Kieleckie lustro znów budzi kontrowersje. Bubel za kilkadziesiąt tysięcy niebezpieczny dla przechodniów

Niebo Kielc to instalacja artystyczna w formie umieszczonego w chodniku lustra, które odbija niebo i wieże pobliskiej katedry. Jej autorem jest znany artysta Marek Cecuła. Odsłonięto je na początku października.
Od początku budziło kontrowersje
Instalacja od początku budziła ogromne kontrowersje. Jak informował portal wPolsce24, głównym powodem była jego cena. Zainstalowanie tego lustra kosztowało bowiem aż 86,8 tys. złotych. Wielu krytyków zwracało uwagę, że to ogromna kwota, tym bardziej, że sytuacja finansowa Kielc nie jest łatwa. Władze miasta broniły się, że z tej kwoty aż 77,8 tys. zł pochodziło z dotacji od Ministerstwa Kultury. To nie są pieniądze, które zostały skądś zabrane. To są pieniądze na kulturę i one tak czy inaczej byłyby przeznaczone na jakiś obiekt kulturalny czy rzeźbę. W takim razie te pieniądze zostały wydane w odpowiednim kierunku – twierdził jej autor.
Jak się okazało, cena nie była jedyną kontrowersją związaną z tą instalacją. Kieleckie Biuro Wystaw Artystycznych tłumaczyło, że wysoka cena tego lustra wynika głównie ze sposobu, w jakie je wykonano. Dzięki swojej konstrukcji lustro miało być odporne na warunki atmosferyczne i to, że po jego powierzchni chodzą przechodnie. Po niecałym miesiącu obok niego pojawiły się jednak tabliczki z informacją, że nie wolno na nie wchodzić. Internauci donosili, że jego powierzchnia jest tak porysowana, że ciężko w niej cokolwiek dostrzec.
Ogrodzili je taśmą
Teraz wybuchła kolejna kontrowersja. Ma związek z niedawnym atakiem zimy. Jak informuje lokalny portal kielce.naszemiasto, plac Najświętszej Marii Panny, na którym znajduje się „Niebo Kielc”, został w nocy z soboty na niedzielę przykryty padającym śniegiem. Ten zasłonił także instalację, co spowodowało ryzyko, że ktoś się na niej pośliźnie.
Portal informuje, że instalacja miała być odgrodzona jesienią i zimą, aby zminimalizować podobne ryzyko. Olga Grabiwoda, dyrektor BWA, mówiła, że wykonanie jej zabezpieczenia jest wpisane w jej cenę. Padający pod koniec listopada śnieg zaskoczył jednak najwidoczniej miejskie władze.
Po interwencji dziennikarzy instalacja została zabezpieczona. Ustawiono obok niej dwa drewniane kozły i otoczono ją plastikową taśmą w barwach ostrzegawczych. Jak donosi TVP3 Kielce, to zabezpieczenie jest tymczasowe, a w najbliższych dniach zostaną zamontowane docelowe elementy ochronne.
źr. wPolsce24 za kielce.naszemiasto, TVP 3 Kielce











