W kosmosie istnieje życie? Zaskakujące odkrycie naukowców

Odkrycia dokonano przy pomocy Teleskopu Jamesa Webba. To kosmiczny teleskop, który wyniesiono na orbitę słoneczną w 2022 roku. Zbudowała go NASA we współpracy z ESA i CSA. Nazwano go na cześć byłego administratora NASA z czasów lotów załogowych na Księżyc. Jego główne lustro jest ok. 2,5 raza większe niż w słynnym teleskopie Hubble'a.
Produkuje je plankton
Teraz ten teleskop dokonał zaskakującego odkrycia. Przyglądając się planecie K2-18 b, naukowy odkryli ślady dwóch substancji chemicznych - siarczku dimetylu (DMS) i dwusiarczku dimetylu (DMDS). Na ziemi te substancje są produkowane głównie przez fitoplankton, czyli mikroskopijne organizmy roślinne żyjące w wodzie.
Obecność tych substancji w widmie planety jest uznawana za tzw. biomarker, który może świadczyć, że na danej planecie jest życie. Naukowcy nie są jednak tego jeszcze pewni. Profesor Nikku Madhusudhan z Uniwersytetu Cambridge, który prowadził te obserwacje, zauważył, że to jak na razie najsilniejszy dowód na istnienie życia poza ziemią, ale muszą teraz być bardzo ostrożni. Przede wszystkim naukowcy muszą sprawdzić, czy ten sygnał jest prawdziwy.
Na razie nie ma pewności
Skład chemiczny planety bada się poprzez pomiar światła gwiazdy, które przechodzi przez jej atmosferę. Gdy K2-18 b znalazła się przed swoją gwiazdą, częstotliwości światła absorbowane przez te substancje spadły, co sugeruje, że jedna z nich lub obie na niej występują. Dodatkowo obliczono, że ich stężenie jest tysiące razy większe niż na Ziemi.
Mogą być procesy, których nie znamy, które produkują te molekuły – przyznał Madhusudhan – Ale nie sądzę, że są jakieś znane procesy, które potrafią to wyjaśnić bez biologii. Dr Nora Hanni, chemik z Uniwersytetu Berneńskiego powiedziała, że obecność życia na tej planecie może być wytłumaczeniem, ale są też inne wytłumaczenia – i trzeba je wykluczyć zanim ogłosi się odkrycie życia w kosmosie. W przeszłości Hanni była członkiem zespołu, który odkrył DMS na komecie, która na pewno była pozbawiona życia.
Niektórzy naukowcy uważają, że pomiar widma atmosfery nigdy nie da twardego dowodu na obecność życia. Zdaniem dr Caroline Morley, astrofizyk z Uniwersytetu Teksasu, lepszym dowodem byłaby tzw. technosygnatura, jak na przykład odkrycie wysłanej przez kosmitów wiadomości czy wręcz statku kosmicznego. Dodała jednak, że mimo tego to bardzo ważne odkrycie. Dr Jo Barstow z Open University wyznała, że jest sceptyczna nie dlatego, że nie wierzy w istnienie życia w kosmosie, a dlatego, że byłoby to tak doniosłe odkrycie, że nie może być żadnych wątpliwości – a jej zdaniem o tym badaniu nie można tego powiedzieć.
Krąży w biosferze
K2-18 b znajduje się w Konstelacji Lwa. Jest 2,6 raza większa i niemal 9 razy cięższa od ziemi. Orbituje w tzw. ekosferze – takiej odległości od gwiazdy, w której panująca na niej temperatura pozwala na istnienie wody w stanie płynnym, co jest niezbędnym elementem życia. Kiedy teleskop Hubble'a odkrył w 2019 roku w jej atmosferze coś, co przypominało opary wody, naukowcy uznali, że z wszystkich znanych nam planet właśnie na niej są największe szanse na istnienie życia. Zespół Madhusudhana odkrył cztery lata później, że rzekome ślady wody okazały się śladami metanu. Naukowcy uważają jednak, że to wcale nie znaczy, że nie ma na niej życia. Podejrzewają, że jest pokryta wielkim oceanem – ale nie wszyscy zgadzają się z tym poglądem.
Problemem w tym wypadku jest odległość tej planety od Ziemi. Jest od nas oddalona o ok. 124 lata świetlne. Przy takiej odległości nie potrafimy na razie zrobić jej zdjęcia, nie mówiąc już nawet o wysłanie na nią sondy. Madhusudhan jest jednak przekonany, że mimo tego może się udać potwierdzić, że istnieje na niej życie. Za kilka dekad być może spojrzymy na ten punkt w czasie i zrozumiemy, że wtedy żyjący wszechświat znalazł się w naszym zasięgu. To może być punkt zwrotny, w którym nagle fundamentalne pytanie o to, czy jesteśmy sami w kosmosie, stało się pytaniem, na które mogliśmy odpowiedzieć – powiedział.
źr. wPolsce24 za BBC, Guardian