Szokujące ustalenia. Nawet wiceminister sprawiedliwości przyznała, że matka Oskarka nie musiała trafić do więzienia
Na początki swojego wystąpienia wiceminister sprawiedliwości Maria Ejchart zwróciła uwagę, że rodzina skazanej nie była wcześniej nadzorowana przez kuratora rodzinnego.
- Następczo po zatrzymaniu skazanej sąd wszczął postępowanie opiekuńcze – przekazała wiceszefowa MS, precyzując, że postępowanie dotyczy ograniczenia władzy rodzicielskiej.
Ejchart poinformowała, że kurator sądowy nie miał informacji o sytuacji rodzinnej kobiety.
- Wyrok zapadł w trybie nakazowym. Wyrok w trybie nakazowym zapada na posiedzeniu, na którym skazana, jeszcze oskarżona, nie musiała brać udziału i nie brała udziału. Sąd, wydając ten wyrok, mógł w ogóle nie wiedzieć, że ona jest w ciąży – powiedziała Ejchart. To samo – jak dodała – dotyczy kuratorskiej służby sądowej.
- Kobieta musi udzielić tej informacji, żeby można było z tej informacji skorzystać. Kurator nie miał informacji o sytuacji tej kobiety – przekazała wiceminister.
Podkreśliła, że kobieta na żadnym etapie nie poinformowała o swojej sytuacji.
- Prawdopodobnie nie musiałaby tej kary odbywać (...) gdyby jakąkolwiek wykazała się inicjatywą w tej sprawie – dodała wiceminister.
Informacja udzielona przez wiceminister różni się od tego, co na krótko po tragedii czytaliśmy w oświadczeniu policji. Tam oskarżenia padały zarówno pod adresem samej kobiety, jak i jej męża.
Posłowie PiS pytali, dlaczego przedstawiciele rządu zainteresowali się sprawą dopiero po ujawnieniu jej przez media. Mirosława Stachowiak-Różecka oceniła, że „państwo nie zdało egzaminu, a Marzena Machałek, że „system okazał się bezduszny”.
Były wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik (PiS) zwracał uwagę, że wcześniej też zdarzały się skandaliczne sytuacje, ale zawsze były wyciągane konsekwencje wobec osób, które zawiniły, czasami – jak mówił – „nawet w pięć minut”.
Nie musiała mieć takich kajdanek
Innym wątkiem w sprawie są okoliczności doprowadzenia Magdaleny W. na pogrzeb jej syna – kobieta dostała przepustkę, ale wzięła udział w uroczystościach pogrzebowych w kajdankach zespolonych i tzw. odzieży skarbowej. Po kontroli Służba Więzienna poinformowała, że zastosowane środki przymusu bezpośredniego były nieproporcjonalne do rzeczywistego zagrożenia.
- Jeśli przesłanką do kajdanek zespolonych był fakt, że chciano jeszcze jedną osobę zatrzymać, to mamy do czynienia już z totalną kompromitacją, już nie tylko z kuriozum, ale też sytuacją w której w moim przekonaniu były łamane procedury. Stosowanie kajdanek zespolonych jest ściśle w ustawie przypisane do konkretnych sytuacji. W mojej ocenie ta konkretna sytuacja w tym przypadku nie zaistniała, bo ona dotyczy najbardziej agresywnych przestępców. Ta pani została zatrzymana za jakąś grzywnę, no to trudno ją też zakwalifikować do tej grupy - mówi dziennikarz wPolsce24 Wojciech Biedroń.
Sprawę doprowadzenia matki bada także rzecznik praw obywatelskich i rzecznik praw dziecka
źr. wPolsce24 za PAP