Policja wyrzuciła imigrantów, którzy okupowali centrum kulturowe. Protestująca lewicę potraktowano gazem łzawiącym

Gaîté Lyrique to siedmiopiętrowy budynek z 1862 roku, w którym niegdyś mieścił się teatr. W 2021 roku, po trwającym trzy lata remoncie, otwarto tam centrum kulturalne. Są w nim trzy sceny, przestrzeń wystawiennicza i biblioteka. Organizowano w nim także warsztaty i kursy edukacyjne i otwarto przestrzeń gier wideo i sklep.
Dostali ultimatum
Trzy miesiące temu centrum zostało opanowane przez nielegalnych imigrantów. W grudniu było zmuszone do anulowania swojego programu artystycznego. Jego władze oskarżały rząd i paryski samorząd o brak działania. Jak zauważa Guardian, te dwa ośrodki władzy przerzucały się między sobą odpowiedzialnością za tę okupację.
W końcu jednak policja postanowiła działać. W zeszłym miesiącu prefekt policji Paryża postawił okupantom ultimatum – powiedział im, ż nie mają prawa zajmować tego budynku i mają go opuścić do wtorku, albo zostaną z niego usunięci siłą. We wtorek o piątej nad ranem do centrum weszli policjanci, by usunąć tych, którzy zostali. Równocześnie podstawiono autobusy, które miały ich stamtąd zabrać.
Lewica oberwała gazem
O akcji policji dowiedzieli się skądś lewicowi aktywiści. Protestowali przeciwko niej w pobliżu centrum. Guardian informuje, że wielu imigrantów nie chciało wsiąść do autobusów i dołączyło do ich protestu. Łącznie wzięło w nim udział ok. 200 osób. Doszło do starć z policją, która użyła przeciwko nim tarcz i gazu łzawiącego. Sytuacja była napięta nawet po oczyszczeniu budynku. Jeszcze we wtorek wieczorem policyjne furgonetki blokowały obie strony ulicy, by nikt nie wrócił do budynku. Obecnie trwa ocena zniszczeń wywołanych przez imigrantów.
Władze tego centrum, które wcześniej oskarżały rząd o bezczynność, nie są zachwycone tym, co zaszło. Jego rzecznik prasowy David Robert powiedział, że jako obywatel nie może się cieszyć z tego, że większość z okupantów będzie musiała spać na ulicach. Poseł lewicowej Francji Nieujarzmionej Danielle Simonnet, która brała udział w tej demonstracji, powiedziała mediom, że prefektura zaoferowała im zakwaterowanie w Rouen, ok. 130 km od Paryża. Świadkowie twierdzą jednak, że zaledwie garstka skorzystała z tej możliwości. Robert dodał, że znosili tę okupację, bo nie chcieli ich wyrzucać w środku zimy. Stwierdził także, że prosili o ich ewakuację razem z godnymi warunkami dla tych ludzi.
źr. wPolsce24 za Guardian