To jedna z największych zagadek w historii lotnictwa. Rząd Malezji wznowił poszukiwania wraku MH370
MH370 był lotem Malaysia Airlines z Kuala Lumpur do Pekinu. Boeing 777, który wystartował 8 marca 2014 roku, miał na pokładzie 227 pasażerów – w tym ponad 150 Chińczyków, 50 Malezyjczyków. Ostatnią rutynową transmisję z jego pokładu odebrano, gdy wszedł w przestrzeń powietrzną Wietnamu.
Zniknął bez śladu
Wojskowe radary pokazały, że w pewnym momencie samolot ostro skręcił i poleciał na zachód. Przeleciał nad półwyspem malajskim, po czym wyszedł z ich zasięgu nad Morzem Andamajskim. Nikt na razie nie wie, co się z nim stało. Wszystkich pasażerów i członków załogi uznano za zmarłych. Była to największa katastrofa z udziałem Boeinga 777, największa katastrofa w historii tej linii lotniczej i największa katastrofa 2014 roku – do momentu, kiedy cztery miesiące później Rosjanie zestrzelili nad Ukrainą malezyjski Lot 17, zabijając 298 osób.
Po zaginięciu tego samolotu rozpoczęła się największa akcja poszukiwawcza w historii lotnictwa. Potrwała trzy lata i w jej trakcie przeszukano ok. 120 tys. km kwadratowych oceanu. Mimo międzynarodowej pomocy nie udało się znaleźć wraku i wyjaśnić, co było przyczyną tej katastrofy, jedynie jego drobne fragmenty zostały wyniesione na brzeg przez fale. Drugą akcję poszukiwawczą rozpoczęła w 2018 roku firma Ocean Infinity, ale odwołano ją po pół roku.
Będą szukać w nowym miejscu
Teraz minister transportu Malezji Anthony Loke poinformował, że rząd zdecydował się na przeprowadzenie kolejnej akcji poszukiwawczej. Wyjaśnił, że są to winni rodzinom ofiar. Dodał, że ma nadzieję, że ta akcja zakończy się sukcesem i w końcu dowiedzą się, co stało się z ich bliskimi.
Akcją po raz kolejny zajmie się Ocean Infinity. Loke powiedział, że była to jej inicjatywa. Dodał, że prace ekspertów pozwoliły ustalić nowy, nie przeszukany wcześniej obszar oceanu, o powierzchni 15 tys. km kwadratowych, gdzie mógł spocząć wrak. Nie ujawniono na razie, gdzie się znajduje, ale Loke zapewnił, że ich dane są wiarygodne. Dodał jednak, że od katastrofy minęło dziesięć lat, więc na razie nie jest w stanie ocenić szans na sukces poszukiwań.
Same poszukiwania mają potrwać 18 miesięcy. Dla Ocean Infinity będzie to już trzecia próba odnalezienia tego wraku. Jeżeli uda im się odnaleźć jego znaczący fragment, to rząd Malezji zapłaci im 70 milionów dolarów. Jeśli jednak nic nie odnajdą, to zgodnie z umową nie dostaną ani grosza.
źr. wPolsce24 za Reuters