Świat

Torysi wybierają nowego lidera. Poprzednie głosowanie przyniosło szokujący wynik

opublikowano:
Zrzut_ekranu_2024-10-11_111207_cropped.webp
Rishi Sunak zrezygnował po porażce w wyborach. (fot. Lauren Hurley / No10 Downing Street/Wikipedia)
Po kompromitującej porażce w ostatnich wyborach Torysi wybierają nowego przewodniczącego. Ku zaskoczeniu wielu osób dotychczasowy faworyt odpadł już w środę.


Ostatnie wybory parlamentarne w Wielkiej Brytanii miały miejsce 4 lipca. Wszyscy spodziewali się, że po 14 latach u władzy Torysi je przegrają. Mało kto przewidział jednak skalę ich porażki. Po podliczeniu wyników okazało się, że stracili aż 251 miejsc i zostało im zaledwie 121 posłów. Laburzyści zdobyli natomiast aż 211 dodatkowych miejsc i mają obecnie bardzo komfortową większość 411 posłów w liczącej 650 członków Izbie Gmin. Dzień po wyborach były premier Rishi Sunak ogłosił, że rezygnuje ze stanowiska przywódcy partii.

Skomplikowany system wyborczy

Proces wyboru nowego lidera jest ustalany przez samą partię. Tym razem różnił się nieco od poprzednich, bo partia chciała mieć to jak najszybciej z głowy. W wyborach przewodniczącego mogą brać udział wyłącznie obecni posłowie partii. Każdy kandydat musiał być zaproponowany przez innego posła i zdobyć poparcie co najmniej dziewięciu innych. Następnie posłowie odbyli dwa głosowania, 4 i 10 września, w których ograniczyli liczbę kandydatów do czterech. Ta czwórka namawiała do swojej kandydatury na partyjnej konferencji, która miała miejsce między 29 września i 2 października. Po niej odbyły się kolejne dwa głosowania, 8 i 9 października, podczas których wybrano dwóch finalistów.

O tym, kto ostatecznie zwycięży, zdecydują teraz szeregowi członkowie partii. Głosowanie zakończy się 31 października. Mogą w nim wziął udział wyłącznie osoby, które w momencie jego rozpoczęcia były członkami partii od co najmniej 90 dni. Głosowanie potrwa do 31 października. Jeżeli któryś z kandydatów wycofa się w trakcie wyborów, to ten drugi zostanie automatycznie zwycięzcą. Jeśli do tego nie dojdzie, to nazwisko zwycięzcy zostanie ogłoszone 2 listopada. 

Faworyt już odpadł 

Ostatnie głosowanie w parlamencie, do którego doszło w środę, przyniosło ze sobą ogromną niespodziankę. Dotychczasowym faworytem do zostania nowym liderem Torysów był bowiem James Cleverly, który jest posłem od 2015 roku, a w poprzednich rządach był ministrem edukacji, spraw zagranicznych i spraw wewnętrznych. Kiedy jednak odczytano jego wyniki, okazało się, że zabrakło mu dwóch głosów ze 120, by przejść do finału. Zamiast tego partyjni działacze wybiorą między byłą minister ds. kobiet i równouprawnienia i minister handlu Kemi Badenoch i byłym ministrem społeczności i samorządów lokalnych Robertem Jenrickiem.

Ta decyzja posłów zaskoczyła wielu komentatorów. W powszechnej opinii to właśnie Cleverly wypadł bowiem najlepiej na partyjnej konferencji. W przedostatnim głosowaniu zdobył najwięcej głosów z wszystkich kandydatów, zabrakło mu tylko jednego, by mieć gwarantowany finał. Jego zwycięstwo obstawiali też bukmacherzy. Wszyscy spodziewali się, że to właśnie on zmierzy się w finale z Badenoch.

Spisek czy nieudolność? 

Taki niespodziewany wynik sprawił, że wielu komentatorów zaczęło podejrzewać, że jego powodem były zakulisowe rozgrywki, które wymknęły się spod kontroli. Spekulowano, że obozy innych kandydatów „pożyczyły” we wtorek swoje głosy Cleverly'emu, by z wyścigu odpadł poseł Tom Tugendhat. Inni podejrzewali, że to Cleverly poprosił swoich zwolenników, by głosowali na Jenrick, bo uznał, że będzie mu z nią łatwiej wygrać, niż z bardziej charyzmatycznym Badenochiem. 

Korespondent polityczny dziennika Guardian Peter Walker ma jednak inną teorię. Jego zdaniem nie był to żaden spisek, a zwykła pomyłka. Uważa, że wielu posłów zagłosowało strategicznie, by pomóc swojemu kandydatowi, ale nie wiedzieli, że inni też chcą to zrobić. Zwrócił uwagę, że spodziewano się, że większość z 20 posłów, którzy zagłosowali we wtorek na Tugendhata poprze Cleverly'ego, który ma zbliżone poglądy polityczne. Jeden z nich powiedział jednak mediom, że zamiast tego poprze Badenoch, bo bardzo nie lubi Jenricka i uznał, że w ten sposób będzie można go wyeliminować. Biorąc pod uwagę, że w głosowaniu brało udział zaledwie 120 posłów – Sunak, który też jest posłem, nie brał w nim udziału – garstka takich posłów wystarczyła, by wpłynąć na ostateczny wynik wyborów.

