Krzyknął "kula w łeb" pod adresem Tuska. Rzadki przejaw zdrowego rozsądku bodnarowskiej prokuratury

Decyzja – trafna i wyważona – przypomina, że prawo karne nie służy do karania każdego niestosownego słowa wypowiedzianego w emocjach. Prokuratura słusznie wskazała na kontekst sytuacyjny: wypowiedź padła na sali plenarnej, była natychmiast nagłośniona, nagrana i potępiona przez prowadzącą obrady. Sam poseł Siarka bez nacisku wycofał się ze słów i przeprosił. Trudno w takich warunkach mówić o realnym zagrożeniu czy zachęcie do przemocy.
Słowa „kula w łeb” – niezależnie od kontekstu czy rzekomego nawiązania do poezji Broniewskiego – nie powinny padać w parlamencie. Ale to już sprawa standardów debaty publicznej, a nie prawa karnego.
Oto kilka kluczowych punktów z uzasadnienia prokuratury:
1. Brak realnego zamiaru: Wypowiedź nie nosiła znamion groźby mającej na celu wywołanie strachu czy chęci popełnienia przestępstwa.
2. Publiczność i nagrania: Wypowiedź padła publicznie, w obecności kamer i licznych świadków – co zdaniem prokuratury wykluczało jej „prawdziwą” intencjonalność.
3. Natychmiastowa reakcja: Poseł Siarka od razu po zwróceniu mu uwagi przeprosił i się wycofał.
4. Brak reakcji pokrzywdzonego: Donald Tusk nie zgłosił potrzeby ochrony ani nie złożył zawiadomienia.
Co więcej, równie rozsądnie potraktowano wypowiedź Ziobry, który oświadczył, że „Tusk pójdzie siedzieć”. Śledczy ocenili, że mamy tu do czynienia z politycznym frazesem, a nie z realną zapowiedzią działania.
W świecie, gdzie zbyt łatwo sięgamy po paragraf, by rozliczać przeciwników za wszystko, taka decyzja jest rzadkim – ale potrzebnym – przejawem zdrowego rozsądku. Prawo karne powinno być ostatecznością. Tym razem prokuratura wykazała się trzeźwością. I oby nie była to jednorazowa jaskółka.
źr. wPolsce24 za PAP