10 lat bezkarności Ukraińca po bezczynności policji. Szokujące kulisy zabójstwa spod Poznania

Ciało 53-letniego Zbigniewa A. odnaleziono w nocy z 17 na 18 lipca 2015 roku na chodniku przy ul. Pożegowskiej w Mosinie. Sekcja zwłok wykazała głębokie rany kłute w okolicach karku. W pobliżu miejsca zdarzenia policjanci znaleźli metalowy klucz do świec samochodowych zakończony długim szpikulcem – przedmiot, który mógł być narzędziem zbrodni.
Powiedział, że to nie zabił i po prostu go puścili wolno
Śledztwo prowadzone wówczas nie doprowadziło jednak do jednoznacznych ustaleń. Policjanci ustalili, że ofiara dzień wcześniej spotykała się towarzysko z kilkoma osobami, z którymi piła alkohol w różnych częściach miasta. Wśród nich był Vitalij B., obywatel Ukrainy, który w tamtym czasie mieszkał w Mosinie i pracował dorywczo. Mężczyzna został przesłuchany, zaprzeczył udziałowi w zabójstwie i – wobec braku wystarczających dowodów – nie usłyszał zarzutów.
Co istotne, Vitalij B. opuścił Polskę po wygaśnięciu zezwolenia na pobyt. Sprawa utknęła na lata.
Do śledztwa wrócili dopiero policjanci z poznańskiego Archiwum X. Po ponownej, szczegółowej analizie akt, śladów oraz materiałów dowodowych sprzed dekady, a także po uzyskaniu nowych opinii biegłych z zakresu medycyny sądowej i Laboratorium Kryminalistycznego KWP w Poznaniu, wskazano jednoznacznie na Vitalija B. jako sprawcę zabójstwa.
Na podstawie nowych ustaleń prokuratorzy wznowili postępowanie. Mężczyzna został namierzony na terenie Czech, zatrzymany na podstawie europejskiego nakazu aresztowania i przekazany polskim służbom. Usłyszał zarzut zabójstwa i decyzją sądu został tymczasowo aresztowany. Grozi mu kara dożywotniego pozbawienia wolności.
Dlaczego pokpiono sprawę 10 lat temu?
Choć sprawa zakończyła się przełomem, trudno pominąć fakt, że kluczowy podejrzany był znany policji od samego początku. Dziesięć lat temu, w czasie gdy nowoczesne metody kryminalistyczne – w tym zaawansowane badania DNA – były już standardem, nie udało się zgromadzić materiału pozwalającego na postawienie zarzutów.
Archiwum X zwykle kojarzone jest z rozwiązywaniem spraw sprzed kilku dekad, z czasów ograniczonych możliwości technicznych. Tym razem chodzi jednak o zbrodnię sprzed zaledwie dziesięciu lat – i o podejrzanego, który był „w zasięgu ręki”. To rodzi pytania o jakość pierwotnego śledztwa i o to, czy tej sprawy nie dało się rozwiązać znacznie wcześniej.
źr. wPolsce24 za policja.pl











