Pułkownik SOP zalał się w trupa i pobił załogę karetki pogotowia, która chciała udzielić mu pomocy
Sprawa pewnie nie ujrzałaby światła dziennego, gdyby nie ujawniła ich stacja "Meditrans", której pracownicy opisali przebieg całego zajścia w mediach społecznościowych. Dziś już zostało ono potwierdzone przez policję.
Atak na ratowników medycznych zawsze budzi oburzenie, ale ta sprawa jest tym bardziej bulwersująca, że dopuścił się jej wysoki rangą funkcjonariusz służby powołanej do zapewnienia bezpieczeństwa najważniejszym osobom w państwie.
Powstaje pytanie czy można mieć zaufanie do służby, której funkcjonariusze upijają się do nieprzytomności, a później stanowią zagrożenie dla zdrowia innych ludzi?
W sobotę na ulicy Widok 22 w Warszawie załoga karetki znalazła poranionego mężczyznę. Przyznał, że wypił zdecydowanie za dużo i upadł, raniąc się w głowę. Krwawiącego mężczyznę zaczęto opatrywać w karetce. Ratownicy musieli też wypytać go o dane osobowe - adres zamieszkania, imię i nazwisko. Początkowo mężczyzna współpracował, ale później w jego otumanionym alkoholem umyśle coś się zmieniło i stał się agresywny. Nie tylko zelżył ratowników wulgaryzmami, ale rzucił się na nich, kopiąc i bijąc.
Załoga karetki natychmiast wezwała policję. Funkcjonariusze okiełznali krewkiego pułkownika.
W rozmowie z polsatnews.pl oficer prasowy śródmiejskiej policji mł. asp. Jakub Pacyniak przekazał, że mężczyzna został zatrzymany. W chwili zdarzenia miał ponad 2 promile alkoholu. Usłyszał zarzuty naruszenia nietykalności cielesnej oraz znieważenia funkcjonariusza publicznego.
Incydent potwierdził także rzecznik SOP płk. Bogusław Piórkowski. - Doszło do takiego zdarzenia, to jest nasz funkcjonariusz - powiedział w rozmowie z polsatnews.pl.
źr. wPolsce24 za polsatnews.pl/FB Meditrans