Torysi skręcą w prawo

Dla samych Brytyjczyków oznacza to, że niezależnie od tego, kto okaże się zwycięzcą, partia skręci teraz w prawo. Cleverly to typowy centrysta, a jego przywództwo nie różniło by się znacząco od przywództwa Sunaka. Jenrick i Badenoch to przedstawiciele prawego skrzydła tej partii. Wszyscy spodziewają się teraz, że Jenrick oprze swoją kampanię głównie na planie ograniczenia imigracji, ze szczególnym uwzględnieniem wyjścia z Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Badenoch zapewne będzie przekonywać, że fakt, że w „cywilu” jest inżynierem, pomoże jej znaleźć rozwiązanie trapiących Wielką Brytanię problemów. W przeszłości pokazała jednak wielokrotnie, że uwielbia brać udział w wojnie kulturowej z lewicą.

Pytaniem pozostaje to, jak na nowego przywódcę zareagują wyborcy Torysów. Laburzyści w ostatnich wyborach wyprzedzili tę partię aż o 10%, ale pierwsze sto dni nowego rządu Starmera nie jest łatwe, a sondaże pokazują, że ta przewaga już niemal całkiem stopniała. Bardziej ideowy przywódca może sprawić, że Torysi odzyskają część elektoratu, który stracili na rzecz Reform, nowej partii Nigela Farage'a. Z drugiej strony może też sprawić, że część bardziej centrowego elektoratu odpłynie do Liberalnych Demokratów. Czy większe będą zyski, czy straty, pokaże dopiero czas i następne sondaże.

źr. wPolsce24.tv za Guardian

Bez Cenzury

Bez Cenzury: Zamach na opozycję i kolejne protesty społeczne

opublikowano:
Bez nazwy.webp
"Bez Cenzury" to dynamiczny i odważny program publicystyczny, emitowany w telewizji wPolsce24, w którym prowadzący oraz zaproszeni goście poruszają najbardziej kontrowersyjne i aktualne tematy polityczne, społeczne i gospodarcze. Jak sugeruje tytuł, dyskusje toczą się bez ograniczeń, bez autocenzury i w pełnej swobodzie wypowiedzi.
Świat

Donald Trump szukał pracy w barze szybkiej obsługi. Stanął przy frytkownicy

opublikowano:
mid-epa11667793.webp
Donald Trump smażył frytki (PAP/EPA/NICK HAGEN)
Donald Trump odwiedził w niedzielę restaurację popularnej sieci na przedmieściach Filadelfii, gdzie smażył frytki i obsługiwał kasę drive-thru.
Gość Wiadomości

"Nasz kandydat pokona każdego rywala z PO". Jacek Sasin skomentował decyzję Tuska, by nie kandydować w wyborach prezydenckich

opublikowano:
Zrzut ekranu 2024-10-23 204922.webp
Gościem Wiadomości wPolsce24 był były wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin. Wypowiedział się m.in. o decyzji Donalda Tuska, by nie kandydować w wyborach prezydenckich.
Świat

Strefa Starcia wróciła! Gorące polityczne show na antenie telewizji wPolsce24

opublikowano:
strefa.webp
Strefa Starcia na antenie wPolsce24 (fot. Fratria)
Strefa Starcia wróciła na antenę telewizji wPolsce24. Redaktor Michał Adamczyk i jego goście omówili najważniejsze wydarzenia mijającego tygodnia w Polsce i na świecie. Nie brakowało emocji.
Świat

Chińscy astronauci wrócili na ziemię. Spędzili w kosmosie pół roku

opublikowano:
mid-epa11700209.webp
Pekin nie ukrywa swoich kosmicznych ambicji (fot. PAP/EPA/XINHUA / LI ZHIPENG)
Chiński program kosmiczny znacząco przyspieszył. Chińczycy chcą do połowy stulecia zostać światowym liderem w podboju kosmosu.
Świat

Izraelscy kibice zaatakowani po meczu w Amsterdamie. Natychmiastowa reakcja Netanjahu

opublikowano:
mid-epa11709346.webp
Izrael wysyła do Amsterdamu samoloty, którymi obywatele będą mogli wrócić do kraju. (fot.PAP/EPA/VLN Nieuws)
62 osoby zostały zatrzymane w związku z atakiem na grupę izraelskich kibiców, którzy dopingowali swoją drużynę na meczu w Amsterdamie. Służby odeskortowały fanów Maccabi Tel Awiw do hotelu, a do sprawy odniósł się już premier Izraela, który przekazał, że samoloty są w drodze do Holandii, skąd mają zabrać m.in. rannych obywateli.