Komunikat MEN z 26 listopada: PIERWSZE środki na odbudowę szkół po powodzi JUŻ na kontach samorządów. Czy to żart?
Pojawia się pytanie: czy proces decyzyjny i administracyjny musiał trwać aż tak długo? Z jednej strony ministerstwo podkreśla swoje zaangażowanie od pierwszych dni powodzi – m.in. monitorowanie sytuacji, pomoc doraźną oraz organizowanie wyjazdów terapeutycznych dla uczniów. Z drugiej strony dopiero teraz samorządy otrzymują środki na fizyczną odbudowę zniszczonych obiektów, co może budzić wątpliwości co do priorytetów działań.
Skalę zniszczeń potwierdzają liczby
Według komunikatu MEN, powódź szczególnie dotknęła dolne kondygnacje budynków oświatowych, niszcząc m.in. pracownie zawodowe, hale sportowe, kuchnie czy jadalnie. Z całkowitej liczby wniosków złożonych przez 40 samorządów, obejmujących aż 118 placówek, obecnie zabezpieczono finansowanie dla niewielkiej części z nich.
Minister Barbara Nowacka zapewnia, że rządowe środki „pomogą samorządom naprawić szkody”, a pełnomocnik ds. odbudowy, Marcin Kierwiński, mówi o pełnym sfinansowaniu remontów placówek edukacyjnych. Jednak proces składania i weryfikacji wniosków trwa i to na tyle długo, że już jest rozważane przedłużenie terminu składania wniosków - pierwotnie miałyby być przyjmowane do 29 listopada.
W kontekście skuteczności współpracy rządu i samorządów pojawia się pytanie: czy opóźnienia w przekazywaniu środków mogły wpłynąć na dostęp uczniów do normalnych warunków nauki przez cały ten okres?
Co dalej?
MEN informuje, że w rezerwie części oświatowej subwencji na 2024 rok znajduje się 440 mln zł, co wskazuje na gotowość do dalszego finansowania odbudowy. Czy jednak skuteczność współpracy rządu z samorządami i szybkość działania pozwolą na sprawną realizację projektów, tak by dzieci z terenów dotkniętych kataklizmem mogły się uczyć w bezpiecznych warunkach?
źr. wPolsce24 za gov.pl