Przerażająca wizja szefa Facebooka. Opracowuje teraz dla nas sztucznych przyjaciół

- Istnieje jedna statystyka z mojej długiej pracy w mediach społecznościowych, która zawsze wydaje mi się szalona – powiedział w tym kontrowersyjnym fragmencie Zuckerberg
- Przeciętny Amerykanin ma mniej niż trzech przyjaciół. Ale potrzebuje znacząco więcej. Myślę, że około piętnastu.” Ten przedsiębiorca technologiczny dalej mówi, że od pewnego momentu przestajemy być w stanie zarządzać kolejnymi przyjaźniami. Większość z nas i tak pozostaje grubo poniżej tego limitu. Rozwiązaniem mają być zatem... chatboty.
Mark Zuckerberg uważa, że każdy z nas może wytrenować własną sztuczną inteligencję, która zastąpi mu brakujących przyjaciół.
Cały proces miałaby oczywiście pośredniczyć jego firma Meta.
Pierwsza część tej wizji jest najprawdopodobniej możliwa. Duże modele językowe (LLM – z ang. Large Language Model), takie jak te działające w tle aplikacji typu ChatGPT, mogą dostosowywać się do osobowości, zainteresowań, stylu mówienia i innych cech użytkownika.
Zuckerberg nazywa to w rozmowie „pętlą personalizacji”.
Potomkowie Elizy
Obecnie istnieją próby wykorzystania takich konwersacyjnych automatów do symulowania partnerów romantycznych, przykładem może być aplikacja Candy.ai. Inną opcją są "chatboty-terapeuci". Jeden z takich projektów, stworzony na Uniwersytecie Stanforda, nazywa się Woebot. W przypadku psychoterapii pomysł użycia chatbotów jest bardzo stary.
Zajmował się tym bowiem już pierwszy w historii program konwersacyjny, Eliza. Napisał go w latach sześćdziesiątych XX wieku informatyk Joseph Weizenbaum z MIT (Massachusetts Institute of Technology). Zasada działania była prosta. Eliza wyszukiwała w tekstach wpisywanych przez użytkownika kluczowe frazy, np. „Myślę, że...”, i przekształcała je w pytania typu „Dlaczego tak myślisz?”.
Pomimo swojej prostoty działała całkiem przekonująco. Dzisiejsze chatboty przewyższają Elizę bez trudu. Według Zuckerberga nadal jednak jesteśmy na wczesnym etapie rozwoju tej technologii.
- Istnieje kilka firm, które zajmują się wirtualnymi terapeutami i wirtualnymi dziewczynami – powiedział szef Mety.
- Ale to dopiero początek. Uosobienie tych postaci jest nadal bardzo prymitywne. Kiedy je uruchamiasz, widzisz tylko obraz terapeuty lub osoby, z którą rozmawiasz. Czasem jest jakaś bardzo prosta animacja, ale to jeszcze nie jest prawdziwe ucieleśnienie - dodawał.
Przebotowanie
Warto zauważyć, że założyciel Facebooka ma w tej dziedzinie swoje "za uszami."
Dwa tygodnie temu The Wall Street Journal pisał, że chatboty Mety poruszają z dziećmi tematy przeznaczone dla dorosłych. Inny z serwisów ustalił natomiast, że LLM z Instagrama udawał posiadanie licencji wymaganej w USA do prowadzenia psychoterapii. Podał nawet jej numer. Było to kłamstwo, a raczej tzw. „halucynacja” modelu językowego.
Być może to tylko dziecięce choroby nowej, wspaniałej technologii?
Wytrenowanie syntetycznych przyjaciół ma być łatwiejsze niż stworzenie wyspecjalizowanych pomocników.
Treści generowanych przez LLM jest już w sieci zdecydowanie za dużo, choć nie wszystko trafiają na podatny grunt. Facebook zainwestował cztery lata temu około siedemdziesięciu miliardów dolarów w Metaverse – wirtualną rzeczywistość, która miała zastąpić dzisiejszy internet.
Projekt jednak nie spotkał się z zainteresowaniem użytkowników.
Meta niedawno zwolniła pracowników, którzy nad nim pracowali. Sztuczni przyjaciele mogą skończyć podobnie. Warto jednak śledzić rozwój wydarzeń. Dopiero się przekonamy, czy Zuckerbergowi uda się urzeczywistnić swoją wizję.
źr. wPolsce24 za lidovky.cz