Szokujące odkrycie. W chińskim balonie szpiegowskim były amerykańskie części

Balon miał 45 metrów średnicy, podwieszono pod nim gondolę, z której wystawały anteny. Miał również baterie słoneczne, śmigła i stery, które w ograniczonym stopniu pozwalały na kontrolowanie jego lotu. Fakt jego istnienia wyszedł na jaw 1 lutego 2023 roku, kiedy balon został zauważony przez pasażerów samolotu rejsowego. Później ujawniono, że amerykańskie służby śledziły go od chwili jego startu w Chinach.
Władze USA postanowiły, że nie zestrzelą go nad swoim terytorium, bo się bały, że spadając, dokona zniszczeń. Kiedy wleciał nad ocean, został zestrzelony przez myśliwiec F-22, a jego wrak podjęto później z wody.
Ten incydent doprowadził do kolejnego zaostrzenia stosunków między Chinami a USA. Chińczycy przyznawali, że to ich balon, ale twierdzili, że to obiekt cywilny, pogodowy, który z powodu wiatru zniosło z kursu.
Nie poradzili sobie sami
Teraz amerykański tygodnik "Newsweek" ujawnił, że Chińczycy użyli do jego zbudowania amerykańskiej technologii. Analiza techniczna w wykonaniu amerykańskich sił zbrojnych pokazała, że część elementów balonu – w tym modułu komunikacji satelitarnej i czujników – została wyprodukowana przez pięć amerykańskich firm. Znalazły się w nim również części, które wyprodukowano w Szwajcarii
Wrak balonu trafił do Narodowego Centrum Wywiadu Powietrznego i Kosmicznego w Ohio. Tam zbadali go eksperci z FMES – specjalnej jednostki, która zajmuje się analizami zagranicznego sprzętu. Eksperci potwierdzili, że wbrew zapewnieniom Chin na pokładzie balonu było wyposażenie, które umożliwiało robienie zdjęć i zbieranie innych informacji wywiadowczych. W gondoli balonu odkryto też wewnętrzne ładownie, ale były one puste. Eksperci podejrzewają, że w środku były niewielkie drony-szybowce, które służą do dokładniejszego zbierania informacji wywiadowczych. Wiadomo, że Chiny opracowały taką technologię.
Eksperci ustalili też, że użyta w tym balonie technologia jest zgodna z patentem, który w 2022 roku przyznano Instytutowi Badawczemu Innowacji Lotniczej w Pekinie, który jest częścią Chińskiej Akademii Nauk. Ten patent przewidywał użycie modułu komunikacyjnego wyprodukowanego przez firmę Iridium, która ma swoją siedzibę w mieście McLean w Wirginii – ok. 7 km od siedziby CIA.
Analiza pokazała, że moduł komunikacji satelitarnej Iridium 9602 faktycznie został użyty do jego budowy.
Nie wiedzą, do czego go użyto
Iridium 9602 to niewielki moduł, mieści się na dłoni. Jest dostępny na rynku cywilnym i można go w USA kupić za mniej niż 150 dolarów. Firma podkreśliła, że nie jest objęty kontrolą eksportu – można go sprzedawać do Chin, o ile sam nabywca nie jest objęty sankcjami lub o ile nie posłuży do takich celów, jak np. budowa broni.
Firma, której głównym klientem jest amerykański Departament Obrony, przyznała, że ma partnerów w Chinach, ale odmówiła podania szczegółów. Dodała też, że nie ma żadnych związków z Chińską Akademią Nauk i jej instytutem.
Oprócz Iridium, w balonie znaleziono części wyprodukowane przez Texas Instruments, Omega Engineering, Amphenol All Sensors Corporation i Onsemi, a także przez szwajcarską STMicroelectronics. Przedstawiciele Texas Instruments i STMicroelectronics powiedzieli "Newsweekowi", że obie firmy nie wiedziały, że ich części zostały zainstalowane w tym balonie, pozostałe firmy nie odpowiedziały na zapytania dziennikarzy.
Kontrola eksportów nie działa?
Eksperci od lat alarmują, że kontrola eksportów towarów dual use (technologia podwójnego zastosowania) jest zdecydowanie za słaba. Tak nazywa się towary, które zostały stworzone głównie z myślą o rynku cywilnym, ale można je również wykorzystać w celach wojskowych.
Chiński balon nie jest jedynym przykładem ich użycia. Części dual use wyprodukowane przez amerykańskie czy zachodnie firmy znajdywano np. w dronach, które Rosja stosuje na Ukrainie.
James Mulvenon, ekspert z firmy Pamir Consulting, uważa, że amerykański system kontroli eksportów nie działa wystarczająco dobrze w odniesieniu do Chin, choć jego zdaniem jest już za późno na próby jej zaostrzenia. Modernizacja chińskich sił zbrojnych zaczęła się już w 1998 roku. To jednak nie oznacza, że nie powinno się nad tym pracować. Jego zdaniem Chińczycy są bardzo dobrzy w kopiowaniu technologii, ale nie w jej wymyślaniu, więc wciąż muszą ją kraść.
źr. wPolsce24 za "Newsweek"