Niemieckie media tłumaczą działania polskich władz na granicy: Tusk tylko udaje, że jest zły na Merza

Polski premier ogłosił swoją decyzję we wtorek. - Przywracamy czasową kontrolę na granicy Polski z Niemcami i Polski z Litwą. Decyzja zapadła dziś. Wejdzie w życie ze względów organizacyjnych w poniedziałek 7 lipca – zapowiedział.
To reakcja na postępowanie Niemców, którzy od wielu miesięcy – jak alarmowali aktywiści z Ruchu Obrony Granic oraz zwykli internauci - przerzucają do Polski migrantów. Ponieważ Straż Graniczna sama nie potrafi sobie z tym problemem poradzić, aktywiści postanowili wziąć sprawy w swoje ręce i sami zaczęli chronić przejścia graniczne.
Decyzja Warszawy wywołała lawinę komentarzy za Odrą.
Walka z nielegalną imigracją
Zrozumienie wykazuje komentator dziennika „Frankfurter Allgemeine Zeitung“ Reinhard Mueller, który tłumaczy czytelnikom, że nie ma obecnie powodów do zachowywania się tak, jakby Europa miała się rozpaść. „Celem nie jest ograniczenie wolności podróży, lecz walka z nielegalną migracją” – podkreślił Mueller.
Głupia przekora Polaków
Według komentatorki „Sueddeutsche Zeitung” „polskie kontrole graniczne są głupią przekorą”. „Decyzję podjętą w Warszawie poprzedził jednak głupi teatr niemiecki. Oba rządy, zamiast szukać rozwiązań, pozwalają na to, by nacjonaliści wywierali na nie presję” – ocenia Viktoria Grossmann.
Jej zdaniem oba rządy ustępują pod presją skrajnej prawicy i prawicowych nacjonalistów.
Grossmann przypomniała, że premier Tusk i kanclerz Niemiec Friedrich Merz są członkami Europejskiej Partii Ludowej i dążą do tego samego celu: chcą ograniczyć napływ uchodźców, a najchętniej zredukować ich liczbę do zera. Komentatorka podejrzewa, że Tusk tylko udaje, że jest zły na Merza. Tymczasem ma całkiem inne problemy, związane z polityką wewnętrzną – pisze Grossmann i tłumaczy, że w Polsce powstała straż obywatelska, patrolująca na własną rękę niemiecką granicę.
Zdaniem publicystki „SZ” konieczne są wspólne kontrole granic zewnętrznych.
Wspólne kontrole, także na granicy z Białorusią
„Tagesspiegel” uważa z kolei, że potrzebna jest współpraca polsko-niemiecka zamiast działania na własną rękę. „Rządy Merza i Tuska potrzebują się wzajemnie, aby ograniczyć nielegalną migrację. Powinny z większą odwagą forsować polsko-niemiecką współpracę, zamiast działać na własną rękę. Czy nie było bardziej eleganckiego rozwiązania niż tylko wzajemne kontrole graniczne?” – zastanawia się Christoph von Marschall.
Komentator polemizuje z argumentem wysuniętym przez Tuska, że wprowadzając kontrolę chodzi o „symetrię”, ponieważ między Niemcami a Polską istnieje „poważna różnica”. Duża liczba migrantów chce przedostać się z Polski do Niemiec, chociaż nie są do tego uprawnieni. Polskie kontrole są - zdaniem komentatora - niepotrzebne, gdyż z powodu różnicy w poziomie ekonomicznym i wysokości świadczeń socjalnych migracje są „ulicą jednokierunkową”.
Po porażce swego kandydata w wyborach prezydenckich prezydenta, Tusk znajduje się pod presją - tłumaczy publicysta. Polski premier gra narodową kartą, a „symetria” oznacza w rzeczywistości negocjacje z Niemcami jak „równy z równym” - twierdzi von Marschall, który najwyraźniej uważa, że żadnej równości w naszych wzajemnych relacjach nie ma.
Zdaniem „Tagesspiegla” Merz i Tusk powinni uzgodnić wspólne kontrole graniczne, wspólne wzmocnienie polskiej granicy wschodniej oraz wspólne działania zmierzające do przyspieszenia postępowania azylowego i deportacji osób, którym odmówiono ochrony.
Ograniczyć rolę „samozwańczych patriotów”
Z kolei Philipp Fritz pisze w „Die Welt”, że Tusk ze względu na sytuację wewnętrzną nie może przejść do porządku dziennego nad readmisją migrantów przez zachodnią granicę, zwłaszcza że. PiS bez przerwy atakuje rząd, zarzucając mu „potulność” wobec Niemiec.
Komentator zwraca też uwagę na działania „samozwańczych patriotów”, kontrolujących ludzi w pobliżu polsko-niemieckiej granicy. Mają oni poparcie społeczeństwa, co tłumaczy bierność wobec nich służb mundurowych.
Wprowadzając kontrole graniczne, Tusk próbuje rozwiązać ten problem. „Ochotnicy” mają wkrótce przestać odgrywać jakąkolwiek rolę.
źr. wPolsce24 za PAP (Jacek Lepiarz)