Michał Kołodziejczak tłumaczy sprawę trefnego dyplomu. "Zostałem oszukany"

- Nie kupowałem żadnego dyplomu. Nic takiego nie miało miejsca - mówił Kołodziejczak w programie "Graffiti" na antenie Polsat News.
Jednocześnie przyznał, że chęć "dokształcenia" poczuł w drugiej połowie 2023 roku. Wówczas miał rozpocząć "rozmowy" z dwiema uczelniami prywatnymi w Warszawie, tj. Collegium Civitas i Uczelnią Łazarskiego.
Nie rozpoczął jednak nauki w żadnej z nich.
Wówczas - według relacji Kołodziejczaka - "zgłosił się do niego człowiek", który miał wiedzieć, że polityk chce podjąć naukę. To on miał, zdaniem wiceministra w rządzie Tuska, dokonać "oszustwa":
- Jeżeli przychodzi do mnie profesor, doktor habilitowany, to ja nie mam - tak czuję - obowiązku sprawdzania wiarygodności tego człowieka. Wiarygodność dało mu państwo - mówił Kołodziejczak.
- Czuję się oszukany i będę chciał tę sprawdzę bardzo dobrze wyjaśnić, bo po pierwsze dyplom, który uzyskałem zdając egzamin - zaakcentował - nigdy do niczego przeze mnie nie został wykorzystany - dodawał.
Dopytywany o harmonogram swojej edukacji przyznawał, że "nie pamięta dat", a wszystko będzie "wyjaśniała prokuratura". Zasugerował też, że cała sprawa mogła być... prowokacją, bo - jak się wyraził - wywodzi się z podobnego środowiska, jak Andrzej Lepper.
źr. wPolsce24 za Polsat News