Skandal. Rolnik skazany, bo brzydko pachniało z jego chlewni

Sprawa Szymona Kluki ciągnie się już od ponad dziesięciu lat i wzbudza ogromne kontrowersje. Na wojnę z hodowcą świń poszli jego sąsiedzi, którzy sprowadzili się na wieś z miasta. Choć Naczelny Sąd Administracyjny potwierdził, że działalność rolnika jest w pełni legalna i zgodna z planem zagospodarowania przestrzennego, sąsiedzi nie dali za wygraną. Złożyli pozew cywilny, który zakończył się korzystnym dla nich wyrokiem - rolnik ma wypłacić im 110 tys. złotych odszkodowania i podjąć kroki, które mają zmniejszyć uciążliwość hodowli.
Na liście zaleceń sądu znalazły się m.in. zasadzenie zieleni oddzielającej chlewnię od sąsiednich działek, ograniczenie działalności gospodarstwa wieczorami i w dni wolne oraz wywóz obornika wyłącznie przy sprzyjającej pogodzie. Próba złożenia skargi kasacyjnej nie przyniosła efektu – Sąd Najwyższy ją oddalił.
Po tym wyroku Szymon Kluka postanowił szukać pomocy u władz. Choć wcześniejsze rozmowy z poprzednim kierownictwem Ministerstwa Rolnictwa nie przyniosły przełomu, nowy minister Stefan Krajewski zaproponował rozważenie skargi nadzwyczajnej. To rozwiązanie może być jednak wdrożone jedynie przez określone instytucje, takie jak Rzecznik Praw Obywatelskich czy Prokurator Generalny.
- Rozumiem, że ludzie się tu sprowadzają… ale to jest wieś. I wciąż nią pozostaje – mówi Kluka w rozmowie z Tygodnikiem Przegląd Rolniczy.
źr. wPolsce24 za Polsat News