Polska więzi bohatera Ukrainy. Skandaliczna służalczość wobec Niemiec
Tego samego Nord Streamu, który od początku był śmiertelnym zagrożeniem dla bezpieczeństwa energetycznego Polski i całej Europy. Rurociąg, który łączył Rosję z Niemcami, budowany wbrew ostrzeżeniom krajów naszego regionu, dziś staje się powodem do aresztowania człowieka, którego wielu uznałoby za bohatera.
Polski sąd aresztuje, bo Niemcy ścigają
Sąd Okręgowy w Warszawie uwzględnił wniosek prokuratury i zastosował wobec Ukraińca tymczasowy areszt na 7 dni – po to, aby rozpocząć procedurę jego ewentualnego wydania stronie niemieckiej. Wołodymyr Z. jest poszukiwany na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania wydanego przez Federalny Trybunał Sprawiedliwości w Karlsruhe. Zarzuty? Sabotaż konstytucyjny, zniszczenie mienia i zniszczenie rurociągu Nord Stream 2.
Teraz polski sąd ma 100 dni na zapoznanie się z dokumentacją i decyzję, czy faktycznie wydać Ukraińca w ręce niemieckiego wymiaru sprawiedliwości.
Ta decyzja rodzi jednak fundamentalne pytania. Po czyjej stronie tak naprawdę stoi Polska? Czy w imię praworządności i europejskiej „solidarności” mamy ścigać tych, którzy uderzają w rosyjsko-niemieckie interesy energetyczne? Gazociąg Nord Stream 2 przez lata symbolizował uzależnianie Europy od Kremla, a jego budowa była strategicznym ciosem w bezpieczeństwo Polski i całego regionu. Dziś osoba, która miała przyczynić się do jego zniszczenia, zamiast wdzięczności trafia do aresztu w Warszawie.
Jemu należy się medal, a nie areszt!
Wielu komentatorów podkreśla, że sprawa Wołodymyra Z. obnaża dramatyczną słabość polskiej polityki. Warszawa deklaruje wsparcie dla Ukrainy, a równocześnie wykonuje niemieckie nakazy, więżąc Ukraińca oskarżonego o akcję, która – z punktu widzenia naszego interesu – wydaje się wręcz korzystna.
Czy Polska stanie się narzędziem w rękach Berlina, ścigając tych, którzy sprzeciwili się rosyjsko-niemieckim układom? To pytanie, na które odpowiedź poznamy w najbliższych tygodniach.
Olgierd Jarosz