Ukrainiec podejrzany o wysadzenie gazociągu Nord Stream dziś trafił do niemieckiego aresztu

Sprawa natychmiast zwróciła uwagę obserwatorów w Polsce — i to nie tylko ze względu na wagę śledztwa, lecz także z powodu oczywistego kontrastu: polskie sądy odmówiły wydania Niemcom innego ukraińskiego obywatela w niemal identycznej sytuacji.
Areszt we Włoszech i szybka ekstradycja
49-letni Serhij K., były wojskowy, został zatrzymany latem podczas rodzinnych wakacji we Włoszech. Niemcy od początku kwietnia 2023 roku domagali się jego ekstradycji — i po kilku miesiącach postępowania Sąd Najwyższy we Włoszech zgodził się na przekazanie go stronie niemieckiej.
K. utrzymuje, że nie miał nic wspólnego z sabotażem i w czasie zdarzenia przebywał na Ukrainie, a w więzieniu we Ferrarze prowadził głodówkę. Nie przeszkodziło to jednak włoskim organom uznać, że niemiecki wniosek ekstradycyjny spełnia wszystkie wymogi.
W czwartek Niemcy potwierdziły, że K. został przetransportowany śmigłowcem pod eskortą, a w piątek stanie przed sędzią Federalnego Trybunału Sprawiedliwości w Karlsruhe. Prawdopodobnie proces odbędzie się w Hamburgu.
Niemcy: K. miał organizować sabotaż
Według ustaleń niemieckiej prokuratury grupa, na czele której miał stać Serhij K., wynajęła jacht w Rostocku na podstawie fałszywych dokumentów i z pomocą pośredników. Następnie — jak twierdzą śledczy — wyszkoleni nurkowie mieli przymocować do rurociągów co najmniej cztery ładunki wybuchowe na głębokości ok. 80 metrów.
Po akcji grupa miała zostać odebrana i wywieziona na Ukrainę. Niemieckie media donoszą, że K. miał być nie tylko uczestnikiem, ale głównym organizatorem całej operacji.
Polska odmówiła. I to z bardzo ważnych powodów
W tym miejscu warto przypomnieć sprawę, o której w Niemczech już się nie mówi, ale w Polsce powinna wybrzmieć na nowo. Berlin wystąpił również do polskich władz o wydanie innego obywatela Ukrainy podejrzewanego w tej samej ścieżce śledztwa dotyczącego Nord Stream. Polskie sądy odmówiły jednak ekstradycji.
Dlaczego? Jak ustalił polski sąd — materiał dowodowy był niepełny, wątpliwy i nie spełniał standardów, które pozwalałyby przekazać kogokolwiek obcemu państwu. Innymi słowy: polski wymiar sprawiedliwości uznał, że nie ma podstaw, by traktować niemieckie ustalenia jako wystarczające.
źr. wPolsce24 za PAP











