Opozycja twierdzi, że wybory w Gruzji zostały sfałszowane
Po sobotnich wyborach parlamentarnych w Gruzji, w centrum Tbilisi na pierwszy rzut oka nic nie wskazuje na napięcie polityczne. Na ulicach jest spokojnie, przed parlamentem stoi kilka radiowozów. Opozycja nie uznała oficjalnych wyników głosowania, a obserwatorzy oskarżyli partię władzy o nadużycia.
W słoneczną niedzielę ludzie spacerują aleją Rustawelego, uliczne handlarki próbują sprzedać biżuterię, ręczne robótki i flagi. Przed parlamentem widać dziennikarzy, ludzie robią sobie zdjęcia, a na chodniku w słońcu wylegują się bezpańskie psy. W okolicy stoi kilka policyjnych radiowozów. Spokojnie jest też w Starym Tbilisi. Turyści krzątają się po jego uliczkach, popijają kawę, wino i delektują się gruzińską kuchnią.
Na politycznej scenie Gruzji panuje jednak napięcie. Opozycja ogłosiła, że nie uznaje oficjalnych wyników sobotnich wyborów parlamentarnych, w których zwyciężyła rządząca od 2012 r. partia Gruzińskie Marzenie, oskarżana o oddalanie się od standardów demokratycznych. O godz. 15 (godz. 12 w Polsce) swoje wstępne wnioski zaprezentuje na konferencji prasowej misja obserwacyjna OBWE/ODIHR.
George Melaszwili, dyrektor gruzińskiego think tanku Europe-Georgia Institute, ocenił, że sobotnie wybory zostały przyćmione przez powszechne oskarżenia dotyczące oszustw, w związku z czym trudno jest uznać ich legalność. "Fałszerstwa wyborcze zagrażają gruzińskim aspiracjom (dotyczącym) dołączenia do UE i grożą wepchnięciem kraju z powrotem do rosyjskiej strefy wpływów" - przekazał PAP ekspert.
Jak dodał, główne siły opozycyjne i obserwatorzy zaalarmowali, że wyniki wyborów nie odzwierciedlają woli narodu. Opozycja uważa, że wybory były "skradzione" i nielegalne.
Koalicje obserwatorów społecznych informują o "złożonym procederze fałszerstwa wyborczego" i zwracają uwagę na przypadki wrzucania do urn dodatkowych kart do głosowania, manipulacje z elektronicznym systemem wyborczym, zastraszanie wyborców. Według nich doszło m.in. do przypadków złamania zasad weryfikacji wyborców, ograniczania dostępu obserwatorom, otrzymywania przez głosujących kilku kart, w tym z już oznaczonym polem przy partii rządzącej. Co więcej - jak przekazał Melaszwili - pewnym wyborcom odebrano (albo "wypożyczono" od nich) dowody tożsamości przed wyborami, pozbawiając ich praw wyborczych.
Analityk prognozuje, że w związku z doniesieniami o fałszerstwach wyborczych napięcia polityczne w kraju będą eskalować, co doprowadzi do protestów. Nie wykluczył zaangażowania w mediacje międzynarodowych podmiotów. Aktorzy międzynarodowi mogą też być wezwani do wywarcia dyplomatycznej presji na rządzących, jeśli nieprawidłowości zostaną potwierdzone. Może to doprowadzić do ogłoszenia sankcji albo wezwania do rozpisania nowych wyborów.
Jak dodał, wiele zależy od oceny wydanej przez misję OBWE/ODIHR i inne organizacje międzynarodowe. "Jeśli twierdzenia opozycji zostaną potwierdzone przez międzynarodowych obserwatorów, będzie to wyraźny znak dla elektoratu opozycyjnego. Ta sytuacja grozi pogłębieniem wewnętrznych podziałów. Może to doprowadzić do nacisków (władz) na społeczeństwo obywatelskie i nadwyrężenia stosunków Gruzji z zachodnimi partnerami, a kraj może być narażony na wzrost wpływów Rosji" - podsumował.
źr. wPolsce24 za PAP (Z Tbilisi Natalia Dziurdzińska)