Podniesiono pierwsze artefakty z legendarnego wraku. Może kryć skarb warty miliardy dolarów

Z tego tekstu dowiesz się:
-
Kolumbijscy archeolodzy wydobyli pierwsze artefakty z wraku legendarnego hiszpańskiego galeonu San Jose, uznawanego za „Świętego Graala wraków”.
-
Na pokładzie statku z 1708 roku mogą znajdować się skarby warte nawet 17 mld dolarów – złote i srebrne monety oraz szmaragdy.
-
Badania prowadzone od 2021 r. z użyciem zdalnie sterowanych batyskafów pozwoliły stworzyć cyfrowy model wraku i potwierdzić jego tożsamość dzięki monetom, porcelanie i inskrypcjom na armatach.
-
Wydobyte artefakty – m.in. monety, porcelanowa filiżanka i armata – trafiły do nowego laboratorium konserwatorskiego w Kolumbii.
-
O skarb toczy się międzynarodowy spór prawny – roszczą sobie do niego prawo: Kolumbia, Hiszpania, Peru, potomkowie górników, a przede wszystkim amerykańska firma Sea Search Armada.
-
Niejasne i niekompletne przepisy prawa międzynarodowego sprawiają, że nie ma jednoznacznej odpowiedzi, komu powinien przypaść skarb.
-
Eksperci określają sytuację jako „jeden wielki chaos”, podkreślając, że spór może trwać latami.
San Jose był hiszpańskim galeonem. Miał 64 działa i wyporność ok. 1200 ton. Zwodowano go w 1698 roku. Jak informuje portal Todo a Babor, równolegle z nim zbudowano siostrzany okręt, nazwany San Joaquin.
Wpadł w angielską zasadzkę
W 1700 roku hiszpański monarcha Karol II umarł bezpotomnie. Sprawiło to, że w kraju wybuchła wojna o sukcesję tronu. Burbonów wspierała m.in. Francja, Bawaria, i Kolonia, a Habsburgów Wielka Brytania, Holandia i Prusy. San Jose miał być częścią floty, która miała eskortować statki ze skarbami z hiszpańskich kolonii w Nowym Świecie, ale wybuch wojny opóźniał jego rejs. W końcu jednak do nich dotarł.
W 1708 roku galeon wypłynął w rejs jako okręt flagowy formacji złożonej z trzech galeonów i 14 statków towarowych, które wiozły do Hiszpanii skarby z kolonii. Na jego pokładzie miały być złote i srebrne monety, a także szmaragdy, o łącznej wartości szacowanej na ok. 17 mld dolarów. W pobliżu Baru flota została zaatakowana przez Anglików, a galeon poszedł na dno, uratowało się zaledwie 11 z ok. 600 marynarzy. Większość historyków uważa, że powodem była eksplozja magazynów z prochem, ale są co do tego pewne wątpliwości.
Podjęli pierwsze artefakty
Jak donosi Guardian, kilka dni temu kolumbijscy naukowcy, w ramach misji autoryzowanej przez rząd, podjęli z tego wraku pierwsze artefakty. Były to trzy monety, porcelanowa filiżanka i jedna z armat. Ministerstwo Kultury poinformowało, że artefakty przejdą proces konserwacji w laboratorium, które utworzono specjalnie w celu badania tego wraku, a następnie staną się obiektem dalszych badań. Celem tej misji jest zbadanie wraku tego okrętu i ustalenie, co było powodem jego zatonięcia. Prezydent Kolumbii Gustavo Petro podkreślił, że nie chodzi w niej o wyciągnięcie skarbu.
Jak informuje portal Artnet, jego badania trwają od 2021 roku, pomaga w nich kolumbijska marynarka wojenna. Wrak leży zbyt głęboko, by mogli do niego dotrzeć nurkowie, więc badania są prowadzone przy pomocy zdalnie sterowanych batyskafów. Te wykonały tysiące zdjęć wraku w wysokiej rozdzielczości, dzięki czemu dało się stworzyć jego cyfrowe modele.
Te badania pozwoliły na jego identyfikacje. Na zdjęciach widać charakterystyczne monety o nieregularnych kształtach, o nominale 8 escudos. Ich rewers pokazuje ozdobione koroną słupy Herkulesa, co było typowe dla monet wybijanych wtedy w hiszpańskiej mennicy w Limie, podobnie jak wybita na nich litera L. Obecność na pokładzie chińskiej porcelany z epoki Kangxi i inskrypcja na jednej z armat pozwoliły potwierdzić, że ten wrak to faktycznie San Jose.
Wszyscy chcą ten skarb
Znajdujący się na jego pokładzie skarb sprawił, że wiele stron zgłosiło swoje prawa do tego wraku. Wśród nich był m.in. rząd Kolumbii, rząd Hiszpanii, rząd Peru, potomkowie górników i peruwiańscy Indianie. Najpoważniejsze żądania stawia jednak amerykańska firma Sea Search Armada. W 1979 roku podpisała z rządem Kolumbii umowę, która dała jej ekskluzywne prawa do poszukiwania wraku w zamian za połowę skarbu, który jest na jego pokładzie. SSA twierdzi, że odnalazła ten wrak już w 1981 roku, więc ma prawo do połowy tego skarbu. Rząd Kolumbii odnalazł go w 2015 roku, a miejsce, w którym go odkryto, jest tajemnicą państwową. Obecnie tą sprawą zajmuje się Stały Trybunał Arbitrażowy w Hadze.
Jak zauważa BBC, ustalenie, do kogo należy ten skarb, nie jest łatwym zadaniem. Przyjęta w 1983 roku przez ONZ Konwencja o Prawie Morskim – nazywana popularnie „konstytucją oceanów” - praktycznie nie zajmuje się wrakami. Konwencja UNESCO o Podwodnym Dziedzictwie Kulturowym z 2001 roku jest bardziej odpowiednia, ale wiele państw – w tym Kolumbia i USA – odmówiły jej podpisania. Ramy prawne obecnie nie są ani jasne, ani szczegółowe. Obawiam się, że prawo międzynarodowe nie ma jasnych odpowiedzi – skomentował prawnik Michail Risvas, ekspert od prawa morskiego z uniwersytetu Southmapton. To jeden wielki burdel i nie widzę łatwego wyjścia z tej sytuacji – dodała historyk Carla Rahn Phillips, autorka książki o tym wraku. Jej zdaniem nie ma sposobu, by wszyscy byli usatysfakcjonowani.
źr. wPolsce24 za Guardian, Artnet, BBC











