Rumuni wybierają nowy parlament. Znów czeka nas niespodzianka?
Dzisiejsze wybory ustalą, kto będzie rządził Rumunią i kto zostanie jej nowym premierem. Obecnie Rumunią rządzi koalicja Partii Socjaldemokratycznej (PSD) i chadeckiej Partii Narodowo-Liberalnej (PNL), pod wodzą premiera Marcela Ciolacu. Rumunia zmaga się jednak z inflacją i rosnącymi kosztami życia, co sprawiło, że popularność tych partii spadła.
Dotychczasowe sondaże wskazują, że pierwsze miejsce zajmie prawicowy Sojusz Jedności Rumunów (AUR), nieznacznie wyprzedzając PSD. Podium zamyka liberalny Związel Zbawienia Rumunii, który w ostatnim czasie odnotował znaczący wzrost poparcia.
Rosyjskie służby mieszają?
Dzisiejsze wybory odbywają się jednak w cieniu pierwszej tury wyborów prezydenckich, która miała miejsce tydzień temu. Wygrał ją niespodziewanie prorosyjski kandydat niezależny Călin Georgescu, który w sondażach dostawał często jednocyfrowe poparcie i który prowadził swoją kampanię wyborczą głównie na TikToku. Jego niespodziewany sukces wywołał polityczne trzęsienie ziemi w Bukareszcie.
Jego zwycięstwo obudziło też wątpliwości, czy te wybory były uczciwe. Wielu komentatorów podejrzewa, że pomogły mu rosyjskie służby – co obudziło niepokój o uczciwość następnych wyborów. Kilka dni temu Sąd Najwyższy nakazał ponowne przeliczenie głosów. Jego rywalka, Elena Lasconi ze Związku Zbawienia Rumunii, zażądała całkowitego anulowania wyników pierwszej tury. Sąd ma podjąć decyzję w tej sprawie w poniedziałek.
Rośnie poparcie dla radykałów
Rumunia od upadku komunizmu była jednym z najbardziej prozachodnich państw w regionie, i dotychczas była rządzona głównie przez umiarkowane partie. Jest to jednak również państwo, które ma głębokie kłopoty wewnętrzne. Ma obecnie największą w UE inflację i odsetek osób, którym grozi bieda, a także największy deficyt.
Wielu komentatorów podejrzewa, że ta sytuacja może sprawić, że świetne wyniki w tych wyborach odnotują partie ideowe, populistyczne i antyestablishmentowe – tym bardziej, że pierwsza tura wyborów prezydenckich przekonała wielu Rumunów, że nie powinni wierzyć w jakiekolwiek sondaże. Może to spowodować koniec 30-letniej dominacji PSD i PNL nad rumuńskim życiem politycznym – ale równocześnie ich efektem może być rozdrobniony parlament, w którym ciężko będzie sformować jakąkolwiek koalicję.
W tych wyborach Rumunii zdecydują, kto obejmie 323 miejsca w Sejmie i 133 miejsca w Senacie. Lokale wyborcze otwarto o 7 rano, będą czynne do 9 wieczór. Wkrótce po ich zamknięciu pojawią się pierwsze exit polle.
źr. wPolsce24 za Guardian