Wiemy, dlaczego NASK kompromituje się sprawą za 23 zł. Prosty link do sztabu Trzaskowskiego

To nie żart – 23 złote. Tyle kosztowała reklama internetowa opłacona przez CitizenGO Polska, promująca konserwatywnych kandydatów i krytykująca Rafała Trzaskowskiego. To właśnie ta drobna kwota stała się podstawą do alarmistycznego raportu NASK, który... trafił bezpośrednio do redakcji TVN. Tam natychmiast nadano mu wymiar sensacji: „Zagraniczna ingerencja w kampanii? NASK: reklamy od organizacji z rosyjskimi powiązaniami” – grzmiał materiał autorstwa Piotra Szostaka i Roberta Zielińskiego.
Problem polega na tym, że reklamy CitizenGO Polska kosztowały łącznie zaledwie 3097 zł w okresie od 2019 roku do maja 2025. A ta, na której zbudowano „rosyjską aferę”, kosztowała... wspomniane 23 zł. Mimo to, po publikacji raportu, profil CitizenGO został usuniety z Facebooka, najpewniej po interwencji NASK. Przypomnijmy, że reklamy promujące Trzaskowskiego także zniknęły z Facebooka, ale dopiero po tym, gdy skończył się opłacony czas ich emisji. Tak poinformowała firma Meta, właściciel Facebooka, bo NASK utrzymywał, że stało się po jego interwencji.
Pół miliona złotych i brak raportu
Zupełnie inna reakcja dotyczy reklam wspierających Rafała Trzaskowskiego. Jak ustalili dziennikarze Wirtualnej Polski – Patryk Słowik i Szymon Jadczak – za nielegalną kampanią internetową, atakującą Karola Nawrockiego i Sławomira Mentzena, stali aktywiści związani z PO i międzynarodowe organizacje.
Wydano na nią blisko 500 tys. złotych, a autorzy spotów nie byli oznaczeni, co łamie przepisy wyborcze. Reklamy promowały Trzaskowskiego i jego linię programową, a występujący w nich uczestnicy przyznali, że zostali zwerbowani przez fundację Akcja Demokracja.
NASK, mimo próśb ze strony dziennikarzy WP i innych redakcji, odmawia ujawnienia raportu dotyczącego tej sprawy. Ministerstwo Cyfryzacji również nabrało wody w usta. – Nie opublikujemy raportu, przynajmniej na razie – brzmiała lakoniczna odpowiedź.
Dlaczego NASK milczy? Odpowiedź sama się narzuca
Na czele NASK od grudnia 2023 stoi dr inż. Radosław Nielek – profesor Polsko-Japońskiej Akademii Technik Komputerowych. To właśnie jej założycielem jest prof. Jerzy Nowacki, ojciec Barbary Nowackiej, obecnej minister edukacji i członka sztabu Rafała Trzaskowskiego. Zbieg okoliczności?
Tymczasem działania NASK stały się paliwem dla histerycznych komunikatów rządu. Jan Grabiec grzmiał, że rosyjska organizacja wspiera kampanię Karola Nawrockiego, a Donald Tusk ogłosił przedłużenie stopni alarmowych BRAVO i BRAVO-CRP z powodu „zagrożeń hybrydowych”.
Tyle że te same stopnie obowiązują od 2022 roku, wprowadzone jeszcze przez rząd Mateusza Morawieckiego – i nie mają żadnego związku z feralną reklamą za 23 złote.
Manipulacja rzeczywistością?
NASK miał za zadanie dbać o bezpieczeństwo i transparentność w sieci. Tymczasem jego działania – opieranie się na marginalnych przypadkach i pomijanie gigantycznych nieprawidłowości po stronie władzy – wyglądają po prostu jak skrajnie polityczne zaangażowanie.
Mało tego, zamiast chronić przed dezinformacją, NASK sam ją tworzy. Raport o „rosyjskiej ingerencji” za 23 złote trafił do TVN szybciej niż dziennikarze zdążyli zapytać o szczegóły. Raport o kampanii Akcji Demokracja? Do dziś go nie ma.
źr. wPolsce24