Policjanci otworzyli bagażnik radiowozu i ujrzeli martwego psa. Zwierzę nie przeżyło transportu

Koszmarny los dwóch policyjnych owczarków holenderskich opisuje „Gazeta Wyborcza”. Piorun i Nanson znaleźli się w grupie 10 psów, które wraz z funkcjonariuszami jechały z Poznania do Warszawy. Funkcjonariusze mieli tam zabezpieczać finał piłkarskiego Pucharu Polski. Zwierzęta transportowano dwoma nieoznakowanymi radiowozami Frod Transit. Psy miały spędzić noc w zakładzie kynologii w Sułkowicach.
- Przejazd dwoma nieoznakowanymi radiowozami do bazy noclegowej w Sułkowicach trwał kilka godzin. Kiedy policjanci dojechali na miejsce, ujawnili, że jeden pies, owczarek holenderski o imieniu Piorun, leży nieruchomo w klatce, natomiast drugi, o imieniu Nanson znajduje się w bardzo złej kondycji – przekazała podinspektor Iwona Liszczyńska z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu.
Walka o życie psa
Dodała, że pomimo działań podjętych na terenie zakładu kynologii, a później w lecznicy weterynaryjnej, Pioruna nie udało się uratować. Drugiemu z psów weterynarze podali leki i duże ilości płynów oraz elektrolitów. Według ustaleń „Gazety Wyborczej” Nanson nadal jest w ciężkim stanie.
Sprawę zgłoszono dyżurnemu Komendy Powiatowej Policji w Piasecznie i prokuratorowi z Prokuratury Rejonowej w Piasecznie. Na miejsce udali się mundurowi z grupy dochodzeniowo-śledczej wraz z technikiem kryminalistyki. Oprócz śledztwa prowadzonego przez funkcjonariuszy z Piaseczna i prokuraturę, postępowanie wyjaśniające prowadzi także Wydział Kontroli Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu.
Według ustaleń „Wyborczej” Nelson i Piorun jechali jednym samochodem, a pozostałe psy drugim, który był dostosowany do przewozu zwierząt. Miał m.in. zamontowaną dodatkową wentylację w przestrzeni bagażowej.
Mieli do dyspozycji inny samochód
„GW”, powołując się na policjantów znających sprawę, podaje, że funkcjonariusze „mieli na wyposażeniu inny radiowóz dostosowany do przewozu psów, ale uznali, że jest stary i wolny”. Ostatecznie wzięli nowy pojazd, niedostosowany do przewozu psów.
Jak podaje dziennik, w drodze do Warszawy funkcjonariusze nie zaglądali do zwierząt, nie otwierali przestrzeni bagażowej i nie wyprowadzali psów na spacer. Jako wytłumaczenie podali obecność osób postronnych.
Podinspektor Iwona Liszczyńska z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu przekazała, że „tragiczny skutek tego zdarzenia może wskazywać na niewłaściwy sposób transportu oraz niewystarczający nadzór nad zwierzętami”. Dodaje, że śledczy ustalają przyczyny i okoliczności tragedii, a przewodnicy Pioruna i Nansona mogą usłyszeć zarzuty i otrzymać kary dyscyplinarne.
Psy się "ugotowały"
W środę przeprowadzono sekcję zwłok Pioruna. Na jej wyniki trzeba będzie jeszcze poczekać, ale „GW” rozmawiała z biegłym sądowym, ekspertem od dobrostanu zwierząt, który ma swoje przypuszczenia.
- Te psy po prostu się ugotowały. Trudno w to uwierzyć, bo owczarki holenderskie, podobnie jak belgijskie, są bardzo odporne, mają dużą wydolność oddechową – podkreśla rozmówca dziennika.
Pilna kontrola
Po tym zdarzeniu Komendant Wojewódzki Policji w Poznaniu polecił powołanie specjalnej komisji. Ma ona w trybie pilnym przeprowadzić kontrolę wszystkich pojazdów wielkopolskiej policji przeznaczonych do przewozu zwierząt policyjnych, pod kątem oceny ich stanu i prawidłowości wykorzystania w służbie.
źr. wPolsce24 za "Gazeta Wyborcza"