Zamiast na akcję policjanci jadą pod sklep. Tak niemieckie władze dbają o bezpieczeństwo obywateli

Największe media w Niemczech przyjrzały się pilotażowemu programowi rządu Badenii-Wirtembergii, który w założeniu miał działać na korzyść policji. Jak podkreśla dziennik „Welt”, projekt miał być „inwestycją w bezpieczeństwo, a także w zakresie ochrony klimatu”. W tym celu latem 2024 roku policjanci z południowej części kraju otrzymali 113 samochodów hybrydowych. Dodatkowo funkcjonariusze dostali 150 elektrycznych radiowozów, a większość z nich stanowią modele Audi Q4 e-tron 45 quattro.
Producent wspomnianych pojazdów zapewnia, że są one wyposażone w baterię o pojemności 82 kWh, a optymalne warunki pozwalają na doładowanie baterii od 10 do 80 proc. w około 28 minut. Z kolei jej zasięg to 540 km. Innym kluczowym parametrem dla policjantów jest przyspieszenie, a model, który otrzymali, osiąga prędkość 100 km/h w 6,6 sekundy, z kolei maksymalna prędkość auta wynosi 180 km/h.
Fiasko niemieckich władz
Okazuje się, że w praktyce program się nie sprawdził, o czym mówią sami policjanci. Prezes Federalnego Niemieckiego Związku Policyjnego, Rainer Wendt, w rozmowie z „Welt” nazwał go „całkowicie absurdalnym”. Jak przekazał, dochodziło nawet do sytuacji, gdy patrol nie stawiał się na wezwanie, bo rozładowane radiowozy stały na „stacji ładowania pod Aldi”.
Dla ministra spraw wewnętrznych Badenii-Wirtembergii, jednego z inicjatorów projektu, radiowozy stojące na stacjach ładowania nie są problemem. W rozmowie z „Bildem” zauważa on, że jest to dobry czas dla funkcjonariuszy, którzy mogą spożytkować go na „prowadzenie innych czynności korzystając np. ze służbowych telefonów i tabletów”.
Mobilny komisariat
Takie argumenty nie przekonują Ralfa Kusterera z niemieckiego związku policji, który zauważa, że „nie ma to nic wspólnego z prawdziwą pracą policjantów”. Jego zdaniem w takiej sytuacji radiowozy zamiast służyć bezpieczeństwu stają się „samochodowymi biurami”.
źr. wPolsce24 za Bild/ Welt/ Interia