Torysi mają w końcu nowego przewodniczącego. Została nim pochodząca z Nigerii kobieta
Torysi są w głębokim kryzysie politycznym. W ciągu ostatnich ośmiu lat zmieniali lidera aż pięć razy. Ostatnim był Rishi Sunak. Zrezygnował on jednak, gdy jego partia odnotowała w ostatnich wyborach jedną z najgorszych porażek w swojej historii. Sprawiło to, że torysi musieli wybrać szóstego z kolei lidera.
Wieloetapowe głosowanie
Zasady wyboru ustala tzw. Komitet 1922. Każdy z kandydatów, który chciał wystartować, musiał najpierw zdobyć poparcie co najmniej dziesięciu posłów. W poprzednich takich wyborach limit wynosił aż stu posłów, przez co Sunak, który jako jedyny dał radę przekroczyć ten próg, został szefem partii bez wyborów. Każdy z kandydatów musiał też zebrać 200 tys. funtów na potrzeby partii. 29 lipca ogłoszono, że udało się to szóstce polityków.
Po zakończeniu procesu nominacji kandydaci mieli pięć i pół tygodnia, by przekonać do siebie innych posłów. W kolejnych wyborach odpadali ci, którzy dostali najmniej głosów. Czwórka, która została, miała okazję porozmawiać z posłami bezpośrednio na partyjnej konferencji w Birmingham. W dwóch następnych głosowaniach wyeliminowano dwoje kolejnych.
Zwycięzcę z finałowej dwójki wybrali już wszyscy członkowie partii. W internetowym głosowaniu, które trwało od 15 do 31 października, mogli wziąć udział torysi, którzy są w partii od co najmniej 90 dni i byli w niej w dniu, w którym wyznaczono kandydatów.
Zwyciężyła Badenoch
W sobotę ogłoszono, że zwyciężyła Badenoch. Dostała 53,806 głosów. Jej rywal, były minister społeczności i samorządów lokalnych Robert Jenrick, dostał ich 41,388.
Podczas swojej kampanii Badenoch zapowiadała powrót do korzeni partii i stworzenie nowego programu wyborczego, który będzie do nich nawiązywał. Po ogłoszeniu wyniku stwierdziła, że „czas mówić prawdę” i „zabrać się do roboty”.
Badenoch urodziła się w Wimbledonie, w rodzinie imigrantów z Nigerii. Spędziła w tym kraju dzieciństwo, mieszkała też w USA, do Anglii wróciła jako nastolatka. Wielokrotnie twierdziła, że mimo, że ma obywatelstwo, w praktyce jest imigrantką. Skończyła studia informatyczne i zatrudniła się w branży, a następnie skończyła studia prawnicze i została konsultantką finansową.
Błyskawiczna kariera
Do partii wstąpiła w 2005 roku. Pięć lat później wystartowała w wyborach do Izby Gmin, zajmując trzecie miejsce. W 2012 chciała zostać londyńską radną, ale zajęła piąte miejsce przy trzech biorących. Radną została dopiero w 2015, kiedy zdobywczynie 3 i 4 miejsca zostały wybrane do parlamentu. W 2017 wystartowała z bezpiecznego dla torysów okręgu Saffron Walden i została posłanką.
Wtedy zaczęła robić błyskawiczną karierę. Już w 2019 roku spekulowano, że mimo małego doświadczenia ma szansę zostać nowym liderem torysów, ale ostatecznie nie wystartowała w tamtych wyborach.
W rządzie Borisa Johnsona piastowała szereg urzędów, w tym ministerialnych, ale odeszła z niego w proteście przeciwko temu, jak Johnson odpowiedział na skandal, który wybuchł po tym, gdy wpływowy polityk Chris Pincher został oskarżony o molestowanie. Po rezygnacji Johnsona podjęła próbę zostania przewodniczącą partii. Była jednym z faworytów, ale odpadła w czwartej rundzie głosowań. W następnych wyborach poparła Rishiego Sunaka.
Nie chce gender
Jako polityk Badenoch jest uznawana za przedstawicielkę prawego skrzydła partii. Ona sama podaje się za prawicowego liberała i wskazuje, że wpływ na jej poglądy mieli angielski filozof Roger Scruton i amerykański ekonomista Thomas Sowell. Twierdzi też, że inspiruje się Margaret Thatcher i Winstonem Churchillem.
Badenoch zasłynęła w ostatnich latach swoim sprzeciwem wobec ideologii woke. Wielokrotnie krytykowała np. instrumentalne wykorzystywanie rasizmu przez lewicę. Twierdziła też, że brytyjski kolonializm miał nie tylko złe, ale i dobre strony z perspektywy podbitych ludów. Sprzeciwiała się też ostro ideologii gender.
Uważa, że rząd powinien ograniczyć liczbę nowych przepisów i wydatki, bo mają negatywny wpływ na gospodarkę.
Po swoim zwycięstwie Badenoch będzie musiała stworzyć tzw. gabinet cieni. Składa się z opozycyjnych polityków, których zadaniem jest krytykowanie swoich odpowiedników w rządzie i oferowanie wyborcom alternatywnych propozycji. Badenoch zapowiedziała, że wszyscy jej rywale z wyborów na przewodniczącego partii wejdą w jego skład. Sęk w tym, że nie wszyscy mają na to ochotę. James Cleverly, który zajął trzecie miejsce, a obecnie jest "cieniem" sekretarza budownictwa, zapowiedział, że nie skorzysta z tego zaproszenia.
źr. wPolsce24 za BBC