Minister promuje się za pieniądze podatników? Portal ujawnił umowę z ministerstwem

Pełczyńska-Nałęcz promuje posty dotyczące działań ministerstwa w swoich prywatnych kontach w mediach społecznościowych. Za ich promocję minister nie płaci jednak ze swojej kieszeni, a z kieszeni podatnika.
Promocja KPO?
Informacje o tym, że za tę promocję płaci ministerstwo, są powszechnie dostępne. To wymóg biblioteki reklam platformy Meta, do której należą Facebook i Instagram.
W odpowiedzi na pytania WP o tę sprawę ministerstwo odpisało, że ich zadaniem, podobnie jak zadaniem samej minister, jest nagłaśnianie i promowanie efektów inwestycji z Funduszy Europejskich i KPO. Traktujemy tę misję poważnie. Pani Minister przedstawia projekty z całej Polski ze szczególnym naciskiem na te o dużym społecznym znaczeniu - podkreślono. Dodano, że minister za darmo udostępniła im swoje konta celem przeprowadzenia tej promocji.
Jak zauważa WP, promowane treści faktycznie mają związek z inwestycjami z unijnych środków. Często wyglądają jednak bardziej jak promocja samej polityk. Na jednym z nagrań odwiedza np. stołówkę prowadzoną przez osoby niepełnosprawne, gdzie wspólnie z minister ds. społeczeństwa obywatelskiego Adrianą Porowską (Polska 2050) recenzuje dania i wspomina przy okazji, że to projekt współfinansowany z KPO.
Na innym nagraniu pokazuje internautom swój dzień pracy. Informacja o KPO pojawia się tam jedynie w kontekście tego, że dziś przyjmujemy na Radzie Ministrów rewizję KPO, więc trzeba się przygotować. Innym razem promowała swoje zdjęcie przed dworcem w Kutnie. Akurat ten dworzec wyremontowano z polskich pieniędzy, ale z funduszy PLEU zbudowano/wyremontowano 95 dworców poza metropoliami – napisała.
Politycy zadają pytania
Pani Minister, dlaczego z pieniędzy ministerstwa sponsoruje Pani reklamę na swoim fanpejdżu dotyczącą Pani wypadu z koleżanką z Polski 2050 do baru mlecznego? Jeśli to ma być reklama KPO, to czemu nie jest na FP ministerstwa, tylko Pani własnym? - spytała ją na platformie X poseł Lewicy Anna Maria Żukowska.
Pani Pełczyńska-Nałęcz z pieniędzy ministerstwa wydała 1406 złotych na reklamę swojego partyjnego fanpage na Facebooku – dodał poseł PiS Janusz Cieszyński, który spytał wiceministra cyfryzacji Michała Gramatykę (Polska 2050) o to, co o tym mysli.
Minister odpowiedziała im w mediach społecznościowych: Pani Żukowska i Pan Cieszyński "pytają" mnie o promowanie postów o projektach europejskich na moim Instagramie. Dziwny to sojusz i jeszcze dziwniejszy obiekt oburzenia. Niemniej informuję, bo nie ma tu nic do ukrycia: misją Ministra Funduszy jest nagłaśnianie efektów inwestycji. I ja tę misję traktuje poważnie. Pokazuję projekty w całej Polsce. Szczególnie kładę nacisk na małe, często absolutnie niesamowite działania społeczne, o których normalnie nikt by nie usłyszał. Informacje idą z kont ministerialnych i moich. Te ostatnie użyczam na podstawie stosownych umów. Bezpłatnie – napisała.
WP ujawniło treść umowy
Teraz WP udało się dotrzeć do treści takiej umowy. Napisano w niej, że prywatne konta minister umożliwiają dotarcie z przekazywanymi za ich pomocą treściami do znacznego kręgu niezdefiniowanych odbiorców, zaś Ministerstwo zainteresowane jest w rozpowszechnianiu informacji o działaniach Ministerstwa oraz Ministra Funduszy i Polityki Regionalnej w obszarze zadań Ministra związanych z Funduszami Europejskimi oraz rozwojem regionalnym. Uzgodniono, że minister, jako ich właścicielka, wyraża zgodę na publikowanie na nich także treści o charakterze służbowym związanych z pełnioną przez nią funkcją.
Ministerstwo zobowiązało się, że w okresie trwania tej umowy będzie pokrywać faktycznie poniesione koszty utrzymania ww. kont na potrzeby realizacji umowy użyczenia kont i publikacji treści służbowych na ww. kontach, w kwocie zryczałtowanej opłaty abonamentowej, oraz w przypadku zamieszczania treści służbowych, wymagających odrębnej opłaty - zgodnie z cennikiem za ich publikację, w wysokości nie wyższej jednak niż 8000 złotych brutto miesięcznie. Umowa ma obowiązywać dopóki polityk Polski 2050 będzie ministrem, o ile któraś ze stron jej nie zerwie.
Jak zauważa WP, ministerstwo w umowie nie analizuje zasięgów minister w mediach społecznościowych i nie udowadnia, że zyska na promowaniu treści na jej prywatnych profilach. Na Facebooku oficjalny profil ministerstwa ma 4,5 razy więcej obserwujących niż prywatne konto polityk, na Instagramie ma nieco ponad 1300 obserwujących mniej. Na X ministerstwo obserwuje niemal 50 tys. osób, a minister blisko 26 tys. Na Tiktoku minister śledzi 3300 osób, trzy razy więcej niż ministerstwo.
Minister odmówiła
Eksperci, z którymi rozmawiała Wirtualna Polska, przyznają, że czegoś takiego jeszcze nie widzieli. Prawnik Krzysztof Izdebski z Fundacji Batorego powiedział, że nie widział wcześniej takiej umowy, nie zauważył jej także w bibliotece Meta kilku innych ministrów, co nie oznacza jednak, że to precedens. Nie powinien to być standard działania, bo ministerstwa powinny ewentualnie inwestować środki w bezpośrednio promocję swoich programów, a nie promować osobę ministra i jego czy jej prywatny profil – powiedział dodając, że jego zdaniem to minister bardziej na niej korzysta niż jej resort.
Przedstawiciele resortu nie zdecydowali się porozmawiać o sprawie z dziennikarzami WP.
źr. wPolsce24 za WP.pl