomnieć, że jego firma od kilku lat może poszczycić się wynikami przedwyborczych tylko sondaży nieznacznie różniącymi się od faktycznych wyników. Tak było nie tylko podczas ostatniej elekcji, ale także np. podczas wyborów parlamentarnych w 2023, kiedy to PiS stracił władzę. Czy tu także mieliśmy do czynienia z fałszerstwem dokonanym przez partię Jarosława Kaczyńskiego?
źr. wPolsce24 za X/Lukas_Pawlowski