Związkowcy GITD biją na alarm. Państwo uderzy w polskie firmy, a zagraniczne znów bezkarne

Jak alarmują związkowcy Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego, sytuacja w Biurze Kontroli Opłat Elektronicznych (e-TOLL) jest najgorsza w całej historii tej instytucji. Takie informacje przekazał były szef GITD Alvin Gajadhur.
Wyniki – według samych pracowników – są dramatyczne, a zamiast naprawy systemu i rozmów z załogą, kierownictwo wybiera najprostszą i najbardziej szkodliwą drogę: zwiększyć presję na krajowych przedsiębiorców.
„Zapłacą tylko polscy przewoźnicy”
Z dokumentów i relacji publikowanych przez Alvina Gajadhura wynika jasno jedno: koszty obecnych decyzji poniosą wyłącznie polscy przewoźnicy.
Dlaczego? Bo – jak przyznają sami inspektorzy – nie istnieje realna, skuteczna forma stacjonarnej kontroli zagranicznych podmiotów. Aby mieć jakąkolwiek szansę sprawdzić „zagranicę”, inspektorzy muszą być w terenie, na drogach.
Tymczasem plan kierownictwa GITD idzie w dokładnie przeciwnym kierunku.
Inspektorzy ściągani z dróg. Kontrole zza biurka
Związkowcy alarmują, że w odpowiedzi na protest i fatalne wyniki Biura Kontroli Opłat Elektronicznych, postanowiono ściągnąć inspektorów z dróg i skierować ich do postępowań stacjonarnych.
Efekt?
Zagraniczni przewoźnicy będą poruszać się praktycznie bez kontroli, polskie firmy będą masowo karane „zza biurka”, liczba postępowań wzrośnie, ale realna skuteczność kontroli spadnie. To klasyczna statystyka pod tezę: „wyniki” się poprawią na papierze, ale kosztem polskich przedsiębiorców.
Najgorsze wyniki w historii e-TOLL
Jak czytamy w relacjach związkowców, odcinek podlegający obecnemu kierownictwu notuje najgorsze wyniki w historii Biura Kontroli Opłat Elektronicznych. Zamiast wyciągnąć wnioski personalne i organizacyjne, władza sięga po stare, dobrze znane metody: presję straszenie, groźby utraty dodatków inspekcyjnych, próbę „złamania” protestu.
Jak mówią sami pracownicy: „stare dobre metody – dziel i rządź”.
Państwo silne wobec słabszych
Ten schemat znamy aż za dobrze. Państwo nie radzi sobie z realnym problemem, więc uderza tam, gdzie najłatwiej w krajowe firmy, legalnie działających przedsiębiorców, w polskich przewoźników, którzy i tak konkurują z tańszą, często nieuczciwą zagranicą.
Zagraniczne podmioty – poza realnym zasięgiem kontroli – znów wychodzą bez szwanku.
Dlatego pytanie zadane publicznie przez Alvina Gajadhura jest jak najbardziej zasadne:
- Panie Ministrze Dariuszu Klimczaku – czy naprawdę o to chodziło? Czy walka o „wyniki” ma oznaczać represje wobec polskich przedsiębiorców i faktyczną bezkarność zagranicznych przewoźników? - pytał były szef GITD na portalu x.com.
Jeśli tak, to mamy do czynienia nie z reformą, ale z kolejnym przykładem państwa, które działa przeciwko własnym obywatelom i własnej gospodarce.
źr. wPolsce24 za x.com/Alvin Gajadhur










