Bezprecedensowa decyzja sądu. Nakaz aresztowania prezydenta
Wieczorem 3 grudnia Yoon ogłosił niespodziewanie stan wojenny. Potrwał zaledwie 6 godzin, bowiem posłom udało się dostać do budynku Zgromadzenia Narodowego i przegłosować jego zniesienie. Wkrótce potem Yoon został poddany impeachmentowi. Po tej decyzji Zgromadzenia Narodowego został zawieszony w obowiązkach i oczekuje na decyzję Sądu Konstytucyjnego, który zdecyduje o tym, czy zostanie na stanowisku.
Cierpliwość się wyczerpała
Teraz wiele wskazuje, że będzie oczekiwał na nią za kratami. Wraz z zawieszeniem w obowiązkach stracił bowiem także immunitet. Biuro ds. śledztw korupcyjnych potwierdziło, że sąd na ich prośbę wystawił za nim nakaz aresztowania i przeszukania jego domu i biura. Na razie nie wiadomo, kiedy policja podejmie próbę jego zatrzymania, ale sam nakaz jest ważny do 6 stycznia.
Wykorzystanie tego nakazu nie będzie jednak łatwe. Południowokoreańskie prawo zabrania bowiem przeszukiwania miejsc powiązanych z bezpieczeństwem narodowym bez zgody ich szefa. Oznacza to, że Yoon musiałby się zgodzić na przeszukanie swojego domu i biura, a na to się nie zanosi. Prezydent jak na razie odmawia jakiejkolwiek współpracy z organami ścigania, co skądinąd było powodem wystawienia tego nakazu. Problemem jest też prezydencka ochrona. W teorii każdy, kto będzie przeszkadzał w jego aresztowaniu, sam może trafić za kraty, ale koreańskie media podejrzewają, że jego ochroniarze nie pozwolą dobrowolnie na aresztowanie swojego pryncypała.
To pierwsza taka sytuacja w historii Korei Południowej. Jego prawnik powiedział, że nakaz jest nielegalny, bo został wydany na prośbę agencji, która nie miała uprawnień, by wystąpić o niego do sądu. Złożył już zażalenie do Sądu Konstytucyjnego. Wszyscy są zgodni, że panujący w Korei Południowej chaos polityczny jeszcze bardziej się zaostrzy.
źr. wPolsce24 za Guardian