Obrażał polskiego prezydenta, stracił pracę w trybie natychmiastowym. Pierwsze konsekwencje dla ukraińskiego dziennikarza

Mazurenko w programie "Debata Gozdyry" określił polskiego prezydenta słowem "pachan", pochodzącym z więziennego rosyjskiego slangu. Jego wypowiedź oburzyła nie tylko prowadzącą program Agnieszkę Gozdyrę, ale wielu komentujących polską politykę dziennikarzy i publicystów.
Także wielu internautów domagało się podjęcia działań wobec ukraińskiego dziennikarza z polskim paszportem.
- Wydaje mi się, że powinien pan się zastanowić, czy takie określenie jest na miejscu. Porównuje pan polskiego prezydenta do osoby z więziennego otoczenia. To jest przekroczenie granic - wskazała Agnieszka Gozdyra bezpośrednio po słowach, które padły w jej programie.
Ukraiński dziennikarz odpowiedział, iż nie uznaje swojej wypowiedzi za "przekroczenie granicy".
Innego zdania byli jego pracodawcy prowadzący portal "Obserwator Międzynarodowy", gdzie Mazurenko był zastępcą redaktora naczelnego:
- (...) redakcja portalu "Obserwator Międzynarodowy" pragnie jednoznacznie podkreślić, że była to prywatna opinia tej osoby, wypowiedziana bez wiedzy i zgody redakcji. W żaden sposób nie odzwierciedla ona stanowiska naszej redakcji i nie wpisuje się w wartości, którymi się kierujemy - poinformowano w oświadczeniu przygotowanym przez redakcję "OM".
- Informujemy, że w trybie natychmiastowym podjęta została decyzja o zakończeniu współpracy z panem Witalijem Mazurenką. Osoba ta traci również funkcję zastępcy redaktora naczelnego w naszej redakcji - dodano.
Pomimo powszechnego oburzenia na znieważenie polskiego prezydenta, prokuratura nie podjęła wobec ukraińskiego dziennikarza żadnych działań. Choć zgodnie z art. 135 § 2 Kodeksu karnego znieważanie głowy państwa jest przestępstwem ściganym z urzędu.
Powinno to oznaczać, iż organy ścigania (prokuratura, policja) podejmują czynności procesowe z własnej inicjatywy, bez konieczności działania ze strony samego pokrzywdzonego prezydenta lub innej osoby, aby rozpocząć postępowanie. Tymczasem prokurator Piotr Skiba, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie poinformował, że nie zna sprawy, bo "nie ogląda telewizji".
- Z tego, co pan mówi, to od nagrania minęło zaledwie kilkanaście godzin, więc nie wpłynęło jeszcze żadne zawiadomienie - mówił w rozmowie z naszym portalem prokurator Skiba.
Po przypomnieniu prokuratorowi, iż naruszenia art. 135 § 2 kk jest przestępstwem ściganym z urzędu, prokurator poinformował, iż "jest w pracy od 30 minut i nie wie, czy jakieś czynności zostały podjęte":
Kilka godzin po skandalicznym występie na antenie Polsat News, do sprawy odniósł się ukraiński dziennikarz, który napisał na Facebooku:
- Szanowni Państwo, Drodzy Współobywatele, z głębokim smutkiem przyjąłem fakt, że moja wczorajsza wypowiedź w programie "Debata z Gozdyrą" uraziła wielu z Was. Vox populi, vox Dei. Jako obywatel Rzeczypospolitej Polskiej pragnę podkreślić, że darzę instytucje państwa na czele z Prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej pełnym szacunkiem. Przepraszam wszystkich, których uczucia mogły zostać dotknięte moimi słowami.
źr. wPolsce24