Rozgoryczona „Babcia Kasia” ujawnia kulisy spotkania z ministrem Żurkiem. Miało być „czyszczenie spraw” sądowych

W listopadzie Augustynek poinformowała, że została skazana w kolejnej sprawie karnej. Jak twierdzi, dotyczy ona interwencji policyjnej z 2023 roku, podczas której miała doznać poważnych obrażeń, w tym złamania ręki. Mimo to sąd nałożył na nią kolejną karę finansową. Łączna suma grzywien i kosztów, które musiała zapłacić w ostatnich miesiącach, idzie – według jej relacji – w dziesiątki tysięcy złotych, przy emeryturze wynoszącej około 2700 zł.
Szczególnie mocno wybrzmiewa jej opis spotkania z 24 listopada w Prokuraturze Regionalnej, w którym uczestniczył minister sprawiedliwości i prokurator generalny Waldemar Żurek. W spotkaniu brali udział przedstawiciele różnych organizacji aktywistycznych i prawniczych. Augustynek przyznaje, że przyszła tam z konkretnym oczekiwaniem: chciała usłyszeć, jaka będzie strategia państwa wobec licznych spraw karnych toczących się przeciwko uczestnikom protestów z czasów rządów PiS.
Z jej relacji wynika jednak, że rozmowa zeszła na indywidualne skargi poszczególnych uczestników, a ona sama nie dostała możliwości zabrania głosu. Najważniejsza – jej zdaniem – kwestia, czyli realne działania wobec ciągnących się latami postępowań, pozostała bez odpowiedzi. Minister miał jedynie zapowiedzieć, że do uczestników spotkania ktoś od niego zadzwoni i się skontaktuje. Po czterech tygodniach – jak pisze – nikt do niej nie zadzwonił.
„Płacę, płacę, płacę… i już nawet nie płaczę, bo nie mam czym” – podsumowuje w gorzkim, ironicznym tonie. Wprost deklaruje, że przestała wierzyć w „gładkie słówka rządzących” i że czuje się zdradzona przez tych, których – jak sama podkreśla – wspierała latami na ulicznych protestach.
żr. wPolsce24 za X/FB











