Prezydent Korei Południowej przeprosił za stan wojenny. Na razie nie zostanie usunięty ze stanowiska
3 grudnia, o 22:27 czasu lokalnego, prezydent Yoon Suk Yeol ogłosil niespodziewanie wprowadzenie stanu wojennego, w ramach którego zabronił aktywności politycznej, w tym obrad Zgromadzenia Narodowego, parlamentu Korei Południowej, oraz zawiesił wolność mediów. Twierdził, że opozycyjna Partia Demokratyczna (DPK), która ma większość w parlamencie, prowadzi działalność antypaństwową i kolaboruje z komunistami z północy, tworząc legislacyjną dyktaturę. Prezydent nakazał też aresztowanie szeregu polityków, w tym liderów DPK i jego własnej Partii Władzy Ludowej (PPP).
Prezydent przeprasza naród
Stan wojenny – pierwszy od prawie pół wieku – nie potrwał jednak długo. Mimo tego, że wojsko próbowało do tego nie dopuścić, 190 posłom udało się dostać do budynku Zgromadzenia Narodowego, gdzie jednogłośnie przegłosowali jego zniesienie. Yoon nie miał innego wyjścia i o wpół do piątej nad ranem wycofał się z deklaracji, która go wprowadziła.
Teraz prezydent przeprosił za to, co zrobił. Ogłoszenie tego stanu wojennego zostało zrobione z powodu mojej desperacji. Ale w trakcie jego wprowadzania, spowodował strach i niewygody dla społeczeństwa. Jest mi z tego powodu bardzo przykro i szczerze przepraszam osoby, dla których musiał to być szok – powiedział w krótkim przemówieniu nadanym przez koreańskie telewizje. Obiecał też, że więcej tego nie zrobi. Dodał, że pozwoli swojej partii na wytyczenie kursu, który przeprowadzi ich państwo przez obecny kryzys polityczny – łącznie z jego dalszym losem.
Opozycja chce go usunąć ze stanowiska
Gdy tylko odwołano stan wojenny, opozycja od razu rozpoczęła starania o odwołanie go ze stanowiska. We wspólnym wniosku o impeachment oskarżyli go o próbę buntu. Wpływowe Stowarzyszenie Koreańskiej Palestry, w skład którego wchodzi 30 tys. prawników, zapowiedziało, że prezydent usłyszy zarzuty insurekcji nawet, jeśli parlament i Sąd Konstytucyjny nie usuną go ze stanowiska.
Na razie wszystko wskazuje, że nie zostanie poddany impeachmentowi. Jak donoszą media, posłowie partii prezydenta opuścili budynek parlamentu przed głosowaniem nad impeachmentem. Opozycja żegnała ich okrzykami zdrajcy, wracajcie! i przekleństwami. Na sali został tylko jeden poseł PPP, Ahn Cheol-soo, który wcześniej deklarował, że poprze wniosek opozycji, a kolejny wrócił przed głosowaniem. To oznacza, że nie ma on szans na przyjęcie, bo do większości 2/3 głosów musiałby być poparty przez co najmniej ośmiu posłów PPP.
Opozycja zadeklarowała już, że się nie podda i ponownie złoży wniosek o jego impeachment w środę. Jeżeli przejdzie, to Yoon zostanie zawieszony w obowiązkach, a Sąd Konstytucyjny będzie musiał zdecydować, czy zostanie usunięty ze stanowiska. Jeżeli tak się tanie, to wybory jego następcy będą musiały mieć miejsce w terminie do 60 dni.
źr. wPolsce24 za AP, Guardian