Bulwersująca sprawa. Dwaj dziennikarze TVN Turbo oskarżeni o gwałt

Bulwersującą sprawę ze szczegółami opisuje katowicki dodatek „Gazety Wyborczej”.
Do zdarzenia doszło w Katowicach, w nocy z 11 na 12 października 2024 r. W tym czasie w aglomeracji katowickiej odbywał się Rajd Śląska, na który przyjechali Adam K. i Patryk M., pracujący dla TVN Turbo. Wieczorem pojechali do restauracji "Stara Ponderosa".
Dwaj panowie z telewizji
Spotkali tam cztery kobiety - „Magda, Renata, Ania i Dagmara [imiona zmienione -przyp. red.] - co ważne dla tej sprawy - są orientacji homoseksualnej” – zaznacza „GW”.
Dziennikarze dosiedli się do kobiet, które rozpoznały w nich "panów z telewizji".
Po pewnym czasie dwie z nich wsiadły z dziennikarzami do taksówki i ruszyły w stronę wynajętego przez siebie mieszkania na ulicy Bytkowskiej. To tam – twierdzi prokuratura - miało dojść do gwałtu.
Były pijane i nie kontaktowały
Według śledczych, mimo że upojone alkoholem kobiety już "nie kontaktowały", jednej z nich udało się wybrać numer telefoniczny koleżanki. Kiedy ta usłyszała niepokojące odgłosy, postanowiła interweniować.
Wezwani na miejsce policjanci i ratownicy medyczni potwierdzili, że kontakt z paniami w feralnym mieszkaniu - Magdą i Renatą - był utrudniony. Zdaniem biegłych w chwili zdarzenia mogły mieć nawet po 2 promile alkoholu.
Potem poszkodowane mówiły śledczym, że ostatnią relację intymną z mężczyznami miały jako nastolatki. Twierdziły, że nie pamiętają, co się wydarzyło w mieszkaniu na Bytkowskiej i nie chcą żadnego śledztwa.
Wersja oskarżonych
Adam K. i Patryk M. nie przyznają się do winy. Twierdzą, że po zamknięciu "Starej Ponderosy" kobiety zaprosiły ich do siebie, aby kontynuować imprezę. Według ich wersji wszyscy pili alkohol, tańczyli, a potem za zgodą kobiet uprawiali seks. Kobiety były przytomne, a przestały się odzywać dopiero wtedy, gdy do mieszkania wpadły ich koleżanki. Kiedy mężczyźni wychodzili, jedna z kobiet miała krzyknąć za nimi, że będą musieli zapłacić.
Adam K. i Patryk M. nie chcieli rozmawiać z dziennikarzem „GW” o sprawie. Jedynie ich pełnomocnik mecenas Jakub Wende przesłał oświadczenie. "Oświadczamy, z całą mocą, że jesteśmy niewinni. Znane nam dowody nie tylko powyższe potwierdzają, ale prowadzą do wniosku, że staliśmy się ofiarami prowokacji" – przekonują Adam K. i Patryk M.
Za zamkniętymi drzwiami
Katowicka prokuratura nie zatrzymała oskarżonych. Wydała im jednak zakaz zbliżania się do kobiet. Dodatkowo podejrzani musieli wpłacić po 30 tys. zł poręczenia majątkowego.
- Akt oskarżenia trafił do wydziału V karnego, nie wyznaczono jeszcze terminu pierwszej rozprawy – powiedział „GW” sędzia Jacek Krawczyk, rzecznik Sądu Okręgowego w Katowicach. Ze względu na charakter sprawy proces dziennikarzy TVN Turbo będzie się toczył za zamkniętymi drzwiami.
Jest jeszcze sprawa Buddy
A to nie jest ich jedyny problem. W marcu Adam K. został zatrzymany przez CBŚP w związku ze śledztwem dotyczącym grupy przestępczej kierowanej przez youtubera Buddę. Po tej akcji Warner Bros Discovery, właściciel TVN Turbo, zawiesił współpracę z dziennikarzem. Nadal prowadzi on jednak audycję w radiu Eska Rock.
źr. wPolsce24 za "Gazeta Wyborcza. Katowice"
Aktualizacja
Otrzymaliśmy oświadczenie Eski ROCK w sprawie Adama K., które publikujemy poniżej:
"W związku z informacjami dotyczącymi zarzutów wobec Adama K., podjęliśmy decyzję o natychmiastowym zawieszeniu współpracy z nim do czasu pełnego wyjaśnienia sprawy przez odpowiednie organy. Zawieszona zostaje również emisja współprowadzonej przez niego audycji „Garaż” w radiu Eska ROCK.
Krzysztof Głowiński-Lubiak
PR Manager Grupy ZPR Media"