To hipokryzja czy uległość? Rząd Tuska wydaje tyle samo pozwoleń na pobyt dla cudzoziemców, ile za czasów PiS
400 tysięcy pozwoleń wydanych w ciągu pierwszych 9 miesięcy bez danych z dwóch województw, pozwalają prognozować, że dane za 2024 rok będą bardzo zbliżone do wyniku zeszłorocznego, który zamknął się liczbą 642 tysięcy wydanych zezwoleń na pobyt w Polsce dla cudzoziemców.
Otwieranie granic dla cudzoziemców przybywających do Polski stało się jednym z głównych tematów kampanii przed wyborami parlamentarnymi w 2023. Donald Tusk, który krytykował rząd PiS za niechęć do przyjmowania migrantów w czasach, gdy piastował urząd przewodniczącego Rady Europejskiej, zmienił front w kampanii wyborczej w 2023 roku. Wówczas dla odmiany wielokrotnie oskarżał PiS o "niekontrolowaną imigrację", sugerując, że rząd Zjednoczonej Prawicy nie radzi sobie z ograniczaniem liczby przyjezdnych. Krytyka Tuska koncentrowała się na tym, że PiS miało wpuszczać nadmiernie dużą liczbę cudzoziemców, w tym także z krajów muzułmańskich. Odpryskiem tej krytyki było powstanie komisji śledczej ds. tzw. afery wizowej.
Faktycznie w latach 2021–2023 Polska była liderem w Unii Europejskiej pod względem liczby wydawanych zezwoleń na pobyt. W 2021 roku wydano ich blisko milion, z czego większość (ponad 75 proc.) trafiła do obywateli Ukrainy, którzy masowo wyjeżdżali z kraju zaatakowanego przez Rosję. Ta migracja była naturalnym następstwem kryzysu humanitarnego, co znacząco różni się od obecnej sytuacji, gdzie liczba uchodźców z Ukrainy nie wzrasta w podobnym tempie.
Jednak zamieszczone przez europosła Maciej Wąsika dane pokazują, że rząd Donalda Tuska wcale nie zmniejszył liczby wydawanych zezwoleń. Po raz kolejny zatem pojawia się więc pytanie o spójność deklaracji kampanijnych lidera PO z jego działaniami po objęciu władzy. Czy to zwykła hipokryzja, czy też uległość wobec oczekiwań Unii Europejskiej?
źr. wPolsce24 za X/Maciej Wąsik