Prezydent Korei Południowej nie dał się zatrzymać. Interweniowało wojsko
Nakaz aresztowania Yeola wydał we wtorek sąd w Seulu. To konsekwencja wprowadzenia na początku grudnia stanu wojennego. Prezydent Korei Południowej kilkakrotnie odmawiał stawienia się na przesłuchanie oraz uniemożliwiał przeszukanie swojego biura. Tym samym uznano, że Yeol utrudnia śledztwo, które ma ustalić, czy wprowadzenie stanu wojennego było rebelią.
Wojsko zablokowało zatrzymanie prezydenta
To sytuacja bezprecedensowa, bowiem po raz pierwszy w Korei Południowej wydano nakaz aresztowania urzędującego prezydenta. Jego realizacja okazała się nie być łatwa. Funkcjonariusze Biura Ścigania Korupcji weszli do rezydencji głowy państwa, by podjąć próbę jego zatrzymania. Jak informuje Yonhap, śledczy zostali „zablokowani przez jednostkę wojskową”.
Prawnik prezydenta ogłaszając podjęcie kroków prawnych zmierzających do zablokowania realizacji nakazu, stwierdził, że jest on „nielegalny i nieważny”. Z kolei naczelny prokurator agencji antykorupcyjnej Oh Dong Wun nie wyklucza użycia siły, gdy ochrona prezydenta będzie uniemożliwiała jego zatrzymanie.
Śledztwo przeciwko prezydentowi
Yoon Suk Yeol wprowadził stan wojenny 3 grudnia i zniósł go po zaledwie kilku godzinach. 14 grudnia został zawieszony w wykonywaniu obowiązków prezydenta. W ciągu 180 dni od przyjęcia wniosku o impeachment południowokoreański Trybunał Konstytucyjny musi zdecydować, czy jego odwołanie zostanie zatwierdzone, czy też powróci on na stanowisko. Dodatkowo przeciwko politykowi prowadzone jest dochodzenie w sprawie buntu politycznego. Za to przestępstwo grozi nawet kara dożywotniego pozbawienia wolności.
źr. wPolsce24 za Polsat News