Makabryczna tragedia na peronie. Na ten wyrok czekała cała Polska

Wyrok nie jest prawomocny. Sąd zdecydował również, że oskarżony będzie mógł starać się o przedterminowe zwolnienie najwcześniej po 14 latach. Dziadkowie Jakuba, którzy go wychowywali, mają otrzymać po 100 tys. zł zadośćuczynienia, a oskarżony musi także wpłacić 3 tysiące złotych na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym.
„Pamięć wybiórcza”, odurzenie i brutalna agresja
W uzasadnieniu sędzia Michał Dampc nie pozostawił wątpliwości: materiał dowodowy był kompletny, a częściowe przyznanie się do winy potwierdziły nagrania, relacje świadków i zachowanie oskarżonego. Sąd wskazał, że tłumaczenia 21-latka o rzekomej niepamięci są niewiarygodne – pamiętał fragmenty sprzeczki, ale nie moment, w którym zepchnął Jakuba na tory, choć, jak zaznaczył sędzia, był pod wpływem alkoholu i narkotyków.
Badania retrospektywne wykazały, że sprawca miał ponad 2 promile alkoholu we krwi. Policja zabezpieczyła przy nim również marihuanę.
Zamiar ewentualny, wysoki stopień demoralizacji
Według sądu nie sposób było uznać, że tragedia była wynikiem nieumyślności. Oskarżony znajdował się wprawdzie w stanie znacznego odurzenia, ale – jak ocenił sędzia – swoim zachowaniem doprowadził do skutku, z którego musiał zdawać sobie sprawę.
– Działał co najmniej z zamiarem ewentualnym i chciał doprowadzić do tego skutku – podkreślił sędzia Dampc.
Do okoliczności obciążających zaliczono jego wcześniejsze problemy wychowawcze i nadzór kuratora związany z zażywaniem narkotyków. Łagodząco wpłynął jedynie młody wiek oskarżonego oraz brak wcześniejszej karalności i wyrażona skrucha – choć rodzina ofiary uważa, że była ona nieszczera.
„Kara nie może razić poczucia sprawiedliwości”
Sąd podkreślił, że łagodniejsza kara byłaby „rażąco niewspółmierna”, zwłaszcza w sytuacji, gdy młody student zginął w sposób nagły, tragiczny i publiczny. – Oskarżony swoje najlepsze lata życia spędzi w zakładzie karnym, ale czyn wymaga adekwatnej odpowiedzi – wskazał sędzia.
Tragedia na peronie o świcie
Do dramatu doszło 17 sierpnia 2024 roku około godziny 5:30. Według ustaleń śledczych, na peronie sopockiego dworca Maksymilian S. wepchnął Jakuba pod nadjeżdżający pociąg. Student zginął na miejscu. Napastnik był agresywny i próbował uciekać – powstrzymali go dopiero strażacy i załoga pociągu, potem przejęła go policja.
Babcia zmarłego, pani Grażyna Siemiątkowska, powiedziała po ogłoszeniu wyroku, że jej zdaniem kara jest zbyt niska. Z kolei obrończyni oskarżonego, adwokat Ewelina Baranowska-Haber, uważa wyrok za rażąco surowy i zapowiedziała apelację.
źr. wPolsce24 za PAP










